Na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej w 2014 roku Dmytro Bublyk, mieszkaniec Lwowa, zgłosił się na ochotnika do wojskowego biura rejestracji i werbunku. Od tego czasu służył w 24 oddzielnej brygadzie zmechanizowanej imienia króla Daniela, która przez osiem lat wojny bohatersko powstrzymuje wroga w najtrudniejszych rejonach frontu. W cywilu Dmitrij pracował w firmach ochroniarskich. „Gdzie jest broń, ja też”, mówi o sobie.
Od 2014 roku oddział Dmytra ciężko walczy w Donbasie – o osiedla Wergunski Rozizd, Metalist, Wiesela Góra, Szczastia, Marinka. Wraz z początkiem wojny na pełną skalę – dla Popasny i Bachmuta. Podczas walk jego kompania zniszczyła dużą liczbę Rosjan i ich sprzęt.
Dekretem prezydenckim w grudniu 33-letni dowódca plutonu piechoty zmotoryzowanej Dmitrij Bublik Przypisane tytuł Bohatera Ukrainy z nagrodą Orderu Złotej Gwiazdy. udało nam się porozumieć z Bohaterem, który znajduje się teraz w najgorętszym punkcie frontu, o perspektywach końca wojny i jego największych życzeniach na ten rok.
24 Brygada zawsze brała udział w najtrudniejszych bitwach i w najważniejszych punktach frontu, od 2014 r. Jak byś to porównał?, co się wtedy stało i tamto, co teraz?
W 2014 roku armia została podniesiona, postawiona na nogi, tak bardzo, jak tylko mogła – sami wojskowi, ochotnicy, zwykli ludzie. Każdy dawał z siebie wszystko. Wtedy to nie było to samo, co teraz, kiedy działania ofensywne są prowadzone bardziej aktywnie.
Inwazja Rosji w Ukrainę na pełną skalę tylko wzmocniła naród ukraiński. W 2014 roku był zachód i wschód. A teraz ludzie bardzo się zjednoczyli. Jak napisał kiedyś „wschód i zachód razem”, objawiło się to dopiero teraz – podczas inwazji na pełną skalę.
Czy zakładałeś, że, jaka będzie taka wielka wojna?
W latach 2014-2016, kiedy istniało ATO, prowadzono aktywne działania wojenne. Gdybyśmy mieli wtedy takie samo wsparcie jak obecnie, osiągnęlibyśmy nasze granice do 2014 roku. Ale potem podnieśli armię na nogi, zrobili wszystko, co możliwe, aby nie pozwolić wrogowi iść dalej.
Prawdę mówiąc, nie sądziłem, że dojdzie do inwazji na pełną skalę i tak bardzo aktywnych walk. Ale musieliśmy być na to gotowi. 24 lutego znaleziono mnie w Ołeksandriwce w obwodzie ługańskim, gdzie znajdowała się nasza jednostka.
33-letni Bohater Ukrainy, mieszkaniec Lwowa Dmytro Bubłyk
Jak Rosjanie opisaliby metodę prowadzenia wojny? Czy należy je lekceważyć?
Wróg musi być odpowiednio oceniony. W Popasnej było tak, że postawiliśmy ich 10, a już z tyłu było 20. Przeszli przez ich zwłoki. W nich odbywa się to na zasadzie „jest to konieczne, a następnie konieczne”. I jakim kosztem, nikogo to nie obchodzi. Działamy adekwatnie i zdecydowanie.
Przez tyle lat wojny, co było dla Pana osobiście najtrudniejsze od tamtej pory, przez co musiałeś przejść?
Kiedy przyjechałem w 2014 roku, byłem prostym żołnierzem – strzelcem AGS (granatnik automatyczny), później dowódcą dywizji, starszym sierżantem kompanii, pełniącym obowiązki dowódcy kompanii, dowódcą plutonu. Przeszedł od prostego żołnierza do takiej pozycji.
Najtrudniejszą częścią dla mnie było przewodzenie i zrozumienie ludzi w moim zdaniu. Również fakt, że tracisz swoich bliskich, z którymi siedziałeś w tym samym okopie, jadłeś z jednej miski i tak dalej.
