Niedzielne popołudnie. Na jednej z centralnych ulic wsi Solonka, położonej niedaleko Lwowa, aktywnie pracują koparki – zakopują 5-metrowy krater, który pozostawił zestrzelony rosyjski pocisk. Tuż obok znajduje się kilka domów z uszkodzonymi dachami, wybitymi oknami i bez bram. Minęło dokładnie pięć dni od momentu, gdy rosyjskie rakiety dotarły do Sołonki po raz drugi. Trzy z nich trafiły w podstację energetyczną, a jeden został zestrzelony nad centrum wsi.
Poszkodowani mieszkańcy wciąż usuwają resztki ziemi, kamienie i fragmenty rakiet ze swoich podwórek. Robią awanturę, czują się urażeni i nie wiedzą, kiedy ich domy znów staną się zdatne do życia.
rozmawiał z nami z poszkodowanymi mieszkańcami Solonki i opowiada, jak żyje wieś po atakach rakietowych.
„Staram się jakoś o tym wszystkim zapomnieć, ale Drganie z dowolnego dźwięku”
Wtorek, 15 listopada, alarm lotniczy. Kierownik schroniska dla zwierząt, Jurij Mykitiuk, wraca ze Lwowa, gdy zaczynają słychać wybuchy. Schron Jurija znajduje się obok podstacji elektrycznej w Solonce.
„W czasie wybuchu mój kolega i ja właśnie przyjeżdżaliśmy tu ze Lwowa. Samochody SBU stały już przy autostradzie i nie wpuszczono nas do wioski. Szedłem, potem jakieś dwa kilometry. Kiedy tu przyjechałem, wszystko było z dymem. Usłysz moje [захриплий] głos? To wszystko z powodu dymu – wspomina Jurij Mykitiuk.
Wchodzimy do schronu z Jurijem, od razu wskazuje na drugie piętro – tam, po uderzeniu rakietowym, wszystkie okna wleciały, były drewniane.
Jurij Mykitiuk pokazuje wybite okna w schronie
„Wybite okna to najmniejsza konsekwencja, jaka może być. Odłamki leciały do tych spółdzielni, które znajdują się jeszcze bliżej miejsca trafienia – mówi Jurij Mykitiuk.
Podczas pierwszego ataku rakietowego w Sołonc 10 października Jurij Mykitiuk był na miejscu. Według niego, wtedy dym z rakiet nie był tak gryzący, a teraz jego zwierzęta prawie się nauczyły.
„Już o godzinie 20 zwierzęta zachorowały, zaczęły się wymioty. Natychmiast otworzyłem Wikipedię, przeczytałem oznaki zatrucia tlenkiem węgla – są wymioty, drgawki i śmierć. I czekałem na te znaki kilka godzin, ale na szczęście stało się to łatwiejsze dla zwierząt i nikt nie umarł – mówi Jurij Mykitiuk.
Lokalna mieszkanka Oksana mieszka 150 metrów od podstacji elektrycznej, nie ma piwnicy w domu, więc ukryła się przed ostrzałem na korytarzu. Podczas pierwszego ataku rakietowego na Solonkę 10 października kilka pocisków uderzyło w podstację elektryczną, ale w domach nie było znaczących uszkodzeń. Jednak gryzący dym, mówi Oksana, był odczuwalny przez długi czas.
„Kiedy pociski nadleciały 10 października, byłem bardziej przerażony. Za pierwszym razem był taki dym, że nie można było wyjść na zewnątrz. A za drugim razem byłem już tak przerażony, że nie zwracałem uwagi na dym, zapach, ogólnie przez dwa dni nie mogłem odzyskać przytomności. To było niesamowicie przerażające. Po prostu babah – i to wszystko, wszystkie okna się otworzyły i natychmiast położyłem się na podłodze w korytarzu. Staram się jakoś o tym wszystkim zapomnieć, ale przy każdym dźwięku wciąż drgam. Ostatnio telefon wypadł z łóżka i nawet bardzo się go bałam” – mówi Oksana.
Po pierwszym ataku rakietowym Oksana zebrała fragmenty rosyjskiej rakiety na swoim podwórku: są małe, ale bardzo ostre, trudno je trzymać w dłoni, aby się nie skaleczyć. Przeżyty szok daje o sobie znać, gdy pokazuje mi te fragmenty: trzęsą jej się ręce, a na wzmiankę o wybuchach ciągle powtarza tylko słowo „straszny”.
Miejscowa mieszkanka Oksana pokazuje wrak rakiety, którą zebrała na własnym podwórku
„Widzieliśmy falę ognia w oknie”
W sumie 15 listopada do Solonki dotarły cztery rosyjskie pociski: trzy trafiły w podstację elektryczną, jedna została zestrzelona nad centrum wsi. Zestrzelona rakieta spadła w pobliżu wiejskich chat, gdzie powstał 5-metrowy krater. Dziś ogromny dół jest pokryty ziemią.
Robotnicy wypełniają ziemią krater pozostawiony przez rosyjską rakietę
„Jesteśmy prywatną firmą, zostaliśmy zatrudnieni przez ATC”, mówi jeden z pracowników. Kilka koparek pracuje na miejscu jednocześnie, a uszkodzone domy stoją w pobliżu krateru: zestrzelona rakieta spadła blisko nich. Fala uderzeniowa natychmiast wybiła bramy, przesunęła dachy i wybiła okna. Wśród mieszkańców domów nikt nie został cudem ranny, ale fragment rakiety trafił w klatkę piersiową 37-letniego przechodnia, mieszkańca Lwowa. Ostatnio lekarzom udało się ustabilizować jego stan i usunąć go z intensywnej terapii.
