Od początku wojny na pełną skalę Natalia Batygina ze Lwowa zaczęła zgłaszać się na ochotnika i przygotowywać jedzenie dla wojska na czele. Kiedyś wolontariusze napisali na Natalin numer telefonu na plastikowym wiadrze z marchewką po koreańsku.
Kobieta otrzymała telefon od wojskowego Włodzimierza i zaczęli się regularnie komunikować. Natalia Batygina opowiedziała nam historię swojej znajomości i wierzy, że pewnego dnia spotkają się na żywo.
***
Natalia Batygina, mieszkanka Lwowa, wspomina swoje emocje 24 lutego, kiedy zdała sobie sprawę, że Rosja rozpoczęła wojnę na pełną skalę w Ukrainie. Kobieta miała silne pragnienie, aby jakoś pomóc, ale nie wiedziała, gdzie będzie naprawdę przydatna. Natalia pracuje na Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim i zobaczyła post swojej koleżanki Haliny Zherebetskiej na portalach społecznościowych, gdzie powiedziała, że jest wolontariuszką w tej samej kuchni.
Natalia Batygina zapytała, czy potrzebują pomocy i zaczęła przygotowywać jedzenie dla ukraińskiego wojska wraz z wolontariuszami.
Kiedyś ochotnicy przygotowali dużą porcję marchwi po koreańsku dla ukraińskich obrońców. Przyjaciel Natalie napisał Natalin numer telefonu na jednym z plastikowych wiader z naczyniem i powiedział: „Czy ktoś może do ciebie oddzwonić?” Natalie była pewna, że nikt do niej nie zadzwoni, ale się myliła.
„To musiały być dwa tygodnie i zadzwonił nieznany numer. Odpowiedziałem i tak bardzo przyjemnie, jak mi się wydawało, uśmiechnięty głos powiedział: „Chwała Ukrainie. Czy to Natasza?” Odpowiedziałam, że nie, jestem Natalia. Roześmiał się i powiedział, że on i chłopaki jedzą nasze marchewki po koreańsku, że są bardzo smaczne i chcą im podziękować – mówi Natalia Batygina.
Po rozmowie kobieta natychmiast zadzwoniła do ochotników i powiedziała, że ich jedzenie dotarło i smakuje dobrze dla wojska. Od tego czasu ochotnik komunikuje się z wojskowym Włodzimierzem, który służy w 30. brygadzie i z uśmiechem opowiada o swojej historii znajomości.
„My na Natalie natychmiast widzimy, czy zadzwonił, czy nie. Kiedy On nie dzwoni, zaczynamy się modlić, chociaż nigdy nie słyszeliśmy ani nie widzieliśmy tej osoby. Wszyscy są dla nas krewnymi” – mówi wolontariuszka Oksana Tkach.
Natalia codziennie sprawdza, czy Wołodymyr wszedł do sieci społecznościowych i martwi się o niego. Wolontariusz jest przekonany, że na pewno się spotkają i jeśli nie może nie przyjechać do Lwowa, sama kobieta przyjdzie w dowolne miejsce.