Wielu obecnym krwawym wydarzeniom można było zapobiec, gdyby nie krótka pamięć Ukraińców. Krótka pamięć pozwalała nawet najbardziej „zatopionym” politykom co jakiś czas wychodzić z błotnistej wody zdrady, korupcji, a nawet jawnej pracy dla wroga. To dzięki temu efektowi prawie nikt nie wypadł z klatki zasilającej. Pozwoliło to na stworzenie silnego systemu mafijnego na postsowieckiej Ukrainie. Gdzie przez jakiś czas mogłeś popaść w niełaskę i reinkarnować się ponownie, gdy twój klan był na szczycie. Aby zostać wyrzuconym z klatki, trzeba było stać się konkurentem wewnątrz lub popełnić prawie przestępstwo, ale nie przeciwko państwu, ale przeciwko Systemowi. W tym celu mogli „przypadkowo” strzelać na polowaniu, strzelać do rampy samolotu lub zorganizować irytujące samobójstwo kilkoma strzałami w głowę.
Sposób, w jaki niepodległa Ukraina wyłoniła się i uformowała od 1991 roku, wskazywał, że wszystko zakończy się albo poważną wojną, albo rozpuści się w slumsach neoimperialnego rosyjskiego projektu. Musiałem być bezpośrednim świadkiem tego, jak deputowani Rady Najwyższej byli zaskoczeni proklamacją niepodległości. W końcu wkrótce wcześniej wszyscy ukraińscy politycy, w tym liderzy narodowej opozycji, napisali swoje wersje nowego traktatu związkowego. W kuluarach rządu i parlamentu nie można było usłyszeć ani słowa o rozpadzie ZSRR i proklamacji niepodległej Ukrainy. Takie rozmowy mogły odbywać się tylko w pokojach hotelowych, w których mieszkali deputowani, którzy do niedawna byli dysydentami i więźniami politycznymi. Poziom kompetencji, którego poziom był ograniczony namiętną miłością do Ukrainy (poziom symboliczny i deklaratywny), ukraińską kulturą i językiem. Tymczasem realna władza w kraju należała do starego komitetu partyjnego.
Radziecka nomenklatura zorientowała się najszybciej. Aby utrzymać władzę i wpływy w swoich rękach, zgodziła się zastąpić fasadę i symbole państwa, zachowując jego sowiecką istotę. Pokazał też, że jest gotów pójść na kompromis z narodową opozycją, ale w drobnych momentach dekoracyjnych. W rzeczywistości wykuli swoją partyjną władzę w kapitale, a następnie splądrowali przemysł i przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Dzięki temu manewrowi starzy radzieccy menedżerowie i przywódcy prawie nigdy nie stracili swoich pozycji. Wyjątkiem było kilka regionów zachodniej Ukrainy, ale zostały one również zmuszone do koordynowania swoich planów i działań ze stolicą, stopniowo angażując się w system.
Bardzo szybko Ukraina stała się rezerwą postsowieckiej nomenklatury. Nowa Ukraina, jak krowa językiem, lizała rosyjskie reformy. Jeśli Gajdar i Czubajs byli w Moskwie, to w Ukrainie jakiś Pynzenik i Teryokhin stały się ich odległą kopią. Jeśli w Rosji prywatyzacja bonów zdziałała „cuda”, gdy można było zostać miliarderem w ciągu kilku miesięcy, to w Ukrainie proces ten rozciągnął się na kilka lat. Niemniej jednak natura i istota takich „reform” były identyczne. Ale były różnice.
