Wojna w Ukrainie
środa, 1 października, 2025
No Result
View All Result
Wojna w Ukrainie
No Result
View All Result
Wojna w Ukrainie
No Result
View All Result

„Nie można chodzić po Mariupolu bez łez”

31 października, 2022
"Nie można chodzić po Mariupolu bez łez"

Poranek 24 lutego zmienił życie wszystkich Ukraińców. W szczególności Olena Kovalenkova, która mieszkała w Mariupolu przed inwazją Rosji na pełną skalę. Wraz z rodzicami, mężem i dwójką małych dzieci musiała spędzić miesiąc pod rosyjskim bombardowaniem i być świadkiem zniszczenia jej rodzinnego miasta przez najeźdźców.

Olena Kovalenkova opowiedziała o wyjściu ze zniszczonego Mariupolu, reakcji dzieci na wojnę, nowym życiu we Lwowie, uczniach i planach na przyszłość w ramach projektu ICH na kanale 24. Zostaliśmy przedrukowani przez wywiad.

„Chciałem wierzyć, że to żart”: jak zaczęła się wojna dla Eleny i jej rodziny

Jak zaczął się dla ciebie poranek 24 lutego?

Na początku byliśmy pewni, że to nie zajdzie tak daleko. Myśleliśmy, że będzie tak jak osiem lat temu, to znaczy będzie dla nas mniej więcej cicho w Mariupolu. Chciałem wierzyć, że to jakiś żart. Zamieszki rozpoczęły się bliżej godziny 12:00. Wiedzieliśmy, że coś leci w naszym kierunku, że gdzieś słychać wybuchy.

Tego ranka wielu ludzi natychmiast rzuciło się, by opuścić swoje miasta i wioski. Czy myślałeś o odejściu?

Myśleli, ale okoliczności były takie, że nie mogli. Mój mąż poszedł do pracy o 7 rano, a o 12 został zwolniony i poszedł na stację po bilety. Zobaczył długą kolejkę, wrócił do domu i mówi, że zajrzał do aplikacji Privat24 i nie ma biletów. W ciągu kilku dni powiedziano nam, że są pociągi ewakuacyjne, ale wtedy o tym nie wiedzieliśmy i nie mieliśmy własnego transportu.

Od 1 marca Mariupol jest faktycznie pod blokadą. Jak w ogóle wyglądały pierwsze dni wojny na pełną skalę? Jak zaczęła się dla ciebie ta blokada?

Różnie było w różnych częściach miasta. Wygląda na to, że 2 marca zniknął Internet i komunikacja, nie wiedzieliśmy już, co się dzieje. Mieszkaliśmy w dzielnicy Primorsky, ale pierwszego dnia wojny przenieśliśmy się do 23. dzielnicy, ponieważ na parterze dziewięciopiętrowego budynku było mieszkanie, a w Primorsky mieszkaliśmy w pięciopiętrowym budynku – na piątym piętrze w narożnym mieszkaniu. Poruszaliśmy się tak, że szansa na trafienie była mniejsza.

Gdzieś 12 marca wojska rosyjskie wkroczyły do 23. dzielnicy. Wiem, że do 15-go była jeszcze ewakuacja z rejonu Primorsky, ale nie mogliśmy się tam dostać. Po prostu nie tęskniliśmy.

„Nikt nie chciał wyjść na zewnątrz po ostrzale”

A jak dzieci zareagowały na wszystko, co się wydarzyło? Jak wytłumaczyłeś im, co się stało? W jaki sposób został uspokojony?

Oni sami wszystko rozumieli. W pierwszych dniach wojny wyszliśmy na zewnątrz, na plac zabaw. Tam dostaliśmy się pod ostrzał moździerzowy.

Byliśmy w Mariupolu przez kolejny miesiąc i więcej dzieci nie wychodziło na zewnątrz. Nikt inny nie powiedział, że chce wyjść na zewnątrz. Oznacza to, że wszyscy wszystko rozumieli, samoloty ciągle latały.

