Do rocznicy wybuchu wojny, 24 lutego, Rosjanie po raz kolejny spróbują zaatakować rakietami infrastrukturę cywilną i energetyczną Ukrainy. O tym oświadczył doradca szefa gabinetu prezydenta Mychajło Podolak w wywiadzie „Kanał 24».
Według niego Rosja ma teraz niedobór rakiet, ale do rocznicy rozpoczęcia wojny na pełną skalę, 24 lutego, będą próbowali zgromadzić ilość, którą zawsze wykorzystują do „ogromnej kaskady 3-falowej”.
„24 lutego spróbują zgromadzić objętość, której zawsze używają do ogromnej kaskady 3-falowej i pokażą, że nadal mają „proch strzelniczy w prochu”. Naprawdę szukają innej taktyki, aby w jakiś sposób obniżyć koszty pocisków, ponieważ ich możliwości rakietowe nie są już bardzo wysokie. Szczególnie w przypadku pocisków o wysokiej precyzji mamy na myśli „kalibry”, „Iskandery”, „Onyksy”, – powiedział on.
Podolyak zwrócił uwagę na fakt, że liczba pocisków w zmasowanych atakach rakietowych Rosjan ostatnio maleje. Powodem jest to, że Rosjanie doświadczają wyczerpania rakietowego.
„Nie mogą produkować nowoczesnych precyzyjnych pocisków opracowanych na początku 2000 roku. Nie mogą tego zrobić, ponieważ nie są w stanie obejść kluczowych sankcji”.
– dodał.
Doradca Kancelarii Prezydenta dodał również, że bez względu na to, jaką taktykę zastosują rosyjscy najeźdźcy, nie będzie to miało żadnego sensu militarnego.
Czy spojrzymy na nich inaczej, czy też powiemy: „więc już się was boimy, zakończmy jakoś tę wojnę, przyznajmy, że macie prawo nas zabić”? Nie zrobimy tego z wami – rozumiemy” – podkreślił Podoljak.