Strefa rosyjskiej okupacji obejmuje nie tylko terytoria obwodów ługańskiego i donieckiego, ale także zdobytą w pierwszych dniach wojny część Chersoniu i część regionów Zaporoża, które tworzą korytarz lądowy między Krymem a Donbasem. Jest to szczególnie bolesne dla ukraińskiej gospodarki. Po pierwsze, straciła kontrolę nad dwoma kluczowymi portami Morza Azowskiego – Berdiańsk i Mariupol, przez które przed wojną przechodziła jedna czwarta ukraińskiego eksportu zboża.
W Mariupolu pracowali dwaj giganci metalurgiczni: Azovstal i Zakład Iljicz, który wyprodukował jedną trzecią ukraińskiej stali, z której większość została wyeksportowana, co w 2021 roku przyniosło około 5 miliardów dolarów przychodów. Istniały również przedsiębiorstwa z branży dokładnej, w szczególności instalacje do produkcji neonu , gazu obojętnego, od którego krytycznie zależy produkcja mikroprocesorów. Odbiorcami trzech czwartych takich produktów były firmy z Tajwanu, Korei Południowej, Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Holandii.
W związku z zamknięciem dwóch kolejnych ukraińskich firm neonowych zlokalizowanych w strefie ataku rakietowego w Mariupolu i Odessie, światowe ceny tego komponentu precyzyjnej elektroniki wzrosły dziesięciokrotnie. Wpływa to już nie tylko na koszt przemysłu high-tech, ale także na ceny urządzeń gospodarstwa domowego.
Kachowka HPP i największa elektrownia jądrowa w Europie w Enerhodar w obwodzie zaporoskim również znalazły się w strefie okupacji. Teraz na jego terytorium są rosyjscy naukowcy nuklearni. „Są zainteresowani technologią koncernu Westinghouse. W 2015 roku wszystkie nasze stacje przeszły na paliwo amerykańskie, które jest prawie o jedną czwartą bardziej wydajne niż rosyjskie pręty jądrowe” – powiedział mi specjalista z jednego z ukraińskich instytutów badań jądrowych, który chciał pozostać nieznany.
Jednak największe szkody zostały wyrządzone potencjałowi rolno-przemysłowemu Ukrainy. W strefie okupacji i działań wojennych na granicy obwodów charkowskiego, ługańskiego i donieckiego znajduje się prawie 30% gruntów ornych kraju. Są to słynne czarnoziemy, a także ogromny fundusz rolny regionu Chersonia, który tradycyjnie zapewniał około połowy krajowej produkcji sezonowych warzyw i owoców oraz 90% uprawy melonów i tykw.
Nawet tam, gdzie ziemia pozostaje pod ukraińską kontrolą, prace rolnicze są niezwykle skomplikowane ze względu na chaotyczny ostrzał amunicją kasetową. Siew w kamizelkach kuloodpornych i kevlarowych hełmach stał się frontem walki ukraińskich rolników o chleb.
Komunizm wojenny w akcji
Według Ministerstwa Polityki Społecznej Ukrainy prawie milion osób zatrudnionych w rolnictwie strefy okupacyjnej nie jest w stanie uprawiać ziemi i wysyłać plonów do przedsiębiorstw przetwórczych. Oprócz strat rynkowych dochodzi również systemowa grabież dokonywana przez administrację okupacyjną.
W niektórych wioskach rosyjska administracja ogłosiła przywrócenie kołchozów. Kiedy w kwietniu właściciel jednego z gospodarstw odmówił „przyłączenia się” do kołchozu, argumentując, że sprzęt został pożyczony, a rodzina musi zostać nakarmiona, w nocy APC podszedł do jego kompleksu i ostrzelał dom. Rolnik przeżył. Niestety, inne protesty miały tragiczniejsze konsekwencje.
Lokalni blogerzy wielokrotnie nagrywali kolumny nosicieli zboża, którzy opuszczali region Chersonia w kierunku Przesmyku Krymskiego. Ziarno było następnie transportowane statkami, zgodnie ze stroną internetową. MarineTraffic, do Bejrutu i syryjskiej Latakii. Rosja ukradła już ponad półtora miliona ton zboża z terytoriów okupowanych.
W ubiegłym roku Ukraina zebrała 106 milionów ton zboża, z czego kraj zużywa około 18 milionów ton. Reszta była przeznaczona na eksport, ale transport morski nie jest obecnie możliwy.
W niektórych krajach azjatyckich przedwojenne ukraińskie zboża stanowiły do 90% importu tego produktu spożywczego. Na przykład na Sri Lance, która już ogłosiła swoją niewypłacalność z powodu krytycznego wzrostu cen żywności.