Najstarszy syn zareagował normalnie, a mniejszy, miała 4 lata, gdy tylko usłyszała samolot, od razu wybiegła na korytarz, bo bardziej się bała.

„Zakryłem uszy rękami i próbowałem zasnąć”

Kiedy rozpoczęła się blokada i zniknęła elektryczność, woda i gaz w mieście. Jak udało ci się żyć w takich warunkach? Czy miałeś jakieś zapasy żywności?

Mieliśmy gaz trochę dłużej, gdzieś przed 4 marca. Nie byliśmy sami w mieszkaniu w 23. dzielnicy – były trzy rodziny. Rodzice mojego męża, moi rodzice i ja natychmiast zebraliśmy wszystkie zboża, które wszyscy mieli w domu. Pewnego dnia zobaczyliśmy przez okno, że ludzie ze sklepu ciągną jedzenie. Matka mojego męża powiedziała, że nigdzie nie pójdziemy, nie jesteśmy barbarzyńcami i nie będziemy kraść ze sklepu.

Potem przyszedł sąsiad i powiedział, że nie ukradli jedzenia ze sklepu, ale wojsko przyszło i otworzyło go. A potem sklepy były puste. W 23. dzielnicy były jeszcze magazyny i wojsko je otworzyło. Mój mąż odszedł. Wziął zwęgloną wodę, były jeszcze resztki jedzenia. Można powiedzieć, że nie jest to żywność, ale nadal żywność: mleko skondensowane, suszone owoce, suszone morele. To było to. Nikt tego wtedy nie potrzebował.

W marcu było dość zimno i występowały silne mrozy. Jak można było wtedy żyć bez ogrzewania? Byłeś w piwnicach lub w mieszkaniu podczas bombardowań?

Mieliśmy wielu ludzi mieszkających w piwnicach. Mieszkaliśmy na parterze i nigdzie nie pojechaliśmy, bo kiedyś powiedziałam mężowi, że leci samolot i muszę iść do piwnicy, a on zapytał mnie, czy widziałam, co zostało po samolotach. Zapewnił mnie tak kiedyś, że albo w piwnicy, albo na parterze, jeśli samolot uderzy w dom, po prostu „spasuje”.

Spałem, zaciskając uszy dłońmi, gdy leciały samoloty. Już wtedy nauczyłem się, że samolot leci raz – zrzuca bombę, robi drugie okrążenie – spada, a następnie odlatuje, a następnie wraca. Znałem trasę tego samolotu. Cóż, zamknę uszy w ten sposób i spróbuję zasnąć.

Było zimno, ale nie wygrzewaliśmy się w ogniu, ale tam gotowaliśmy. W tym czasie w tym samym mieszkaniu było nas już około 13. Człowiek ciągle gdzieś chodził, szukał czegoś, wody, przeszłościklad. Potem poszedł do swoich przyjaciół, wręczył mu klucze, powiedział, że jest kocioł i można dostać wodę.

Po raz pierwszy rano wyszedłem na zewnątrz – około 8 obudziliśmy się, wyszedłem i nalałem wodę na herbatę. Gotowaliśmy owsiankę na parze na noc, a rano trzeba było ją tylko podgrzać. Czasami mogli ugotować zupę. Dwa razy dziennie gotowałem i tyle. Podgrzanie wody, ponowne podgrzanie i tak dalej zajęło 3-4 godziny.

Dzieci cały czas siedziały w tym samym pokoju i nigdzie nie wychodziły. Mieli dwie łamigłówki i klocki Lego. Siedzieli zbierając go.

Nie wierzyli, że odejdziemy”

Jak udało Ci się opuścić Mariupol?

Wyjechaliśmy z Mariupola 26 marca. Poszliśmy pieszo, bo nie było transportu. Było wiele prób odejścia, ale na początku nie było związku. Potem znaleźliśmy połączenie na dachach dziewięciopiętrowych budynków, zaczęliśmy dzwonić, ale natknęliśmy się tylko na oszustów, którzy chcieli, abyśmy wysłali im pieniądze. Zrozumieliśmy, że ta osoba nie może wejść do Mariupola, ponieważ nie miała zezwolenia na pobyt w Mariupolu.