Wojna trwa, podobnie jak mobilizacja. Co mógłbyś powiedzieć mężczyznom, które ukrywają się przed wezwaniami?
Podam jeden przykład. Miałem jednego zmobilizowanego w Popasnej. Wieczorem, gdy zrobiło się ciemno, miały miejsce pewne działania wojenne, wróg trochę się uspokoił. Przyprowadzają do mnie zmobilizowanego człowieka i mówią: nie chce strzelać, nie chce wychodzić z ziemianki – boi się. Zacząłem z nim rozmawiać. Mówi: „Wychodziłem, dostałem wezwanie i jestem tutaj”. Pytam: „Po co tu jesteś?” Odpowiada: „Nie wiem, prawdopodobnie umrę tutaj”. Mówię: „Po pierwsze, nie umieraj. Po drugie, masz rodzinę – żonę, dzieci. Czy naprawdę chcesz, żeby przyszli do twojej rodziny, znęcali się nad nimi?” „Nie, nie chcę.” Jestem w tym bardzo twardy i bardzo ostro reagowałem na wszystkich, gdy ludzie odmawiali strzelania do mnie, zajmowania stanowisk.
Wtedy mówię do niego: „Weź się za jajka i bądź mężczyzną!”. Przybyliście, aby chronić przede wszystkim swoją rodzinę, swoją ojczyznę”. A w naszym plutonie były dwie sanitariuszki. I rozumiecie, po czym oświadcza wraz z nimi: „Jestem mężczyzną!”
Druga historiaByłem w Golden. Przyjechał zmobilizowany z Kijowa. Przyprowadzają go do mnie i mówią: boi się. Zaczynam do niego mówić: „Czy rozumiesz różnicę między strzelaniem z 10 karabinów szturmowych, a jak 15? Czy chcesz, aby twój przyjaciel, który jest obok ciebie po prawej lub lewej stronie, umarł? Chcesz przyjechać do Kijowa i znęcać się nad swoją rodziną?” Wysłuchał wszystkiego i powiedział do mnie: „Lepiej mnie zastrzelić niż oni”. Wtedy moje nerwy dały sobie spokój… Ale nie martw się, on żyje, nic mu nie jest (Śmiech).
Wielu nie będzie w stanie uniknąć wojny. Ludzie, którzy ukrywają się przed wezwaniami, nie szanują swojej rodziny, państwa. Taki człowiek pokazuje wszystkim, że nie chce chronić swoich bliskich.
Dmitrij Bublik z bratem na froncie
W noworocznych życzeniach wszyscy Ukraińcy życzyli sobie nawzajem zwycięstwa. Jakie są twoje uczucia, co nas czeka w 2023 roku?
Miejmy nadzieję, że wszystko naprawdę się uspokoi. Jeśli Rusnya chce tak wiele, otrzyma jeszcze większe straty. Myślę, że odejdą. Z czasem Krym i Donbas zostaną zwrócone. Pomożemy im w tym.
Twoje główne pragnienie na ten rok?
Po 24 lutego zmarło wielu moich przyjaciół, z którymi służyłem od 2014 roku. Nasz batalion przyjął pierwszy cios pod Popasną. Jest też wielu ludzi, którzy są w niewoli, nic o nich nie wiadomo. Chcę, żeby wrócili do swoich rodzin.
Większość bojowników otrzymuje tytuł Bohatera Ukrainy pośmiertnie. Jesteś wśród nich, który otrzymał najwyższą nagrodę w życiu. Co oznacza dla ciebie ta nagroda?
Kiedy powiedziano mi, że otrzymam taką nagrodę, było miło. Z drugiej strony, jakim kosztem otrzymałem tak wysoką nagrodę?! Jakim kosztem na to zasłużyłem… Niezwykle wysoka cena. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Przede wszystkim starał się chronić swoich podwładnych. Po zabiciu dowódcy kompanii i zastępcy dowódcy batalionu było to niezwykle trudne.