Jednym z nich było to, że Ukraina nie miała takiej „poduszki” finansowej w postaci złóż ropy i gazu jak w Rosji. Mianowicie, na eksporcie ropy i gazu, nowa elita finansowa i polityczna Rosji „rosła”. Inaczej było też w przypadku Ukraińców. Ukraina, a raczej prezydenci, zarobili na tzw. tranzycie. Schemat jest niezwykle prosty – Ukraina, poprzez ustępstwa w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego, błaga Rosję o zniżkę. Na przykład, aby nie zamrozić i ostatecznie nie załamać gospodarki. W rzeczywistości, aby będąc w zmowie z Rosjanami, sprzedawać gaz do Europy po cenach rynkowych. Dzięki temu „marginesowi” powstała nowa elita władzy i finansów Ukrainy. Który zawdzięczał swoje bogactwo i wpływy całkowicie Rosji. Tego rodzaju umowa była ściśle związana z wolą Rosji przez Leonida Kuczmę, Pawła Łazarenko w parze z „gazową księżniczką” Julią Tymoszenko, a nawet Wiktora Juszczenki z niesławną uszczelką RosUkrEnergo. Plotka głosi, że wirtuozowska akrobatyczna sztuczka Julii Tymoszenko z Putinem w styczniu 2009 roku pozbawiła Juszczenkę udziału w gazowym „biznesie”, a następnie niesamowicie zirytowała Janukowycza. Kto nie mógł znaleźć kont Tymoszenko, która rzekomo otrzymała środki z Rosji na podpisanie umowy o niewolnictwie.
Oczywiste jest, że Wiktor Janukowycz nie chciał przeciwstawić się woli Rosji. Był niesamowicie zirytowany, że został pominięty „poza kasą”. A „służba” Julii Tymoszenko ukrainie była w rzeczywistości przerażająca. Tak więc, zgodnie z umową, RosUkrEnergo został zlikwidowany. Ale całą resztę można nazwać pierwszym triumfem putinowskiej rosji hebesh nad Ukrainą. Po pierwsze, cena tysiąca metrów sześciennych gazu wzrosła ze 180 USD do 450 USD. Uzgodnione przez Tymoszenko i Putina 20%zniżki było zapłatą za częściową utratę suwerenności. Ponieważ Gazprom zapewnił Ukrainie status monopolistycznego dostawcy gazu, a zasada „bierz albo płać” z martwym uściskiem sparaliżowała działania państwa na kolejne dziesięć lat.
Po drugie, Tymoszenko zademonstrowała swoje wybryki i nieposłuszeństwo.la brak harmonii między przywódcami politycznymi kraju. Wraz z Putinem wyśmiewała i upokarzała ukraińskiego prezydenta Wiktora Juszczenkę, co potwierdziło słuszność stawianego na nią przez Rosję. Zamieszki, rozczarowanie „pomarańczową” ekipą, próba „szirkowskiej” (szeroka koalicja z „Regionalnymi”) i wspólna gra Tymoszenko i Putina przeciwko Juszczence otworzyły bandyty Janukowyczowi bezpośrednią drogę do prezydentury. Co nie trwało długo.
Po trzecie, wspólna operacja specjalna Putina i Tymoszenko przeciwko Juszczence i Ukrainie, której towarzyszył szantaż gazowy państw Europy Środkowo-Wschodniej, pokazała, że ta metoda walki jest bardzo skuteczna. Od tego momentu możemy mówić o nieskrywanym wykorzystaniu przez Rosję gazociągów i ropociągów do ekspansji zewnętrznej. Próba szantażu gazowego powtórzy się później kilkakrotnie, ale nie będzie już miała wcześniejszego efektu ze względu na nieprzejednanie strony ukraińskiej. Co ostatecznie, po wielkiej porażce Putina na rozmowach w Paryżu, przekona go do podjęcia zupełnie błędnej decyzji – rozpoczęcia ofensywy na pełną skalę w celu zniszczenia Ukrainy.