Dlatego 26 marca zdecydowałem, że opuszczamy miasto. Wszyscy poszli ze mną, z wyjątkiem babć, które nie poszły na zewnątrz, więc się rozstaliśmy. Babcie zostały zabrane, ale nieco później. Zaplanowaliśmy to już ze Lwowa, zdecydowaliśmy, jak to zrobić.

Wyszliśmy z dziećmi, poszliśmy pieszo. Odebrał nas przyjaciel – Włodzimierz. Nie znałem go, po prostu poszedł i powiedział: „Pozwól, że zabiorę cię gdzieś, gdzie jest związek”. Nie wziął od nas żadnych pieniędzy. Włodzimierz zabrał nas na wybrzeże morza i znaleźliśmy tam przewoźnika, który zabrał nas do Berdiańska, jednak napompował nas na kursie, obliczył, że okazało się, że jest to około 3 tysięcy hrywien więcej – nie znaliśmy kursu wymiany, ale mieliśmy tylko dolary.

Już w Berdiańsku dowiedzieliśmy się o autobusach ewakuacyjnych. Poszliśmy do rady miasta na kilka dni, nie wierzyli, że możemy wyjechać, ponieważ było dużo chętnych.

Codziennie jeździliśmy do miejsca, z którego codziennie odjeżdżały autobusy ewakuacyjne i generalnie spędzaliśmy dokładnie tydzień w podróży. Zatrzymaliśmy się w Zaporożu 1 kwietnia o 2 w nocy.

„Dzieci są chore, nie ma lekarstwa”

Po tym postanowiłeś opuścić miasto pieszo? Jaki był powód tej decyzji?

Wiesz, wróciłbym trzeciego dnia. Mój mąż zawsze mnie powstrzymywał. Powiedział, że mamy dzieci, że musimy poszukać samochodu. Powiedział, żeby poczekać kolejny dzień i kolejny dzień.

Temperatura wrzenia była wysoką temperaturą dwójki dzieci i nie było lekarstwa. Powiedziałem: „Do widzenia, już mnie nie ma. Co powinienem tutaj zrobić? Mam temperaturę 40 stopni u moich dzieci”.

A jak dzieci zniosły tę podróż? Zwłaszcza z temperaturą.

Szliśmy z Mariupola z pola na pole. Znaleźliśmy tam kierowcę. Przez całą drogę spotykaliśmy dobrych ludzi, którzy pomagali. Oznacza to, że tam, w Berdiańsku, wszyscy kierowcy zabrali 1000-1,200 hrywien do Łunaczarskiego i znaleźliśmy kierowcę, który zawiózł nas tam 250 i 250 z powrotem. Nie wziąłem z tego zbyt wiele. Dzieci, czasami zdarzało się, że chodziły.

Czy rodzice i rodzice Pani męża zostali wtedy w Mariupolu?

Matka mojego męża pojechała z nami. Moja mama zachorowała, a mój tata przyszedł kilka dni przed naszym wyjazdem. Wcześniej nie mieliśmy żadnego związku. Udało mu się przejść, bo Rosjanie już stali – z tamtej strony nie było ostrzału. Samoloty też nic nie zrzuciły, bo byli tam Rosjanie. Ścieżka była stosunkowo bezpieczna. Tata przyszedł i zabrał mamę, ponieważ w wiosce było światło i ciepło, a moja mama też miała temperaturę. Wciąż tam są. Nie mogą odejść, zasugerowałem, ale jest tam babcia, matka mojej matki, sparaliżowana leżąca, więc są blisko niej.

Otóż wieś nie została zniszczona. Oznacza to, że mają nawet gaz. To było co godzinę, ale tak było.

„Lwów przyjął nas bardzo dobrze”

Jak trafiłeś do Lwowa? Czy była to przemyślana decyzja, czy tylko wypadek?

Przyjechaliśmy najpierw do Zaporoża. Zostaliśmy osiedleni przez wolontariuszy w przedszkolu. Rano przyszedł do nas przyjaciel mężczyzny z Kamenskoye. Zabrał nas tam. Mieszkaliśmy tam przez 3-4 dni. Myśleli nawet o pozostaniu. Tam fabryki i mojemu mężowi już zaproponowano pracę.

