Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy zniszczyli batalion zmobilizowanych Rosjan z obwodu woroneskiego w pobliżu wsi Makiejewka, rejon swatowski, obwód ługański. Według rosyjskiego wydania „Układ„, mówimy o setkach zabitych okupantów.
Odnosząc się do jednego z ocalałych Rosjan, Aleksieja Agafonowa, publikacja pisze, że liczba ofiar śmiertelnych może przekroczyć 500 osób.
Według Rosjanina dowódca batalionu zmobilizowanego, który został przeszkolony w jednostce wojskowej nr 2079, obiecał, że wojsko zostanie sprowadzone do obszaru Svatova, gdzie dołączy do szeregów „obrony terytorialnej” 15 kilometrów od linii frontu. Jednak w nocy 2 listopada cały batalion został doprowadzony do linii kontaktu, rozkazano okopać się i utrzymać linię obrony.
„Wrzucono nas do desantów, kazano nam kopać, mieliśmy trzy łopaty dla batalionu, nie było żadnego prowiantu. Okopaliśmy się, a rano zaczął się ostrzał – artyleria, „grad kamieni”, moździerze, helikoptery, po prostu nas rozstrzelano. Kiedy wszystko się zaczęło, oficerowie natychmiast uciekli. Z 570 osób 29 przeżyło, kolejne 12 zostało rannych, reszta to wszyscy” – powiedział Agafonow.
Agafonow dodał również, że wcześniej co najmniej jeden kolejny batalion zmobilizowanych został pokonany na tych pozycjach.
„Pokazują w telewizji, że wszystko jest piękne, ale w rzeczywistości tutaj, w obwodzie ługańskim, zmobilizowani są rzucani na linię frontu, a kiedy wyszliśmy stamtąd, nie widząc oficerów, wróciliśmy, zobaczyliśmy, że tylko kontrahenci i wolontariusze siedzą na trzeciej linii i zmobilizowali się na linii frontu” – powiedział Agafonov.
Według niego miejscowi i kontrahenci nie chcą walczyć, a zmobilizowani z całego kraju są sprowadzani w rejon Świętowa, aby zamknąć „” w obronie. W Świętowa, gdzie ocaleni z batalionu Agafonowa wycofali się po ostrzale, „są grupy od 2 do 5 osób” z innych pokonanych batalionów.
Według niego Ukraińcy oczyścili całe terytorium, na którym walczyli zmobilizowani.
Informację potwierdziła również żona innej zmobilizowanej ocalałej, Ludmiły Czernych.
„Zadzwonił do mnie rano z cudzego numeru i powiedział, co się stało, że zostali rzuceni, aby wykopać linię obrony, zostali osłonięci ostrzałem moździerzowym i jakoś z Krasnodonu dotarli do Svatove, gdzie teraz się ukrywają. Teraz boją się gdzieś iść, nawet boją się iść do punktu kontrolnego. Kierownictwo ich porzuciło, a oni nie wiedzą, co robić, po prostu proszą o pomoc” – powiedział Czernych.