W kilku domach w pobliżu miejsca katastrofy rakieta rozbiła okna, zburzyła dachy i drzwi
Mieszkanka jednego ze zniszczonych domów, Irina Krasovskaya, wraz z rodziną cudem przeżyła podczas swojego przybycia. Wszyscy mieszkańcy domu byli w kuchni podczas alarmu – znajduje się ona w pół-piwnicy.
„Usłyszałem pierwszą rakietę spadającą na podstację i szybko pobiegliśmy do kuchni. I w tym momencie cały dom zatrzęsł się. Dźwięk był bardzo silny i natychmiast wszyscy byli ogłuszeni, nic nie słyszałem przez 10 minut. Chwila – i wszystko w domu się poruszyło, to było tak nagłe. Zobaczyliśmy ogień wychodzący przez okna, falę ognia i natychmiast wyszliśmy ponownie. To było bardzo przerażające – wspomina Iryna.
Wszystkie okna w domu Iriny zostały wybite przez falę uderzeniową
W domu Iriny wybito wszystkie okna i wyrwano drzwi wejściowe. Eksplozja zniszczyła również garaż, który znajduje się najbliżej epicentrum eksplozji.
Garaż ten znajduje się tuż obok krateru i został zniszczony zaraz po eksplozji
Na podłodze w domu wciąż jest dużo szkła – choć mieszkańcy sprzątają je codziennie, nie zdążyli jeszcze wszystkiego wynieść. Zamiast okien w domu są teraz specjalne filmy, a nowe drzwi wejściowe zostały przedstawione mężowi Iriny w pracy jako rekompensata.
W domach, w których okna są wybite, ich funkcję pełnią specjalne folie
Irina ma dwoje małych dzieci: niemowlę i 3-letnią córkę. Po wybuchach najstarsze dziecko boi się ciemności i głośnych dźwięków.
„Poprzednim razem, kiedy spadła nad nami rakieta, bardzo się bała, a teraz reaguje na każdy dźwięk w domu płaczem i paniką” – mówi podekscytowana Iryna.
„To było przerażające przyjść zobaczyć, co się tam stało”
A sąsiedzi Iryny mają jeszcze gorszą sytuację: po wybuchu rakiety cała ziemia i kamienie z krateru poleciały na dach domu, zniszczyły podłogi i płytki oraz uszkodziły fundament i ścianę domu falą uderzeniową. Wewnątrz domu wyrwano nawet baterie. Teraz prawie niemożliwe jest tam mieszkanie.
Olga Nakhim opowiada o tym, jak uciekła podczas uderzenia zestrzelonego pocisku
„Nasza rodzina była prawie cała w domu w tym momencie. Byłem na podwórku, kiedy nagle usłyszałem bardzo dźwięk i wszystko zaczęło latać z góry: kamienie, ziemia, glina. Przestraszyłem się i szybko wbiegłem do stajni. A potem znowu usłyszałem dźwięki i zdałem sobie sprawę, że gdzieś indziej nastąpiła eksplozja. Wyszedłem na zewnątrz, a potem wszystko zostało zmiecione: nie ma ani jednej bramy, nie ma nic. To było przerażające podejść, żeby zobaczyć, co się tam stało. Najgorszą rzeczą było uświadomienie sobie, że to wszystko wydarzyło się tak blisko. Nie mogłam w to uwierzyć – wspomina Olga Nakhim.
„Największy cios poniósł garaż sąsiadów i nasz dom. Nasza ściana odsunęła się od uderzenia, a potem dach się zawalił i musiał rzucić plandekę, aby nic nie zmokło – Olga wskazuje na zniszczony dach domu.
Atak rakietowy zniszczył dach w domu Olgi Nakhim
Aby przywrócić domy Iriny i Olgi, potrzebujesz dużo pieniędzy. Wymiana okien, wykonanie dachu, naprawa ścian itp. to duży wydatek. Natychmiast po ataku rakietowym szef Sołokowskiej AH obiecał mieszkańcom wymianę okien i drzwi kosztem społeczności.
„Bohdan Dubniewycz powiedział nam, że nie da pracownikom premii za wypłatę nam odszkodowań. Potem przyszli do nas robotnicy, zrobili pomiary i powiedzieli, że na przyszły tydzień powinny być nowe okna. Cóż, może… Mamy nadzieję, że choć trochę nam pomoże. Bo nadchodzi zima i jest bardzo zimno – mówi Olga.
Bohdan Dubniewycz, szef Sołonkowskiej AH, powiedział nam, że wcześniej w wyniku ataku rakietowego naliczono ponad 1,2 mln hrywien. Według niego wkrótce rozpoczną się prace naprawcze w uszkodzonych domach.
„Już naprawiony i dostarczony gaz do domów, kanalizacja została naprawiona, krater został już zapełniony. Przedstawiciele niektórych firm zmierzyli wszystkie okna i zaczęli produkować. Byli przedstawiciele drugiej firmy, którzy mierzyli i podawali szacunki dotyczące remontu dachów. Jutro zaczynamy demontować dach na jednym domu i budować nowy. Do tej pory nasz przedstawiciel naliczył ponad 1,2 mln UAH strat. W piątek odbędzie się sesja, na której zaakceptujemy program i tego samego dnia będziemy mieli wszystkie kalkulacje i podejmiemy decyzję dla każdej rodziny, aby zrekompensować straty” – powiedział Bohdan Dubniewycz.
Szef ATC wyjaśnił, że każda z poszkodowanych rodzin otrzyma pieniądze od ATC, które będzie w stanie zapłacić za naprawę dachów i montaż nowych okien.
***
Materiał powstał w ramach projektu „Life of War” przy wsparciu Laboratoria dziennikarskie interesu publicznego i Instytut Humanistyczny (Institut für die Wissenschaften vom Menschen).