Zaczęli myśleć o tym, co robić, ale jakoś było mi tam ciężko moralnie. Kiedy przyjeżdżasz do nas na 2-3 dni, to jedno, a kiedy mieszkasz z osobą, to drugie. Potem zaproponowałem, że wyjadę do Polski – mój brat mieszka tam od ponad 10 lat. Zadzwoniła do swojego ojca chrzestnego, który był w tym czasie we Lwowie – jej przyjaciele pozwolili jej zamieszkać w swoim mieszkaniu. Pozwolono mi też mieszkać tam przez kilka dni.

Zacząłem szukać niedrogiego mieszkania gdzieś do wynajęcia pokoju w akademiku, ale nie wyszło. W Internecie znalazłem wiele hosteli, zacząłem dzwonić i nikt nie podniósł telefonu. Poszedłem do ASC, zapytałem, czy są jakieś wolne miejsca w hostelu, ale powiedzieli, że nie. Jeden facet usłyszał naszą rozmowę i zasugerował akademik, do którego można pójść i poprosić o czynsz.

Powiedzieli mi, że nie ma miejsca. Mówię, że mam przynajmniej jakąś przestrzeń do przechowywania, mogębez okna, bez mebli. Tylko po to, by mieć miejsce do upadku i miejsce, które można znaleźć. Zaczęli się całować, a ja zapytałem, ile to kosztuje, a oni powiedzieli mi, że to za darmo. Nie spodziewałem się, że będzie za darmo.

Nadal tu mieszkamy i nie wzięliśmy od nas ani grosza. Sami nawet zaoferowaliśmy pieniądze, ale nikt ich nie przyjmuje. Już tu pracujemy, stanęliśmy na nogi, doszliśmy do siebie. Odmówić. Nie chcą brać pieniędzy. Dziękujemy im za pomoc, gdy było ciężko.

Czy trudno było znaleźć pracę, przystosować się do nowego miasta po tym wszystkim, co musiało przejść w Mariupolu?

Było mi ciężko. Nadal jest ciężko z pogodą. Byliśmy słoneczni i zawsze jest tu zimno. W zasadzie Lwów przyjął mnie bardzo dobrze. Wszyscy ludzie zaakceptowali. Mój mąż pracował w Mariupolu, miał jedną pensję, więcej – mniej normalnie, a tutaj trochę mniej. Cóż, na razie musisz tak żyć.

Jest Pan we Lwowie od sześciu miesięcy. Czy możesz powiedzieć, że to miasto stało się twoim drugim domem?

Tak. Byłem w kilku miastach Ukrainy przed wojną i w czasie wojny. Tutaj, w Kamenskoye, w Równem, ale nigdzie nie czułem, że mogę tu mieszkać. Oznacza to, że ciągle nie byłem zadowolony z rytmu życia. Albo jest bardzo szybki, albo powolny.

We Lwowie wszystko jest dla mnie bardzo powolne, ale musiałem już przyzwyczaić się do tego, że nigdzie się nie spieszę. Lubię wszystko – ludzi, kulturę, wychowanie, komunikację, lubię obserwować ludzi.

Teraz jest trochę ciężko. Rozpocząłem studia na Uniwersytecie Mariupol. Zaproponowano mi wejście bez EIT, zgodnie z wynikami egzaminów. Teraz studiuję i chcę zacząć pracować. I chcesz, jedno i drugie, i to w ciągu dnia nie 36 godzin, ale tylko 24.

Dlaczego zdecydowałeś się pójść na studia?

Przyszedłem do centrum „Jestem Mariupol” do przedstawiciela służby podatkowej. Potem rozwiązałem kwestię podatków, bo byłem przedsiębiorcą. W „Jestem Mariupol” pobiegłem zapytać jeszcze raz, bo zadzwoniłem do prawników i każdy powiedział inaczej.

