Ministerstwo obrony skomentowało oświadczenie Białorusi o upadku rzekomej ukraińskiej rakiety na jej terytorium. Ministerstwo obrony zaznaczyło, że są gotowe przeprowadzić śledztwo i nie wykluczają, że Rosjanie mogli sprowokować incydent.
Według Ministerstwa Obrony Białorusi, 29 grudnia, podczas zmasowanego ataku rakietowego, który Rosja przeprowadziła w Ukrainę, fragmenty pocisku, rzekomo kompleksu S-300 z terytorium Ukrainy, spadły w obwodzie brzeskim.
Z powodu tego incydentu białoruskie MSZ wezwało ambasadora Ukrainy i ogłosiło go „zdecydowanym protestem”.
Później sytuację skomentowało ukraińskie Ministerstwo Obrony. Ministerstwo zaznaczyło, że Ukraina opiera się rosyjskiemu ostrzałowi, korzystając z prawa do samoobrony w ramach sztuki. 51 Karty Narodów Zjednoczonych.
„Jeśli chodzi o wypowiedzi strony białoruskiej, strona ukraińska jest świadoma desperackich i uporczywych dążeń Kremla do zaangażowania Białorusi w agresywną wojnę przeciwko Ukrainie”, – Mówi w oświadczeniu.
Jednocześnie strona ukraińska nie wyklucza celowej prowokacji ze strony Rosji, która mogłaby wytyczyć taką trasę wystrzelenia rakiet w celu sprowokowania ich przechwycenia w przestrzeni powietrznej nad Białorusią.
Ministerstwo obrony zaakcentowało, że Ukraina jest gotowa do obiektywnego śledztwa w sprawie incydentu i gotowa zaprosić do udziału w niej autorytatywnych ekspertów z krajów, które nie popierają rosyjskiej agresji w Ukrainie.
Przypomnijmy, 29 grudnia Rosja wystrzeliła na terytorium Ukrainy 69 pocisków, z których 54 zostały zestrzelone przez siły obrony powietrznej.