Z inicjatywy prorosyjskiej partii Shor tysiące ludzi wyszło na ulice stolicy Mołdawii, Kiszyniowa, a transport publiczny w mieście został sparaliżowany.
Protestujący zebrali się przed budynkiem Akademii Nauk. Protestujący domagają się, aby rząd zapłacił rachunki za gaz, ogrzewanie i energię elektryczną za trzy zimowe miesiące, wyjaśnia Kreator wiadomości.
Ponadto demonstranci zablokowali autostradę na północ od Kiszyniowa. Organizatorzy wiecu oskarżyli policję o próbę uniemożliwienia demonstrantom wejścia do Kiszyniowa. Policja z kolei temu zaprzeczyła. Później okazało się, że tor został odblokowany. Niektóre autobusy i minibusy z protestującymi nadal zmierzały do Kiszyniowa.
Tymczasem w Kiszyniowie wybuchła bójka między protestującymi a policją, gdy uczestnicy próbowali wedrzeć się do budynku rządowego. Po tym protestujący przestali próbować przedrzeć się przez kordon policji. Ustawili scenę w pobliżu ratusza w Kiszyniowie.
Poprzedni protest „Ruchu na rzecz Ludu” odbył się 19 lutego. Uczestnicy akcji przyjęli rezolucję, w której zażądali, aby rząd w pełni opłacił rachunki ludności za miesiące zimowe. Władze miały siedem dni do namysłu. Rzecznik rządu Daniel Vaudet powiedział wówczas, że władze szanują prawo obywateli do protestu i pokojowych zgromadzeń, ale nie będą komentować wiecu.
13 lutego prezydent Maia Sandu powiedziała, że Rosja planuje, poprzez protesty opozycji, w szczególności partii Shor, z udziałem osób z wykształceniem wojskowym, a także obywateli Rosji, Białorusi, Serbii i Czarnogóry, zaatakować budynki rządowe i zmienić władzę w kraju.
«Plan [Росії] W przyszłości wiąże się to z sabotażem z udziałem osób z przeszkoleniem wojskowym przebranych za cywilów w celu przeprowadzania aktów przemocy, ataków na budynki rządowe i brania zakładników„, powiedział prezydent.