Przyjechałem i zapytano mnie, czy pracuję. Odpowiedziałem, że nie. Specjalnie otworzyłem jednoosobową firmę, aby zabrać dziecko do przedszkola, ponieważ konieczne jest, aby oboje rodzice pracowali. Najpierw to zorganizuję, bo to jest ta sama prowizja, okres, aż dziecko przyzwyczai się do przedszkola. I pytają mnie, czy nie chcę się uczyć, po prostu skończyła im się rekrutacja. Poszedłem do pracownika socjalnego.

Podoba mi się. Zawsze mówiono mi, że muszę skończyć wolontariat i wziąć za to pieniądze. Dużo się uczę: psychologii, ukraińskiego języka biznesu.

„Nie można chodzić po Mariupolu bez łez”

Wiele osób, zapytanych, czy odejść, czy zostać, boi się odejść. Oczywiście ogłoszenie przez Putina stanu wojennego na tymczasowo okupowanych terytoriach może nieco skomplikować wyjazd, ale jeśli jest okazja, ale jest też strach, to co byś doradził ludziom?

Być może nic nie można tutaj doradzić. Cóż, załóżmy, że dla wielu osób najważniejsze jest siedzenie na krześle. Nie to, że praca przynosi przyjemność, ale bycie szefem. Wielu rozumie, że jeśli tam pozostanie, odnajdzie siebie. Tutaj pracował jako ślusarz lub ochroniarz, a teraz może być na przykład brygadzistą.

Szukają tam dla siebie nowych możliwości. Wiedzą, że jeśli tu przyjadą, to jest wielu specjalistów, którzy już wyjechali. Co tu doradzić? Nawet nie wiem. Tutaj konieczne jest, aby istniało pragnienie. Kiedy chcesz być Ukraińcem, a nie Rosjaninem. Kiedy chcecie być blisko swoich bliźnich, chcecie żyć zgodnie z tymi nawykami i prawodawstwem. Tutaj jesteśmy przyzwyczajeni do takiego życia.

W swoich sieciach społecznościowych zamieściłeś post popierający tych, którzy pozostali w Mariupolu. Ilu twoich znajomych jest tam teraz?

Mam wielu takich ludzi. Komunikujemy się za pośrednictwem sieci społecznościowych. Mogę do nich zadzwonić, ale w Mariupolu „Feniks” jest rosyjskim operatorem, to znaczy nie można tam nic powiedzieć. On słucha. Możesz także powiedzieć coś za pośrednictwem sieci społecznościowych, ale nie przez Phoenix.

Jak teraz mieszkają w Mariupolu?

Po prostu rozmawiam z ludźmi, którzy Ukraińcy. Zerwałem kontakt ze wszystkimi ludźmi, którzy wierzą, że Putin bronił swojego narodu. Powiedziałem im wszystko otwarcie. Komunikuję się tylko z ludźmi, którzy są poza Ukrainą.

Mamy przyjaciela. Nie chcę go wymieniać z nazwiska. Wzywa nas codziennie i płacze. Po prostu płacze jak dziecko. Chce wyjechać, ale nie może, bo ma tam starych, chorych rodziców. Oni nie chcą odejść, a on nie chce ich zostawić. Napoje. Płacze.

Jest jeszcze jeden przyjaciel. Dostał pracę jako robotnik komunalny. Ma pensję w wysokości 2000 każdego dnia i pracuje „dwa za dwa” przez 8 godzin. W ciągu miesiąca dostaje 30 000 Kwota wydaje się być całkiem dobra, ponieważ teraz w Mariupolu kurs rubla z hrywną wynosi 1 do 1. Oznacza to, że 30 000 to 30 000 hrywien. Nie głoduje.

Jego mieszkanie jest nienaruszone, ale wszyscy mówią mi, kto tam został, że nie można chodzić po Mariupolu bez łez. Jak dotąd ci, którzy pozostają, nie muszą się zmieniaćdać paszporty lub inne dokumenty.

„Nawet nie pomyślałem, że wszyscy mówią gdzieś po ukraińsku”

Trudno sobie wyobrazić, jak ludzie mogą żyć w okupacji, gdy jej nie popierają.

