Rok rosyjskiej agresji na pełną skalę przeciwko Ukrainie zmienił wiele znanych idei. Ukraina nie okazała się być Stan upadły, „druga armia świata”, choć zdolna do zbrodni na dużą skalę i rzucania przeciwnikowi „mięsem armatnim”, ale jej moc okazała się znacznie przeceniona zarówno na świecie, jak i przez samych Rosjan. Ukraińcy imponowali światu zarówno na polu bitwy, jak i zdolnością do samoorganizacji. I to pomimo ciągłego terroru rakietowego i innych prób wroga, aby wstrząsnąć ukraińskim społeczeństwem. Ukraiński opór po raz kolejny wprowadził do porządku dziennego takie „wsteczne”, jak uważa wielu zachodnich intelektualistów, pojęcia takie jak patriotyzm i naród.
Jedną z kluczowych zmian politycznych i kulturowych po pierwszym roku wojny na pełną skalę jest to, że po raz pierwszy od uzyskania niepodległości Ukraina stała się aktywnym podmiotem polityki światowej, a nie tylko biernym obserwatorem dostosowującym się do panujących trendów. Ukraińcy są podziwiani, a prezydent Wołodymyr Zełenski jest witany oklaskami przez parlamenty i społeczeństwo wielu krajów.
Przełom nastąpił również w odniesieniu do ogólnych poglądów na temat Ukrainy. Teraz wielu ludzi na świecie, zwłaszcza na Zachodzie, zna nasz kraj nie jako „gdzieś tam w Europie Wschodniej”, a nawet uważa go za część Rosji. Piszą i mówią o Ukrainie bardziej niż kiedykolwiek. Za straszliwą cenę, ale Ukraińcy byli w stanie przyciągnąć i utrzymać uwagę i ugruntować swoją pozycję na arenie światowej.
Ale jest za wcześnie, aby spocząć na laurach. I nie chodzi tylko o walkę, która jest jeszcze bardzo daleka od zakończenia. Równie ważne jest utrzymanie nabytej podmiotowości na arenie międzynarodowej. A zagrożenie w tym kierunku rośnie proporcjonalnie do rosnącej liczby rosyjskich niepowodzeń na froncie. Dopiero niedawno ukraińskie i światowe media zostały zalane wiadomościami o nieokreślonym jeszcze „planie pokojowym” komunistycznych Chin. Biorąc pod uwagę dobre relacje Putina z Xi Jinpingiem, ogólne dążenie Chińczyków do osłabienia Zachodu, w szczególności Stanów Zjednoczonych, czy odmowę Chin potępienia rosyjskiej agresji wobec Ukrainy jako takiej, nietrudno się domyślić, że chińska inicjatywa powinna być głównym zadaniem pomocy Rosji i rozbicia się na wciąż wystarczająco stabilną koalicję państw zachodnich, aby pomóc Ukrainie.
Ale jeśli nie można oczekiwać niczego dobrego od chińskich komunistów (choć dlaczego tylko chińscy?), więc nie ma się czemu dziwić, to zagrożenia dla Ukrainy nie zniknęły wśród zachodnich establishmentów politycznych czy intelektualnych. Fakt, że Kijowa nie udało się zdobyć w trzy dni lub rok, wielu polityków lub przedstawicieli europejskich kręgów finansowych i biznesowych zmusiło ich do porzucenia zyskownych finansowo umów z Rosją. I wielu z nich nie miałoby nic przeciwko poświęceniu ukraińskiego życia i ukraińskiej suwerenności, tylko po to, by przywrócić utraconą łatwość bycia. To jest po prostu w jakiś sposób moralnie niewygodne. Chociaż ostatnia chwila nie powstrzymuje wszystkich. Niedawno Wyrażenie potwierdza to były premier i wciąż popularna postać w życiu politycznym Włoch Silvio Berlusconi, który ponosi główną winę za wojnę po stronie ukraińskiej. Obecnie pozycje a la Berlusconiego czy Orbana są marginalne, ale czy będą trwać wiecznie?
