Pomimo wojny niektórzy przedstawiciele ukraińskich władz aktywnie modelują przyszłość polityczną i układają pasjans prawdopodobnych ocen sił politycznych i kandydatów na prezydenta. Wysokie wskaźniki zaufania do prezydenta Zełenskiego na tle bardzo skromnych wskaźników popularności jego przeciwników politycznych pobudzają wyobraźnię wielu. Ale doświadczenie historyczne pokazuje, że przewidywanie wyników nadchodzących wyborów w szczytowym momencie wojny jest niewdzięczne i ryzykowne.
Pod koniec 2022 r. w przestrzeni informacyjnej pojawiły się dane z rzekomo zamkniętej socjologii z Kancelarii Prezydenta. Powiedział, że wśród opozycji hipotetyczna partia Serhija Prytuli ma teraz najwyższy rating (w przedziale 12-14%). Notowania partii Petra Poroszenki spadły do 6-7%. Jeśli chodzi o innych przeciwników rządu, nie wspomniano o nich. Najprawdopodobniej sytuacja wyborcza w nich jest jeszcze gorsza.
W tym kontekście szef Kancelarii Prezydenta Andrij Jermak powiedział w dużym wywiadzie dla kanału telewizyjnego 1+1, że uważa za celowe, aby Zełenski ubiegał się o drugą kadencję. Zachowanie urzędników państwowych pokazuje, że są pewni swoich umiejętności i bardzo optymistycznie patrzą na perspektywy wyborcze. Można je zrozumieć: ocena poparcia dla Zełenskiego jest poza skalą. A telethon „United News” i zamknięcie kilku opozycyjnych kanałów telewizyjnych na dostęp cyfrowy znacznie ograniczyło możliwości PR dla wszystkich przeciwników politycznych Sług Narodu. Niemniej jednak nie jest faktem, że prognozy władz mają się spełnić.
Wojna to szczególny okres, który nie podlega ogólnym zasadom życia politycznego. Sporządzanie prognoz politycznych czy przeliczanie poparcia dla działań głowy państwa na procent głosów w wyborach to ryzykowne i niewdzięczne zadanie. Badania socjologiczne okresu wojny dotyczące ocen i preferencji politycznych mają duży błąd i nie odzwierciedlają stabilnych przekonań wyborców. Raczej ich stan emocjonalny i doświadczenia. A pełnoprawna działalność polityczna i konkurencja różnych sił politycznych, którą obserwowaliśmy w czasie pokoju, po prostu teraz nie istnieje.
Przed ukraińskim społeczeństwem jest wiele niewiadomych. Na początku 2023 roku nikt nie jest w stanie dokładnie przewidzieć czasu trwania wojny i tego, jak dokładnie się skończy. Jaka będzie cena zwycięstwa? Czy wszystkie terytoria zostaną pozbawione okupacji od czasu wyborów i jak to się stanie? Czy agresor zostanie pociągnięty do odpowiedzialności? Jaka będzie wtedy sytuacja społeczno-gospodarcza w państwie? Teraz nie ma odpowiedzi na te pytania. Będą one miały jednak bezpośredni wpływ na krajowe notowania polityczne. A doświadczenie Winstona Churchilla i jego Partii Konserwatywnej pokazuje, że nawet zwycięstwo w wojnie nie gwarantuje zwycięstwa w następnych wyborach.
W lipcu 1945 roku w Wielkiej Brytanii odbyły się wybory parlamentarne. Dwa miesiące temu zakończyła się wojna na kontynencie europejskim i podpisano kapitulację Wehrmachtu. Wielka Brytania, dowodzona przez Churchilla, była w stanie nie tylko samotnie przeciwstawić się atakowi III Rzeszy w trudnych dniach bitwy powietrznej o Anglię w 1940 r., ale także, wraz z aliantami, pokonać wroga i pokonać go.
Historyczna wielkość postaci Churchilla nie ulega wątpliwości. Udało mu się zmobilizować cały naród, aby odeprzeć agresora. Stał się symbolem walki i invictus wolnego świata w obliczu zagrożenia tyranią. Droga do zwycięstwa była długa i ciernista. Ale Churchill odpowiednio przeprowadził swój kraj przez trudne lata wojny. A jego natchnione przemówienia wciąż inspirują narody, które walczą o swoją wolność i niepodległość. Na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w 1945 roku poparcie dla Churchilla w brytyjskim społeczeństwie wyniosło 83%. Ale pomimo odegrania znaczącej roli podczas II wojny światowej, brytyjski premier i jego Partia Konserwatywna ponieśli druzgocącą porażkę.
Pod koniec wyborów w 1945 roku Partia Pracy otrzymała 47,7%, a konserwatyści 36,2% głosów. Ponad trzy miliony więcej wyborców głosowało na zwycięzców wyborów niż na partię Churchilla. W rezultacie Partia Pracy zdobyła 393 mandaty, a konserwatyści tylko 197 mandatów. To wydarzenie jest jednym z najbardziej niesamowitych wydarzeń politycznych w historii Wielkiej Brytanii. Ma jednak całkowicie logiczne wytłumaczenie.