Sam rabunek doprowadził do katastrofy humanitarnej na niektórych okupowanych obszarach. Najpierw okupanci zdewastowali magazyny i sklepy spożywcze, a następnie „przejęli kontrolę” nad systemem dostarczania leków i paliwa. „Odpowiedzialni za to są przedstawiciele różnych organów ścigania, zwłaszcza FSB i Rosgwardii” – powiedział Siergiej Daniłow, szef Centrum Studiów Bliskowschodnich, które monitoruje sytuację społeczno-gospodarczą w Chersoniu.
Okupanci nie dbają nawet o formalną legalizację tej kradzieży. „Żyjemy według praw dobra, prawdy i sprawiedliwości. (…) Nie ma już ukraińskiego ustawodawstwa ani rosyjskiego ustawodawstwa, więc pracujemy uczciwie i szczerze” – wyjaśnił moralny imperatyw wywłaszczenia „Zastępca szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych regionu” Aleksiej Seliwanow, cytowany przez portal Ukraina.ruWłasnością Rt (dawniej Rosja Dzisiaj). Zgodnie z „prawami sprawiedliwości” Gauleiter HersRegion Onskoy Vladimir Saldo „przejął kontrolę” nad aptekami (w szczególności prywatnymi).
Na początku maja Cnn uwolniony materiał, że ciągniki, siewniki i inny zmotoryzowany sprzęt firmy agrotech-invest w Melitopolu w regionie Zaporoża nagle znalazły się w Rosji. Sprzęt o wartości 5 milionów dolarów zdalnie zablokowany przez producenta, amerykańską firmę John Deerei nie mogą być oddane do użytku.
Naprzód do jasnej przeszłości
Nawet w regionie Chersonia, gdzie nie było ciężkich walk, jak w Donbasie czy pod Kijowem, lokalni mieszkańcy podkreślają zmiany. „Te rzeczywiste terytoria sięgają 1980 roku, kiedy handel detaliczny był w większości oparty na ulicach. Praktycznie nie ma biznesu. W małych i średnich sklepach przeważają rosyjskie artykuły spożywcze. Jego jakość i asortyment nie zadowalają miejscowej ludności”, mówi Dmytro Polupan, który do połowy maja mieszkał z rodziną w Golaya Prystan.
„Wiele osób nie kupuje rosyjskich towarów, które są masowo importowane z Krymu. Rosyjscy funkcjonariusze organów ścigania rywalizują o te przepływy, szczególnie w niszy alkoholowej i papierosowej. Następnie lokalni mieszkańcy szukają ukraińskich produktów ze szczątków, w tym celu uruchomili kilka kanałów w Telegram„, – dodaje Daniłow.
Niektóre stacje benzynowe, restauracje i kawiarnie kontynuują działalność gospodarczą, ponieważ najemcy identyfikują niepracujące przedsiębiorstwa, a następnie przywłaszczają sobie ich zasoby produkcyjne i własność.
„Upadek farmacji wykazuje oznaki katastrofy humanitarnej. Niemal wszędzie magazyny apteczne są plądrowane. Obywatele sami się organizują, dostarczają najbardziej potrzebne leki potrzebującym – mówi Tetiana K., koordynatorka siedziby wolontariatu w Melitopolu w obwodzie zaporoskim. Ze względów bezpieczeństwa nie podaje swojego nazwiska.
„Leki sprzedawane są na poboczach dróg i bazarach, z pni pod palącym słońcem lub przez grupy w Telegram. Aby podkreślić, że lek jest wysokiej jakości, sprzedawcy dodają napisy „Ukraiński” lub „Nie Krym”, – napisała w niej Na Facebooku Mieszkanka Chersonia Natalia Vedmedyk.
Drewniane pieniądze
W strefie okupowanej coraz częściej wskazuje się na podwójne ceny detaliczne: w dużych ilościach – w rublach, mniejszych w pobliżu – w hrywnach. Tymczasem tylko ukraińska hrywna działa na rynkach i w sektorze usług, co zmusza rosyjski personel wojskowy do ustawiania się w długich kolejkach w wymiennikach po wypłacie pensji.
Jednocześnie hrywna jest regularnie przekazywana na karty bankowe emerytów i pracowników państwowych za pośrednictwem sieci największego ukraińskiego banku – PrivatBanku, który pod koniec 2000 roku był pierwszą instytucją finansową wprowadzającą nowoczesną bankowość elektroniczną.
„Zawsze będę wdzięczny Privatowi. Gotówkę można zdobyć w biurach, choć kolejki są niesamowite. Kiedy odłączyliśmy się (z operatorami komórkowymi – red.), dział wsparcia banku znalazł opcję zapewnienia uwierzytelniania transakcji bez SMS-ów” – powiedział cytowany przez Vedmedyk mieszkaniec Chersoniu.
„Krytyczna sytuacja finansowa rozwinęła się w Nowej Kachowce, gdzie cyfrowe klucze do kont emerytów i pracowników biurowych wpadły w ręce współpracowników i są wykorzystywane przez administrację okupacyjną do szantażowania obywateli”, mówi Serhij Danilov.