W dużej mierze zależy to od dziedziny intelektualnej. Gdzie też jest wiele zagrożeń. Niejedna „ikona” zarówno prawicowego, jak i lewicowego spektrum ideologicznego wykazała się własnym intelektualnym bankructwem i niezdolnością do adekwatnego postrzegania rzeczywistości. Najnowszym przykładem jest esej „guru” zachodniej filozofii, 93-letniego niemieckiego myśliciela Jürgena Habermasa. Na stronach Süddeutsche Zeitung on Wywoływana Zachodnie rządy szukają sposobów na pokój z Rosją bez uwzględnienia pozycji Ukrainy i przestają dostarczać nam broń. Na przykład najważniejszy jest pokój, ponieważ w przeciwnym razie czeka nas trzecia wojna światowa.
Stanowisko Habermasa można zignorować, ale dla wielu osób, w tym sympatyków lewicowych idei w Ukrainie, wciąż jest on potężnym autorytetem. A wezwania, by nie dostarczać Ukraińcom broni w imię wzniosłych ideałów pokoju i humanizmu – mówią, aby uniknąć jeszcze większej liczby ofiar – rozbrzmiewają w sercach wielu. I to nie tylko ci, którzy siedzą na rosyjskiej ideologicznej czy finansowej (a często i jednej i drugiej) igle, jak niemiecka lewica z Die Linke Czy prawicowi populiści pochodzą z Afd (i wielu innych europejskich, czy to lewicowych, prawicowych radykałów czy populistów). Stąd spore poparcie wśród Niemców List otwarty autorstwa wybitnej niemieckiej feministki Alice Schwarzer i czołowej przedstawicielki Die Linke Sarah Wagenknecht, znana ze swoich proputinowskich sympatii. Również w tym dokumencie, pod hasłami „jesteśmy za pokojem”, bezpośrednio broniony jest rosyjski pogląd na wojnę i sposoby jej zakończenia.
ReakcjePo raz kolejny w historii pokazałem rosyjskiej agresji wielu intelektualistów (przypomnijmy tylko, ilu z nich usprawiedliwiało sowiecki totalitaryzm lub zbrodnie Mao w Chinach), że piękne idee – humanizm, feminizm, pokój itd. – można bardzo łatwo wykorzystać do usprawiedliwienia najbardziej niemoralnych działań. Zwłaszcza ci, którzy mają własne, ważniejsze od rzeczywistości konstrukcje teoretyczne i realne wartości, na których zbudowana jest zachodnia cywilizacja – wolność, patriotyzm wobec własnej wspólnoty, świadomość godności człowieka. Rosja jako państwo i Rosjanie jako wspólnota nie mieli i nie mają nic wspólnego z tymi wartościami. Brak świadomości tego faktu sprawił, że konserwatysta Jordan Peterson stał się bezwartościowym głosem perwersyjnego rosyjskiego tradycjonalizmu, a Habermas pod hasłami pokoju doprowadził do lekceważenia i lekceważenia ofiar wojny i obrony interesów tych, którzy dokonują masakr i dążą do ożywienia totalitarnych praktyk „dyedowa”.
Jak uniknąć sytuacji, w której wystarczająco znacząca część zachodnich elit i społeczeństw w ogóle będzie kuszona do odmowy wsparcia Ukrainy, aby powrócić do zwykłego przedwojennego komfortu, owiniętego w patetyczne słowa o „pokoju światowym”? Negatywne doświadczenia rządów europejskich w milczeniu obserwujących ludobójstwo i tamtejszych intelektualistów (i wciąż tych samych Habermasów) wzywających do niepodejmowania działań, aby „uniknąć eskalacji”, nie tak dawno temu – pytają Bośniacy. Starsza historia „ugłaskiwania agresora” w osobie Adolfa Hitlera w latach 1930. jest ogólnie kanonicznym przykładem nikczemności i fałszu takiego myślenia.
W dzisiejszej erze informacji obecność w przestrzeni informacyjnej jest kluczem do sukcesu. Na szczęście wielu zachodnich polityków i intelektualistów bardziej trzeźwo ocenia rzeczywistość i nie zapomniało jeszcze, jakie są prawdziwe wartości nie tylko w słowach, ale także w praktyce. Rosyjska agresja zmusiła wielu do opuszczenia strefy intelektualnego komfortu i zrozumienia, że postmodernistyczne tezy o nieistnieniu prawdy absolutnej lub jasno zdefiniowanego dobra i zła są fałszywe.
