Siły Powietrzne zaznaczają, że Rosja nie użyje masowo lotnictwa przeciwko Ukrainie w rocznicę bezpośredniej inwazji. O tym oświadczył rzecznik Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy Jurij Ignat na antenie narodowego telethonu.
Po raz kolejny podkreślił, że Rosja nie wyciągnęła samolotów na granice z Ukrainą. Liczba samolotów grupy lotniczej używanej przez wroga na 40 lotniskach (w Federacji Rosyjskiej, na Białorusi, na okupowanym Krymie) nie zmieniła się od początku wielkiej wojny.
„Wielu „ekspertów” mówi o setkach, niektórych hordach samolotów, cóż, nie będzie czegoś takiego, więc nikt nie walczy, to nie jest II wojna światowa. We współczesnej wojnie stosuje się broń precyzyjną i broń rakietową. Te 40 lotnisk, które wróg wykorzystuje do startu lotniczego, znajdują się w różnych odległościach (od 200 do 700 kilometrów) od granicy z Ukrainą. Wróg wykorzystuje te lotniska w atakach w Ukrainę od pierwszych dni wojny” – powiedział Ignat.
Grupa, która znajdowała się na tych lotniskach na początku agresji na pełną skalę, teraz pozostaje w tej samej liczbie (ponad 700 jednostek), tyle tylko, że zamiast utraconego sprzętu okupanci po prostu przynoszą nowy.
Według słów Jurija Ignata, „powiedzieć, że będzie jakiś zmasowany atak na Kijów setek samolotów, pochodzi z innej opery, jest jasne, że tak się nie stanie”. Nawet na początku agresji wróg użył kilkunastu samolotów w określonym kierunku.
Wcześniej siły powietrzne ostrzegały przed „niestandardowymi atakami rakietowymi” ze strony Rosjan w dniach 23-24 lutego. Natalia Gumeniuk, szefowa Wspólnego Koordynacyjnego Centrum Prasowego Sił Obronnych Południa, powiedziała również, że Rosja może przygotować się do nowego zmasowanego ataku rakietowego w Ukrainę, okupanci prowadzą aktywny rozpoznanie samolotami i dronami. Podkreśliła, że rosyjscy okupanci skłaniają się ku określonym datom, a luty jest dla nich „specyficznym miesiącem”.