9 listopada dowódca grupy rosyjskich sił zbrojnych w Ukrainie, generał Siergiej Surowikin, zaproponował rosyjskiemu ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu wycofanie wojsk w regionie Chersoniu na lewy brzeg Dniepru. To znaczy, aby faktycznie poddać miasto Chersoń – jedyne regionalne centrum Ukrainy, które zostało zdobyte przez Rosję podczas inwazji na pełną skalę, rozpoczętej 24 lutego tego roku. Szojgu natychmiast zgodził się z tą propozycją i nakazał rozpoczęcie wycofywania wojsk za Dniepr.
Wydarzenie z jednej strony wydaje się być spodziewane, biorąc pod uwagę dość złe usposobienie wojsk rosyjskich na prawym brzegu Dniepru. Z drugiej strony ta wiadomość zaskoczyła wielu, a nawet ich zszokowała. Przecież niedawno kremlowscy propagandyści zapewniali, że „Rosja jest w Chersoniu na zawsze”, że jest „rosyjskim miastem”, że nigdy nie zostanie zwrócona Ukrainie.
Co więcej, Chersoń stał się kluczowym osiedlem w aneksji okupowanych terytoriów ukraińskich proklamowanej przez Władimira Putina. Bez tego cała rewanżystowska koncepcja Kremla o „wyzwoleniu Słowian” rozpada się jak domek z kart. Co z „referendum”, co z budowaniem tam rosyjskich instytucji, w tym z przeniesieniem instytucji edukacyjnych do rosyjskich programów szkoleniowych? A co z tymi wszystkimi kolaborantami, którzy zgodzili się uzyskać rosyjski paszport i aktywnie współpracować z administracją okupacyjną? Jak: „Rosja nie brzi się po swojemu”?
Ukraina przygotowywała się do wielkiej i oczywiście krwawej bitwy o Chersoń. Światowa prasa mówiła już o „najnowszym Stalingradzie”. I wszystko poszło na to. Pomimo zniszczenia mostów na Dnieprze przez ukraińską artylerię, rosyjska logistyka wciąż znajdowała możliwości zapewnienia 30-tysięcznemu kontyngentowi wojskowemu na zachodnim brzegu wszystkiego, co niezbędne. Stacjonowały tam elitarne oddziały rosyjskie, w tym spadochroniarze i piechota morska niedokończona w obwodach kijowskim i charkowskim. Rosyjscy żołnierze zdołali przygotować kilka potężnych linii obrony, dobrze ufortyfikowanych i hojnie uzbrojonych.
I tu – poddanie się bez walki, a słynna kremlowska „dobra wola”. Dlaczego? „Dla nas życie i zdrowie rosyjskich żołnierzy jest zawsze priorytetem. Musimy liczyć się z zagrożeniem dla ludności cywilnej” – uzasadnił to rosyjski minister obrony. Oczywiste jest, że jego słowa są kompletnymi kłamstwami. Do tej pory rosyjscy generałowie nie honorowali życia żołnierzy, rzucali ich tysiącami do ataku, jak mięso armatnie. Jeszcze mniej dbali o życie cywilów, o czym wiemy z gorzkich doświadczeń w Mariupolu, Wołnowachie, Buczu itp.
Co więc dokładnie skłoniło rosyjskie dowództwo i, oczywiście, samego Putina do podjęcia tak co najmniej niepopularnego kroku? A może to prowokacja, może okupanci przygotowują pułapkę na ukraińskich żołnierzy? A może po prostu deklarują pełnym głosem o „geście dobrej woli”, by wprowadzić świat w błąd, ale w rzeczywistości nie mają najmniejszego zamiaru rezygnować ze swoich stanowisk? Cóż, tej opcji nie należy odrzucać. Co więcej, jest to brane pod uwagę przez ukraińskich wojskowych i urzędników państwowych. „Czyny mówią głośniej niż słowa. Ukraina nie widzi żadnych oznak, że Rosja opuszcza Chersoń bez walki. Znaczna część zgrupowania ru jest przechowywana w mieście, dodatkowe rezerwy są obciążane regionem. Ukraina wyzwala terytoria na podstawie danych wywiadowczych, a nie skierowanych oświadczeń telewizyjnych” – Napisał w swoim tweecie doradca przewodniczącego gabinetu Prezydenta Ukrainy Mychajło Podolaka.
Tak, wierzyć Rosjanom, to nie szanować samych siebie. Jednak, moim zdaniem, oświadczenia Surowikina i Szojgu nie były pustą paplaniną, odwrót okupantów z Chersonia nastąpi w najbliższej przyszłości. Przypomnij sobie, jakie wydarzenia miały miejsce w przeddzień ogłoszenia odejścia.
Na przykład z publikacji w gazecie Journa z Wall Streetl Okazało się, że doradca amerykańskiego prezydenta Jake’a Sullivana prowadzi tajne negocjacje z rosyjskim kierownictwem. Gazeta The Washington Post poinformował, że Biały Dom przekonuje kierownictwo Ukrainy do zasygnalizowania otwartości na kontakty z Rosją i do odmowy publicznego odrzucenia udziału w rozmowach pokojowych, dopóki Władimir Putin pozostanie na Kremlu.