Zadaniem ukraińskich polityków, osób publicznych i kulturalnych, czy kogokolwiek, kto ma taką możliwość w ogóle, jest odwołanie się do moralności i sumienia, przypomnienie, że dobro i zło istnieją, że mają wyraźne ucieleśnienie, że wojny są różne. Ta wojna nie jest konieczna, gdy niewinni ludzie umierają za interesy generałów lub polityków. Mianowicie najnowszą wizję każdej wojny promuje niedawny film „Na froncie zachodnim bez zmian” – słaba filmowa adaptacja klasyka literatury Ericha Marii Remarque’a, którego reżyser Edward Berger nie był w stanie odpowiednio zrozumieć nawet pierwotnego źródła literackiego. Ale jego akceptacja na Zachodzie i nominacja do wielu nagród, w tym Oscarów, to kolejny dzwonek alarmowy.
Ważne jest, aby odwoływać się nie tylko do wartości europejskich, ale także do konkretnych przykładów historycznych. Obrona własnej podmiotowości jest istotą Zachodu. Walka angielskiej arystokracji z królewską arbitralnością dała historii Magna Carta, a po kilku stuleciach nowe warstwy społeczne dołączyły do Chwalebnej Rewolucji 1688 r., Która ostatecznie uzupełniła fundamenty położone przez Kartę dla przyszłego sukcesu Wielkiej Brytanii. Pragnienie niezbyt licznych, ale dumnych mieszkańców odległych amerykańskich kolonii Wielkiej Brytanii, aby decydować o własnym losie, doprowadziło do powstania jednego z najbardziej udanych państw w historii świata – Stanów Zjednoczonych Ameryki. Walka o własną podmiotowość z absolutyzmem była również głównym motorem innego epokowego wydarzenia – Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Jeśli cofniemy się bardzo głęboko w wieki, to właśnie walka o własną wolność i sposób życia dała Grekom zwycięstwo nad znacznie liczniejszą, ale pozbawioną motywacji armią perską. Bez tych wszystkich wydarzeń historia potoczyłaby się zupełnie inaczej.
A w naszej historii jest na co patrzeć. Doskonale znamy Kozaków, którzy żarliwie bronili własnej podmiotowości i ostatecznie stali się podstawą do stworzenia ukraińskiej nowoczesnej idei narodowej. Nie należy zapominać o doświadczeniu ukraińskiej szlachty, która wbrew utrwalonym stereotypom Ukraińcy nie tylko mieli, ale także w dużej mierze odgrywali rolę wzoru dla tych samych Kozaków. W szczególności podstawową zasadą kultury szlacheckiej XVI-XVII wieku, która określała relacje tej grupy z królami, jest „nic o nas bez nas”.
Żaden sposób nie może zagwarantować Ukrainie stuprocentowego prawdopodobieństwa, że nie straci nowo nabytej podmiotowości. Ale obalanie pseudointelektualnych wezwań do „zrozumienia Rosji” lub „pokoju za wszelką cenę”, aktywna promocja w przestrzeni informacyjnej ukraińskiej teraźniejszości i przeszłości (ale bez nadmiernego tworzenia mitów), odwoływanie się do prawdziwych wartości Zachodu (i to przecież uniwersalnych), jego moralności i historii, tłumaczenie, że zło istnieje, to tylko kilka obszarów, w których działalność zmniejsza pokusę poświęcenia Ukrainy.
Warto jednak pamiętać o najważniejszej rzeczy. Jaka jest najlepsza obrona, pomimo strat i trudów, pomimo VTZ rutyny wojny i konfliktów politycznych jesteśmy my sami. Walczyć na froncie, przekazywać darowizny, zgłaszać się na ochotnika, szkolić młode pokolenie, wspierać gospodarkę, wyjaśniać obcokrajowcom naszą sytuację – każdy musi robić to, co jest w jego mocy i umiejętnościach. Bo jeśli nie bronisz się na polu bitwy lub w bitwach intelektualnych, politycznych lub ekonomicznych, dlaczego ktokolwiek inny miałby to robić?