Szkoda ich. Wiem, słyszę to, rozumiem. Ale w Mariupolu był, być może, mylę się, ale wydaje mi się, że było tam najwięcej prorosyjskich ludzi. Szkoda, że było to dozwolone. Chodzili swobodnie i rozmawiali o tym. Nikt za to nie ukarał. Powiedzieli, że nasz kraj ma rację i nie możemy za to karać, ale musieliśmy.

Rzadko oglądam teraz filmy z Mariupolu. Nie chcę żyć w ten sposób. To dla mnie trudne. Kiedy zaczynam tam nurkować, wszystko jest wspomniane. A kiedy obejrzałem te filmy, zobaczyłem kilku moich przyjaciół, którzy powiedzieli, że to dobrze, że Rosjanie przyszli, ponieważ byli tam „naciskani” i nie wolno im było mówić po rosyjsku.

Mieszkałem w Mariupolu i nigdy nie pytano mnie: „Dlaczego nie po ukraińsku”. Nigdy nie słyszałem tego pytania od nikogo. Nawet jeśli weźmiemy przedszkola, w szkołach nawet mniej więcej nauczycieli mówiło po ukraińsku, w przedszkolach nauczyciele całkowicie złamali języki, ponieważ nie mogli normalnie mówić po ukraińsku. I nikt im nic nie powiedział.

Kiedy przeszedłem na język ukraiński, miałem taki ślepy zaułek, ponieważ nie mogłem poprawnie przekazać moich myśli. Przerzuciłem się z ukraińskiego na rosyjski, ale kiedy rozmawiałem przez dwa miesiące, wszystko stało się mniej więcej normalne.

Wielu ma tylko wewnętrzne lęki. Ludzie myślą, że brzmią jakoś źle, że będą wyglądać zabawnie, ale jest to dalekie od przypadku. A jak doszedłeś do decyzji o przejściu na ukraiński?

Zanim przyjechałem do Lwowa, zawsze słyszałem rosyjski. Byliśmy w Kijowie w grudniu ubiegłego roku i tam też po rosyjsku. Nawet nie wiedziałem, że mamy region w Ukrainie, który mówi całkowicie po ukraińsku. Po prostu o tym nie myślałem.

Przyjechałem. Spotkałem ojca chrzestnego i stoimy na dworcu, robiąc zdjęcia i przechodząc obok mężczyznę. Mamrocze coś pod nosem, że „dialekt jest natychmiast widoczny”. Nie od razu zrozumiałem dlaczego. Potem poszedłem do sklepu i spojrzałem, a tam jest napisane: „Ukraińcy, którzy mówią po rosyjsku, kiedy mówisz po ukraińsku, nie jesteś zabawny, ale bardzo w porządku”. Coś w tym stylu.

Zdałem sobie sprawę, że wszyscy tutaj nie mówią tak jak my. Nie tylko w supermarkecie kasjer rozmawia z tobą po ukraińsku, ale ze wszystkimi.

Ustaliliśmy taką zasadę dla dzieci, że w domu możesz mówić w języku, który chcesz, ale kiedy wychodzisz na zewnątrz, możesz mówić po ukraińsku. I to jakby zniknęło. Mój mąż i ja rozmawiamy teraz, często przechodzimy na ukraiński, potem rosyjski, a potem znowu.

„Po zwycięstwie wrócę do domu i założę wielką flagę”

Co zrobisz najpierw po wygranej?

Wiecie, było bardzo, bardzo wiele opcji. Na początku myślałem, że od razu wrócę do domu. Potem pomyślałem, że muszę iść sam. Chcę wrócić do domu i wywiesić tam wielką, wielką flagę. Mój mąż i ja żartujemy, że każdego ranka budzimy się z głośników przy hymnie Ukrainy.

W rzeczywistości rozumiem, że nie chodzi nawet o to, czy będę miał pracę, czy nie, ale że nie rozumiem, jak mogę żyć z ludźmi, którzy są dla „rosyjskiego świata”, ale wielu z nich wróci.