Włoska gazeta La Repubblica Sojusz Północnoatlantycki poinformował, że Zachód skłania Ukrainę do rozpoczęcia rozmów z Rosją po wyzwoleniu Chersonia. Odrażająca rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa powiedziała, że Moskwa jest gotowa negocjować z Kijowem bez warunków wstępnych. „Nadal jesteśmy otwarci na negocjacje. Nigdy z nich nie zrezygnowaliśmy. Jesteśmy gotowi poprowadzić ich, oczywiście biorąc pod uwagę realia, które teraz się rozwijają” – powiedziała Zacharowa.
Co jeszcze się wydarzyło? W Stanach Zjednoczonych odbyły się wybory uzupełniające. Jeden z przywódców administracji okupacyjnej obwodu chersońskiego, Cyryl, zginął (według doniesień rosyjskich mediów)ponownie montuje. A rankiem tego samego dnia, kiedy usłyszano oświadczenie Surovikina, okazało się, że wojska ukraińskie przełamały linię obrony armii rosyjskiej w pobliżu osady Snihurivka na północ od Chersonia. Ukraińscy żołnierze przejęli również kontrolę nad wsią Prawdanie. Następnie rosyjskie wojsko zaczęło gorączkowo wysadzać mosty nad rzekami na prawym brzegu Dniepru.
Ostatnie zdarzenie jest oczywiście bezpośrednio związane z kolejnym zamiarem poddania Chersonia, nie jest tu wymagane żadne wyjaśnienie. Spróbujmy dowiedzieć się, w jaki sposób inne z powyższych wiadomości są związane z decyzją rosyjskiego dowództwa.
Wiemy więc, że Waszyngton (w końcu cały zbiorowy Zachód) zachęcał Kijów i Moskwę do negocjacji. Dlaczego? Oczywiście teraz cały świat, zwłaszcza zachodni, cierpi z powodu wojny rosyjsko-ukraińskiej i sankcji nałożonych na Rosję. Szybka inflacja, rosnące ceny, kryzys energetyczny, zaostrzenie problemu bezrobocia, spadek notowań partii rządzących itp. Bez względu na to, ile zachodnich stolic zapewnia, że są gotowe wspierać Ukrainę do zwycięskiego końca, że Kijów będzie negocjował, kiedy tylko zechce, na własnych warunkach, realia zmuszają zachodnich polityków do podejmowania słabszych działań i decyzji, zwłaszcza jeśli ten cel nie jest jeszcze widoczny.
W każdym razie Zachód określił Chersoń jako pewien znacznik, rodzaj kompromisu między szlachetnością a rzeczywistością. „Powrót miasta oznaczałby zmianę kierunku konfliktu na zawsze. Klęska armii rosyjskiej w jednej z najważniejszych bram do Morza Azowskiego i Krymu może oznaczać realną możliwość rozpoczęcia pierwszych realnych negocjacji z Moskwą z pozycji siły, a nie słabości” – czytamy we wspomnianym już artykule w gazecie La Repubblica.
Nie jest tajemnicą, że Kreml od kilku tygodni z rzędu dąży do negocjacji, o czym świadczy wypowiedź Zacharowej. A teraz Zachód, jak zakładamy, wystosował takie ultimatum do Moskwy: oddajecie Chersoń, możecie liczyć na negocjacje. Za tą wersją przemawia również odmowa Białego Domu dostarczenia ukraińskiej armii nowoczesnych dronów rozpoznawczych i uderzeniowych Gray Eagle MQ-1C. Co donosiła gazeta The Wall Street Journal. A zwłaszcza moment, w którym administracja Bidena podjęła decyzję w tej sprawie natychmiast po oświadczeniu Surovikina. Na przykład, skoro poszedłeś na ustępstwa, to wykażemy „dobrą wolę”, aby nie eskalować napięcia.
A co wybory parlamentarne w USA mają wspólnego z Chersoniem? Wydaje się, że żadnego. Jednak nie, pośrednio, ale mają. 9 listopada, zgodnie z wynikami wstępnego liczenia głosów, okazało się, że amerykańska Partia Demokratyczna, choć traciła pozycję w Kongresie, nie była tak dramatyczna, jak przewidywało dzień wcześniej wielu socjologów. A co najważniejsze, wielu zwolenników Donalda Trumpa nie przeszło do Izby Reprezentantów i Senatu. Kalkulacja dotyczyła przedstawicieli skrzydła Trumpa Partii Republikańskiej na Kremlu. Oczekiwano, że zablokują pomoc wojskową dla Ukrainy. Tak się jednak nie stało, jak sądzono. I to był kolejny argument za kapitulacją Chersonia.
Ten logiczny konstrukt pasuje również do śmierci Stremousova, która najprawdopodobniej była zainscenizowanym morderstwem. Ten bawełniany dziwak mógł podnieść krzyk, mówiąc: „Zdrada, poddanie pierwotnego rosyjskiego miasta!” Aby nie ingerował w sprawę, postanowili go usunąć.
Oczywiście od Rosjan można oczekiwać szerokiej gamy pakietów. I będą w Chersoniu – nie wahaj się. Będzie masowe wydobycie, zniszczenie infrastruktury krytycznej, ostrzał z lewego brzegu. Ale Rosjanie i ich poplecznicy nadal uciekną z miasta, przynajmniej z jego prawobrzeżnej części. I to już będzie wielkie zwycięstwo ukraińskiej rekonkwisty.