Próby zwrotu przez Ukrainę Krymu okupowanego od 2014 roku mogą stać się „czerwoną linią” dla prezydenta Rosji Władimira Putina, co może doprowadzić do jeszcze większej reakcji Rosji. Tak mówi sekretarz stanu USA Antony Blinken: Raporty Polityczno.
Komentarze sekretarza USA pojawiły się po tym, jak ktoś zapytał w prywatnej rozmowie, czy USA są gotowe pomóc Ukrainie w realizacji długoterminowego celu, jakim jest odzyskanie wszystkich terytoriów zajętych przez Moskwę. W odpowiedzi Blinken powiedział, że Stany Zjednoczone „nie zachęcają Ukrainy do zwrotu Krymu, ale ta decyzja należy wyłącznie do Kijowa”.
Administracja koncentruje się na pomocy Ukrainie w przemieszczaniu się tam, gdzie walczy, głównie na wschodzie. Blinken sprawiał wrażenie, że obecnie Stany Zjednoczone nie uważają za rozsądną decyzję o zwrocie Krymu. Jednocześnie nie stwierdził tego wprost.
Sekretarz stanu USA zaznaczył, że decyzje o tym, na które terytorium wrócić siłą, podejmują tylko Ukraińcy, a nie Stany Zjednoczone. Był to dla nich sygnał, że Blinken jest bardziej otwarty na potencjalną ukraińską grę o Krym.
Oświadczenie Blinkena pojawiło się wśród komentarzy generała Marka Milleya, przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, który od dawna był sceptyczny wobec perspektyw rozwoju Ukrainy.
W tym samym czasie były dowódca armii amerykańskiej w Europie, generał broni Ben Hodges. uważa, że Donbas i Krym powrócą do pełnej kontroli nad Ukrainą.
Według niego, aby wyprzeć wojska rosyjskie z Krymu, wystarczy regularnie ostrzeliwać szlaki zaopatrzeniowe. On zamarkował, że szybka deokupacja jest możliwa, jeśli Siły Zbrojne Ukrainy mają broń dalekiego zasięgu. Hodges podkreślił, że nasze wojsko musi uderzyć w mosty w Mariupolu, Melitopolu i na drogach prowadzących na Krym. Uniemożliwi to okupantom dalsze przebywanie w tym miejscu.