Jeśli wcześniej nie zwracałem uwagi, gdy mówiono mi coś dla Rosji, to po wojnie… Oznacza to, że 2-3 dni przed wojną zacząłem myśleć, że nie chcę komunikować się z takimi ludźmi, ale było już za późno.

Nie mam pojęcia, jak tam przyjechać i z nimi żyć. Wielu twierdzi, że to rzekomo nasze wojsko ponosi winę za ostrzał nas. Nie wiem, jak żyć z takimi ludźmi. Nie wszyscy pójdą. Będą uczyć nasze dzieci, sprzedawać nam produkty. Nie chcę dzielić z nimi miasta, więc jeszcze nie wiem.

I chcę iść w morze. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do morza, ale mieszkaliśmy blisko niego. Specjalnie kupiliśmy mieszkanie, z którego można udać się nad morze na 5 minut. Kiedy moja córka nie chodziła jeszcze do przedszkola, codziennie byliśmy na morzu. Od rana do godziny 11, a potem znowu wieczorem. Mieliśmy morze dwa razy dziennie. A zimą tam pojechali. A na wiosnę…

Oryginał

Tematy: AktualnościMariupolUchodźcówWojna rosyjsko-ukraińska

NA TEMAT

Поліція та СБУ встановили підлітків, що слухали російський гімн у Києві

Policja i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zidentyfikowały nastolatków słuchających rosyjskiego hymnu w Kijowie

14 kwietnia, 2025
Розвідка підтвердила систематичне застосовання росіянами хімічної зброї проти Сил оборони

Wywiad potwierdził systematyczne stosowanie przez Rosjan broni chemicznej przeciwko Siłom Obronnym

14 kwietnia, 2025
Голова Сумської ОВА визнав нагородження військових у день атаки на місто

Szef sumskiej obwodowej administracji wojskowej uznał odznaczenie wojskowe w dniu ataku na miasto

14 kwietnia, 2025
Україна – не Росія? Історія зі скандалом навколо удару по Сумах має стати уроком для українців

Czy Ukraina to nie Rosja? Historia skandalu wokół ataku na Sumy powinna być lekcją dla Ukraińców

14 kwietnia, 2025
Китайські полонені розповіли про службу в російських підрозділах

Chińscy jeńcy opowiadali o służbie w rosyjskich jednostkach

14 kwietnia, 2025
Внаслідок російського удару по Сумах загинув командир 27-ї артбригади Юрій Юла

W wyniku rosyjskiego uderzenia na Sumy zginął dowódca 27. brygady artylerii Jurij Juła

14 kwietnia, 2025

RSS Kronika války v Ukrajině 🇨🇿

RSS Kronika vojny v Ukrajine 🇸🇰

  • Ukrajina dostala od Spojeného kráľovstva viac ako 860 miliónov EUR na vojenské vybavenie
  • Polícia a bezpečnostná služba Ukrajiny identifikovali tínedžerov počúvajúcich ruskú hymnu v Kyjeve
  • Spravodajské služby potvrdili systematické používanie chemických zbraní Rusmi proti obranným silám

RSS Kronika vojne v Ukrajini 🇸🇮

  • Wojna w Ukrainie

Strona ruwar.org to agregator wiadomości stworzony przez ukraińskich aktywistów na temat wojny w Ukrainie z wiarygodnych źródeł. Tekst wiadomości jest automatycznie tłumaczony z języka ukraińskiego.

No Result
View All Result
  • Válka v Ukrajině (CZ) 🇨🇿
  • Vojna v Ukrajine (SK) 🇸🇰
  • Vojna v Ukrajini (SI) 🇸🇮
  • Rat u Ukrajini (HR) 🇭🇷
  • Rat u Ukrajini (RS) 🇷🇸
  • Война в Украйна (BG) 🇧🇬
  • Украинадағы соғыс (KZ) 🇰🇿

Strona ruwar.org to agregator wiadomości stworzony przez ukraińskich aktywistów na temat wojny w Ukrainie z wiarygodnych źródeł. Tekst wiadomości jest automatycznie tłumaczony z języka ukraińskiego.