Stany Zjednoczone Ameryki uważają Krym za terytorium Ukrainy, które po rosyjskiej okupacji zostało przekształcone w ogromną bazę wojskową. Dlatego Stany Zjednoczone nie będą protestować, jeśli ukraińscy obrońcy zdecydują się zaatakować rosyjskie obiekty wojskowe na półwyspie, powiedziała zastępca sekretarza stanu USA Victoria Nuland, pisze „Ukrinform».
„Nie będę oceniać z góry, gdzie Ukraińcy zdecydują się walczyć ani jaka decyzja zostanie podjęta w sprawie Krymu w perspektywie krótko-, średnio- lub długoterminowej, ale uznajemy Krym za Ukrainę” – powiedziała Nuland.
Według niej rosyjskie władze okupacyjne, gdy tylko zajęły Krym, natychmiast uciekały się do masowych naruszeń praw człowieka, prześladowania Tatarów krymskich i innych, którzy nie zgadzali się z okupacją. Poza tym Rosja zamieniła półwysep w dużą bazę wojskową, która została wykorzystana do ofensywy na dużą skalę na resztę Ukrainy.
Dlatego rosyjskie bazy wojskowe na Krymie należy uznać za legalne cele dla ukraińskiej armii.
Jednocześnie Nuland zaznaczyła, że Ukraina nie osiągnie bezpieczeństwa, jeśli Krym nie zostanie zdemilitaryzowany.
Oprócz tego, zastępca sekretarza stanu powiedział, że Waszyngton rozważa możliwości dostarczenia Ukrainie nie tylko broni potrzebnej teraz na polu bitwy, aby wygrać, ale także w celu dalszego odstraszania Rosji po zakończeniu wojny.
W związku z tym ona zaznaczyła, że Ukraina musi rozwijać zrównoważoną obronę powietrzną w tym celu. Ponadto Ukraińcy „będą potrzebować znacznie silniejszej obrony granic, lepszych radarów i systemów wczesnego ostrzegania, aby mieć pewność, że Rosja nie będzie w stanie ponownie dokonać inwazji”.
Należy zauważyć, że wcześniej media informowały, że sekretarz stanu USA Antony Blinken uważa, że próby Ukrainy zwrotu Krymu okupowanego od 2014 roku mogą stać się „czerwoną linią” dla prezydenta Rosji Władimira Putina, co może doprowadzić do jeszcze większej reakcji Rosji.