55-letni Wołodymyr Kasatkin ze Słowiańska został zmuszony do ewakuacji do Lwowa z powodu wojny. W nowym miejscu mężczyzna kontynuował rozpoczętą wcześniej działalność wolontariacką – otworzył stołówkę socjalną, a także miniprodukcję makaronu – jego produkty może kupić każdy. Włodzimierz planuje stworzyć we Lwowie ośrodek integracyjny, w którym ludzie, których wojna uczyniła osobami wewnętrznie przesiedlonymi, otrzymają pomoc w osiedleniu się w nowych warunkach.
rozmawialiśmy z Wołodymyrem Kasatkinem o życiu po ewakuacji i pomocy uchodźcom we Lwowie.
Jak Lwów spotkał się z IDPS
Vladimir Kasatkin jest szefem organizacji społecznej „Jedność cnót” ze Słowiańska. W Słowiańsku organizacja dostarczała ubrania rodzinom o niskich dochodach z dziećmi – ponad tysiąc dzieci zostało ubranych w ciągu dwóch lat. Zorganizowali także jadalnię w Słowiańsku, gdzie rodziny z małymi dziećmi były karmione za darmo. Kiedy warunki pobytu w mieście znacznie się pogorszyły, większość członków organizacji wyjechała za granicę, a Wołodymyr Kasatkin i jego żona oraz dwaj inni członkowie organizacji ewakuowali się do Lwowa w maju.
Początkowo koledzy ze środowiska publicznego Lwowa pomagali znaleźć pracę, z którą, jak zauważa Włodzimierz, nigdy wcześniej nie widział go na żywo.
„Przyjechaliśmy z psem – pasterzem. I to jest wciąż poszukiwanie, bardzo trudno jest znaleźć jakieś mieszkanie – mówi Władimir Kasatkin. – Pomogła mi osoba, którą widziałem kilka razy w życiu za pośrednictwem Zoom w ramach programu „Budowanie Ukrainy Razem” Ukraińskiej Platformy Edukacyjnej. To mój kolega z programu mentorskiego Andrij Kuzmak. Zadzwoniłem do niego z prośbą o pomoc w znalezieniu mieszkania. Przyszedł na stację, przyprowadził mnie i moją żonę do swojego domu w małym mieszkaniu, dał mi klucze i powiedział: żyj. I zamieszkał z ojcami chrzestnymi. Tak mnie poznali we Lwowie”.
Wołodymyr Kasatkin wraz z wolontariuszami ze Słowiańska pomaga uchodźcom wewnętrznym we Lwowie (zdjęcie na Facebooku)
Włodzimierz zapewnia, że podczas pobytu we Lwowie nie spotkał ani jednej złej osoby, czego nie można powiedzieć o społeczności internetowej.
„Mam takie zrozumienie: jeśli jesteś osobą, spotkasz się wszędzie jako osoba. Jeśli jesteś, otrzymasz odpowiednio – mężczyzna jest przekonany. – Czasami wydaje się, że Lwów jest podzielony na dwie części. Wśród tych, z którymi rozmawiam, ani jedna zła osoba mnie jeszcze nie spotkała. A ty wchodzisz do sieci – to jak inni mieszkańcy Lwowa”.
„Wybraliśmy najbardziej narażoną kategorię – dzieci i rodziców”
We Lwowie Wołodymyr Kasatkin wraz z kolegami zdobył grant z Międzynarodowej Fundacji Odrodzenia, wynajął pokój o powierzchni 88 m w drodze aukcji.2 na ulicy. Berestyanaya, 2 (ostatni tramwaj numer 6) i na początku lipca otworzył tam jadalnię socjalną. Instytucja przygotowuje bezpłatne obiady dla rodzin IDP z dziećmi. Według Wołodymyra Kasatkina około 20 dzieci jest obecnie karmionych codziennie, ale jestem pewien, że liczba odwiedzających wzrośnie z czasem.
Inne kategorie przesiedleńców i wszyscy zainteresowani mieszkańcy Lwowa mogą zjeść posiłek w jadalni za 50 UAH. To koszt pełnego trzydaniowego obiadu – domowego jedzenia. Jadalnia czynna jest od 12:00 do 14:00 w dni powszednie z wyjątkiem soboty i niedzieli.
