„Dirty Bomb” – takie zdanie w tym tygodniu można było znaleźć na pierwszych stronach światowych publikacji. Politycy, eksperci, blogerzy, publicyści wyrazili zaniepokojenie możliwym użyciem tego typu broni. I ten temat został wprowadzony do globalnej przestrzeni informacyjnej przez rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu.
Przez wiele miesięcy zachodni ministrowie obrony nie mogli dotrzeć do Szojgu, aby z nim porozmawiać, zapytać, co Rosja robi w Ukrainie, spróbować uspokoić, odbić się echem, przekonać go do negocjacji. Wszystko na próżno telefon szefa rosyjskiego departamentu wojskowego nie odpowiedział. Więc sam zaczął gorączkowo dzwonić do kolegów z krajów NATO: Francji, Wielkiej Brytanii, Turcji i Stanów Zjednoczonych. Następnie podobne telefony z Moskwy trafiły do Pekinu i New Delhi.
Z każdym ze swoich kolegów Szojgu omawiał sytuację w Ukrainie, która według Rosjan „ma stałą tendencję do dalszej niekontrolowanej eskalacji”. Szczególnie zaniepokoiła go „możliwość prowokacji ze strony Ukrainy przy użyciu »brudnej bomby«”. Jednak Szojgu nie dostarczył żadnych dowodów na takie niebezpieczeństwo.
Krótko przed tym rosyjska państwowa agencja informacyjna RIA Novosti poinformowała, że „reżim w Kijowie przygotowuje prowokację z użyciem „brudnej bomby” w Ukrainie. Agencja rzekomo wezwała do „wiarygodnych źródeł w różnych krajach”, w tym w Ukrainie. Według niego prowokacja jest rzekomo przygotowywana w celu oskarżenia Rosji o użycie broni masowego rażenia i „tym samym rozpoczęcia potężnej antyrosyjskiej kampanii na świecie, mającej na celu podważenie zaufania do Moskwy”.
Oczywiste jest, że na Zachodzie nie wierzyli w ani jedno słowo Szojgu. Niemal natychmiast po wspomnianych rozmowach telefonicznych ministrowie obrony Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wydali wspólne oświadczenie, w którym nazwali oświadczenie Szojgu, że Ukraina rzekomo przygotowuje się do zdetonowania „brudnej bomby” jako wyraźną insynuację. „Nasze kraje dały jasno do zrozumienia, że wszyscy odrzucamy rażąco fałszywe twierdzenia Rosji, że Ukraina rzekomo przygotowuje się do użycia „brudnej bomby” na własnym terytorium. Społeczność światowa nie da się wprowadzić w błąd żadnymi próbami wykorzystania tego oskarżenia jako pretekstu do eskalacji” – napisano w oświadczeniu.
Niemniej jednak histeria „brudnej bomby” w Rosji nie ustąpiła. Kijów, próbując rozładować napięcie, zaprosił ekspertów MAEA do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie możliwości stworzenia tej broni tutaj. „W przeciwieństwie do Rosji, Ukraina była i pozostaje przejrzysta. Nie mamy nic do ukrycia” – powiedział ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba.
Pomimo całej niezdarności rosyjskich oskarżeń pod adresem Ukrainy o przygotowanie użycia „brudnej bomby”, Kreml się nie uspokoi. A teraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji reprezentowane w sobie w Świergot nowy „dowód”. Mianowicie fotografia, która rzekomo świadczy o procesie tworzenia bomby w Ukrainie. Obraz przedstawia paczki o niezrozumiałej treści, oznaczone znakiem zagrożenia radioaktywnego i podpisem w języku angielskim: «Użyte materiały: Uran-235? Pluton-239» („Użyte materiały: Uran-235, Pluton-239”).
Podróbka została szybko zdemaskowana: okazało się, że w rzeczywistości zdjęcia te zostały zrobione w Słowenii w 2010 roku. Słoweński rząd wyjaśnił, że na zdjęciach zrobionych przez lokalną Agencję Odpadów Jądrowych (ARAO), pokazano czujniki dymu, które „zawierają źródła promieniowania, ale żaden z materiałów radioaktywnych wymienionych w tabeli poniżej zdjęcia”. Komentarz do słoweńskiego rządu stwierdza, że rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wykorzystało zdjęcie bez wiedzy ARAO •.
Rodzi się naturalne pytanie: dlaczego Rosja miałaby wrzucać te głupie informacje? Zdaniem ekspertów jest to rosyjski IPSO mający na celu realizację kilku celów jednocześnie. Po pierwsze, odwrócenie uwagi prasy i społeczeństw (zarówno rosyjskich, jak i zachodnich) od sukcesów Sił Zbrojnych Ukrainy w operacji kontrofensywnej. Podejmowane są również próby przykrycia nowymi informacjami tematu zbrodni wojennych Rosjan. Dowodów okrucieństw popełnianych przez okupanta jest więcej w miarę wyładowywania kolejnych ukraińskich terytoriów.
Po drugie, wypowiedzi o „brudnej bombie” to kolejny horror dla Zachodu, który tak bardzo boi się eskalacji wojny rosyjsko-ukraińskiej w globalną konfrontację nuklearną. Tym zastraszaniem Kreml próbuje podważyć wolę zachodnich społeczeństw do oporu, do wspierania Ukrainy. Zdaniem rosyjskich propagandzystów przerażeni mieszkańcy Europy i Stanów Zjednoczonych powinni wywrzeć presję na swoje rządy, aby wywarły presję na Kijów, zmuszając go do negocjacji z Moskwą na jej warunkach.ach.
Analityk wojskowy i oficer Izraelskiej Armii Obronnej, Igal Levin, słusznie zauważył tę kwestię: „Oświadczenia o użyciu broni jądrowej lub „brudnej bomby” są niczym więcej niż szumem informacyjnym, który jest celowo rozproszony, aby świat zrobił cokolwiek, a nie pomógł Ukrainie. Głównym celem jest przestraszenie społeczności światowej”.
Jeśli intencją Kremla było przestraszenie Ukraińców, to kompletnie się nie udało. Naszą reakcją na ich IPSO był tylko śmiech i nowe memy typu: „Twierdzenia, że Ukraińcy mają brudną bombę są po prostu okropne i obraźliwe! Bomba Ukraińców jest czysta, schludna i zadbana, jak wiśniowy sad domu”.
Może istnieć również trzeci, najbardziej niebezpieczny powód do rozproszenia tego fałszywki: Rosja próbuje a priori wobec Ukrainy użyć „brudnej bomby”, a nawet pełnoprawnej broni jądrowej. Ale dla wszystkich jest już jasne, że ten rozpraszający manewr informacyjny Kremla zawiódł. Nikt trzeźwo myślący nie uwierzy, że polityczne lub wojskowe kierownictwo Ukrainy wpadnie na pomysł radioaktywnego zainfekowania własnego terytorium. W jakiś sposób mamy więcej niż zbyt wiele okropnych doświadczeń z Czarnobylem.
„Jeśli ktokolwiek jest w stanie użyć broni jądrowej w naszej części Europy, to tylko jeden podmiot. Jeśli Rosja mówi, że Ukraina rzekomo coś przygotowuje, oznacza to jedno: Rosja przygotowywała to wszystko przez długi czas” – skomentował rosyjskie zarzuty prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Mamy nadzieję, że Rosjanie będą mieli wystarczająco dużo rozsądku, co instynktu samozachowawczego, aby porzucić ten plan, jeśli intencja była właśnie taka.