Obrażony, a może naprawdę chory Putin postanowił nie czekać. Postanowiłem nie karmić już mojej piątej kolumny w Ukrainie, w której oddaniu i sile byłem mocno przekonany. Na szczęście Putin się mylił. Wydawało mu się, że „upstart” Zełenskiego nie był poważny i tymczasowy. Nie rozumiał, że Zełenski jest oporem Ukraińców wobec Systemu. Że prawdziwe elity państwowe, z którymi ze względu na bliskość natury tak łatwo było mu negocjować, nie tolerują Zełenskiego w duchu, a zatem nikt nie zorganizuje ludzi dla ochrony. Że te same „elity” mają zamiar przeprowadzić zamach stanu i iść z nim negocjować. A co najważniejsze, Zełenski nie ma nic do kontynuowania z Systemem. Że ona i on (jak to się stało z pomarańczową rewolucją i rewolucją godności) przeżuwają i wypluwają.
Niestety, w niektórych momentach Putin nie był tak daleki od prawdy. Zwłaszcza w odniesieniu do nastrojów starych ukraińskich elit. Dobrze wiedział, jak powstał System, a jeszcze lepiej, jak z niego korzystać. Ponieważ ukraiński i rosyjski system postsowiecki są do siebie bardzo podobne. Dlatego, gdy ukraińskie elity postsowieckie nie budowały nowoczesnego demokratycznego i zorientowanego społecznie państwa, ale prawdziwy zwrot akcji, Rosja tylko się cieszyła i przyczyniła się do tego. Bo nikt o trzeźwym umyśle nie ochroni takiego skrętu. Nie mogło nawet dojść do wniosku Rosjan, że Ukraińcy będą bronieni, aby później to zmienić. Zlikwidować stary system i zbudować normalne stosunki europejskie.
Że nadszedł czas, aby zdemontować System, który powstał na zasadach poręczenia kołowego, gdy kompromitujące dowody zostały umieszczone na każdym z jego członków. I to zarówno na władze, jak i na opozycję. Do rezerwy personalnej pionu mocy, gdzie nie można było uzyskać bez „nadszarpniętej” reputacji i tego samego kompromisu.
System rozkwitł za prezydentury Leonida Kuczmy, który Ukraińcy z krótką pamięcią niestety nie są oceniani przez to, że faktycznie jest budowniczym systemu oligarchicznego, nie dlatego, że od miesięcy, a nawet lat ludzie nie otrzymują emerytur i pensji. Nie do „toczących się” przerw w dostawie prądu. Nie dlatego, że za jego panowania państwo praktycznie „umyło rękę” i odebrało sobie wypełnianie wszelkich zobowiązań i gwarancji społecznych. Nie dlatego, że miliony ludzi poszły na przymusową i pozbawioną praw emigrację zarobkową, ale dlatego, że ci, którzy pozostali, aby pracować w gigantycznych przedsiębiorstwach Wschodu i Południa, w rzeczywistości stali się niewolnikami „czerwonych dyrektorów”. I nie za to, że faktycznie przygotował przekazanie władzy Janukowyczowi.
Okazało się, że Kuczma wystarczy, by mówić negatywnie o współczesnej Rosji, ponieważ setki tysięcy Ukraińców są gotowe zapomnieć o na wpół głodzonej egzystencji podczas jego panowania. Zapomnij o wyglądzie i tuczu oligarchów. Tworzenie niesprawiedliwego i zasadniczo antyludzkiego systemu. O skradzionych latach i perspektywach. Cóż, problemy z krótką pamięcią można przezwyciężyć. Musisz tylko być uczciwy wobec siebie. I nie wymawiajcie epitafiów pochwalnych na „grobach” starych postaci politycznych i państwowych, partii i ruchów politycznych, władzy i „opozycji” oraz wszelkiego rodzaju Systemu. Jeśli Ukraińcy byli w stanie zdecydowanie odeprzeć wroga w wojnie, to nie oszczędzają w walce z Systemem. A przed starymi elitami czeka ciężka walka.
P.S. Druga część cyklu będzie dotyczyła Porozumień Charkowskich jako największego projektu likwidacji państwa ukraińskiego.