W 1945 roku konserwatyści byli pewni swojego zwycięstwa. Mieli ku temu podstawy. Zwycięska wojna oraz osobista charyzma i popularność Winstona Churchilla, zdaniem konserwatystów, powinny zapewnić im niewątpliwą przewagę wyborczą. Wiara w pozytywny wynik wyścigu parlamentarnego była tak duża, że Churchill nawet nie angażował się w kampanię wyborczą, ale koncentrował się na sprawach polityki zagranicznej. Wyniki wyborów były dla niego prawdziwym szokiem.
Brytyjscy wyborcy oczywiście nie zapomnieli o roli Churchilla w zwycięstwie nad Hitlerem. Ale nie zapomnieli także o pozycji Partii Konserwatywnej i jej przywódców przed dojściem Churchilla do władzy w maju 1940 roku. A stanowisko poprzedników Churchilla miało na celu uspokojenieagresor. Zarówno Stanley Baldwin, jak i zwłaszcza Neville Chamberlain zdołali uwolnić ręce Hitlera do nowej wojny. Negocjowali z nim i podpisywali umowy. Przymykali oko na rozwój Wehrmachtu i nie dostrzegali ekspansjonistycznych planów III Rzeszy.
Konserwatywny rząd lat 30. XX wieku ponosi pełną odpowiedzialność za nieprzygotowanie Wielkiej Brytanii do wojny, odmowę dozbrajania własnej armii i za nieadekwatną ocenę zagrożenia ze strony nazistowskich Niemiec. Brytyjczycy nie zapomnieli upokarzających negocjacji z Hitlerem, hańby z Monachium w 1938 roku i niesławnego oświadczenia Chamberlaina, że przyniósł pokój całemu pokoleniu. Pomimo zwycięstwa Wielkiej Brytanii, wyborcy pociągnęli powojenną Partię Konserwatywną do odpowiedzialności za przedwojenną politykę ustępstw wobec wrogów.
Wojna często sprawia, że polityka staje się zbyt spersonalizowana. Konserwatyści za bardzo skupili się na Churchillu. Jego przemówienia były mocne i wywoływały emocjonalny podziw. Miał doskonałe zdolności oratorskie. Ale po zakończeniu wojny wyborcy zdecydowali, że Churchill może być zbyt skoncentrowany na kwestiach zewnętrznych i nie będzie odpowiednio zaangażowany w odbudowę kraju. Kult jednostki raczej zaalarmował Brytyjczyków niż przekonał ich do głosowania na partię premiera. Podobny scenariusz możliwy jest w nadchodzących wyborach w Ukrainie.
Nawet najbardziej doświadczeni socjologowie nie są w stanie dokładnie przewidzieć, jaka będzie opinia publiczna Ukraińców po zakończeniu wojny. Co przeważy w społeczeństwie: wdzięczność za pokój i duma ze zwycięstwa lub chęć zrozumienia przedwojennych błędów i błędnych kalkulacji. Analogie nie zawsze są odpowiednie, nie zawsze działają. Ale w zachowaniu władz ukraińskich do 24 lutego 2022 r. Istnieją pewne elementy, które nieco przypominają zachowanie brytyjskich urzędników rządowych w przededniu II wojny światowej. Teraz jest jasne, że Ukraina musi zwrócić większą uwagę na rozwój broni ofensywnej i zmniejszyć nadzieję na negocjacje z Rosją. Są też kwestie korupcji, nieefektywnego aparatu państwowego, skandalicznych nominacji personalnych, nepotyzmu i wstrzymywania szeregu reform. Jak wyborcy ocenią działania władz po wojnie?
Socjologia pokazuje szczere pragnienie Ukraińców zmienić kraj od wewnątrz. Wyniki badania, które Odbyła się W grudniu DIF i służba socjologiczna Centrum Razumkowa we współpracy z Europejską Prawdą pokazują, że Ukraińcy ściśle wiążą integrację ze strukturami euroatlantyckimi ze skutecznymi reformami. Dotyczy to wszystkich regionów stanu. Ponad 60% respondentów oświadczyło, że władza powinna „zrobić wszystko, czego wymagają instytucje europejskie, aby przyspieszyć akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej”. Jest prawdopodobne, że po zakończeniu wojny Ukraińcy zagłosują na siłę polityczną i polityków, którzy ich zdaniem są w stanie jakościowo zmienić kraj i mają do tego niezbędną wolę polityczną. Przynajmniej chcę w to wierzyć. Bo bez oczyszczenia państwa z komponentu korupcyjno-kleptokratycznego trudno liczyć na udaną powojenną odbudowę i dobrobyt. Ale jaka będzie ta siła polityczna, której zostanie powierzona tak trudna misja, jest obecnie nieznana.