Każdego dnia około 20 przesiedlonych dzieci spożywa lunch za darmo w jadalni socjalnej (fot. Wołodymyr Kasatkin)
„W ramach projektu Fundacji Renesans nasza organizacja zdobyła grant w wysokości 330 tysięcy rubli. UAH. Do stołówki socjalnej wysłano 33 tys. osób. UAH (10%) całkowitej kwoty. Reszta pieniędzy została wydana na wysłanie pomocy humanitarnej do bezbronnych ludzi w Słowiańsku” – powiedział Wołodymyr Kasatkin.
Obok jadalni zaaranżowano pomieszczenie produkcyjne. Kosztem sponsorów kupili włoską prasę do produkcji makaronu, która kosztowała 140 tysięcy rubli. UAH. „Produkujemy makarony rzemieślnicze, bez barwników i innych dodatków. Używamy ich do jadalni towarzyskiej i sprzedajemy za 40 UAH/ kg – mówi Vladimir Kasatkin. – Skład naszego makaronu to tylko dwa składniki: jajko i mąka najwyższej jakości. Mamy najlepszy makaron we Lwowie. Woda jest dodawana, ale następnie odparowuje w suszarce. „
Makaron własnej produkcji jest używany na potrzeby jadalni, może je również kupić każdy (zdjęcie Vladimir Kasatkin)
Jednocześnie kupujący mogą przyjść, aby zobaczyć, jak wyrabia się ciasto makaronowe, jak są wytwarzane, a także kupować gotowe produkty.
Władimir Kasatkin mówi, że na początku działań wojennych byłoby bardzo dobrzeFundusze agatho aktywnie pomagały uchodźcom, karmiły ludzi na dworcach kolejowych i w innych miejscach, ale teraz większość programów została ograniczona – skończyły się fundusze. Jednak przesiedleńcy nadal potrzebują pomocy.
„Wybraliśmy najbardziej bezbronną kategorię – dzieci i rodziców. To trudne dla wszystkich, ale nie jesteśmy słońcem – nie ogrzejemy wszystkich. Na przykład emeryci-przesiedleńcy otrzymują emeryturę, a matka, która przyjechała do Lwowa z dzieckiem, nie ma możliwości znalezienia pracy. Są to obecnie najbardziej wrażliwe kategorie. Dlatego dostają od nas darmowe jedzenie – mówi Wołodymyr Kasatkin.
W tym samym pokoju pan Vladimir ma oddzielny pokój, w którym mieszka z żoną. Jego najstarszy syn służy w Gwardii Narodowej i obecnie przebywa w pobliżu Słowiańska, a najmłodszy, który ma 19 lat, wyjechał przed wojną do Polski.
Celem jest centrum wolontariatu integracyjnego.
Wołodymyr Kasatkin planuje nadal pomagać uchodźcom we Lwowie. „Marzymy o zebraniu podobnie myślących ludzi i stworzeniu centrum wolontariatu integracyjnego” – mówi mężczyzna. – Wielu uważa, że integracja jest czymś związanym z niepełnosprawnością. Wcale tak nie jest. Integracja polega na zaangażowaniu. Osoby wewnętrznie przesiedlone muszą być zaangażowane i prowadzone, aby pomagać sobie nawzajem, dzielić się wiedzą i umiejętnościami na temat tego, kto może co zrobić. „
Zgodnie z planem centrum integracyjne powinno pomóc przesiedleńcom przystosować się do nowych warunków. „Wszyscy rozumieją, że ta wojna nie skończy się jutro. Ludzie muszą nie tylko przetrwać, ale także żyć. I nikt nie wie, jak żyć – dodaje Włodzimierz.
Po zakończeniu wojny Władimir Kasatkin planuje wrócić do rodzinnego Słowiańska, który znajduje się obecnie w pobliżu linii frontu i stale cierpi z powodu rosyjskich bomb i przybyszów. „Szczerze mówiąc, Słowiańsk nie stał pod Lwowem. To jak wioska Vlasyuki, jak mówią. Ale to jest moje rodzinne miasto, moi rodowici ludzie tam są. Wiesz, jak miło jest, kiedy chodzę po moim mieście i gromadka dzieci, które były noszone przez naszą organizację pozarządową, mówią: „Mamo, wygrała moja dedushka wysłana”.