W tej samej Nowej Kachowejce hrywna pozostaje praktycznie niekwestionowanym środkiem płatniczym, z wyjątkiem dolara. Pomimo doniesień rosyjskich mediów o włączeniu okupowanych terytoriów do strefy rubla od 1 maja, obieg rosyjskiej waluty nie jest dziś potwierdzony nawet na poziomie małych sklepów i stacji benzynowych znajdujących się na granicy administracyjnej z Krymem, który od ośmiu lat znajduje się w strefie rubla.
Z tego powodu rosyjskie wojsko czasami zachowuje się jak żebracy, ponieważ w regionie Chersonia nie są w stanie płacić bezgotówkowo: z powodu sankcji ukraińskie terminale nie akceptują kart z rosyjskich banków. Dla Ukraińców działają one jednak jak zwykle. Przynajmniej tam, gdzie działa ukraiński Internet.
„Okupanci mają oczywiste problemy z jedzeniem, więc ciągle gromadzą się w małych grupach na bazarach, gdzie próbują coś sprzedać lub wymienić na żywność. Ale nikt nie bierze od nas rubli” – powiedział Serhij Mukha, który na początku czerwca uciekł do Polski przez Gruzję.
Kateryna Zasukha, pochodząca z Chersonia, powiedziała mi, że rosyjscy żołnierze często zatrudniają rolników do melonów i truskawek, gdzie są opłacani w hrywnie.
Nie będziesz w stanie uciec
Istnieją trzy sposoby ucieczki ze strefy okupacyjnej w południowej Ukrainie i żaden z nich nie gwarantuje, że nie dostaniesz się do obozu filtracyjnego lub po prostu znikniesz w jednym z punktów kontrolnych, które są instalowane prawie co kilometr. Droga do Mikołajowa – najpopularniejsza droga ewakuacyjna w marcu i kwietniu – jest obecnie zablokowana z powodu aktywnych działań kontrofensywnych Sił Zbrojnych Ukrainy.
Możesz jechać samochodem do Zaporoża tylko wtedy, gdy możesz przekupić rosyjskich żołnierzy na punktach kontrolnych papierosami, alkoholem lub kiełbasą. Czasami wystarczy uzupełnić swoje karty przedpłacone w telefonie. „Jeśli to nie zadziała, będziesz musiał poczekać kilka dni w auts, aż nastąpi zmiana garnizonu na bardziej podatny na negocjacje” – powiedział Serhii Mukha.
Zazwyczaj ludzie tworzą kolumny do 200 maszyn i koordynują wszystkie działania poprzez Telegram. Po drodze dzielą się paliwem, częściami zamiennymi, lekami, dbają o sąsiadów. Istnieją również krymscy przewoźnicy, którzy dostarczają ludzi na granicę z krajami bałtyckimi lub Gruzją za 600 USD za osobę. Teraz na terytoriach okupowanych są to wygórowane pieniądze.
Nie ma bezpośrednich protestów, jak w marcu i na początku kwietnia. „Ludzie są po prostu złapani i zastrzeleni. Wielu aktywistów zaginęło lub stało się niepełnosprawnych po torturach, jakich doświadczyli z rąk rosyjskich żołnierzy, na przykład w Chersoniu czy Nowej Kachowce. Można się tylko domyślać, co dzieje się na wsiach”, mówi Danilov.
Instytucje edukacyjne na terytoriach okupowanych zostały tymczasowo zamknięte. Według Daniłowa żaden z rektorów uniwersytetów nie zgodził się na współpracę z administracją okupacyjną. Ponadto spośród 60 dyrektorów szkół w Chersoniu tylko dwóch zgłosiło się na ochotnika do przeniesienia uczniów do rosyjskiego systemu edukacji i wprowadzenia podręczników w języku rosyjskim, pisze Natalia Vedmedyk.
Wokół miasta Genichesk, okupowanego pierwszego dnia wojny, ani jedna szkoła nie przyjęła rosyjskiego programu edukacyjnego, chociaż znajdują się one w samym Genichesk. Istnieje ogromna presja na tych, którzy odmawiają” – powiedział Daniłow.
Rosyjskie media przestały nawet ogłaszać referendum w południowych regionach Ukrainy w ramach scenariusza z 2014 roku na Krymie. „Nie zebrali niezbędnej liczby zdrajców, aby przeprowadzić referendum i transmitować je w telewizji. Nie otrzymali wsparcia biznesowego podczas wprowadzania strefy rubla. Brak wsparcia w wydawaniu paszportów. Nie mają nawet wystarczającej liczby ludzi, aby sfałszować plebiscyt – mówi Jurij Sobolewski, wiceprzewodniczący rady obwodowej Chersoniu.
Po ogłoszeniu uproszczonego wydawania rosyjskich paszportów w Chersoniu z tej usługi skorzystały tylko 23 osoby – prawie wyłącznie deputowani miejscy prorosyjskiej OPFL, mówi Kateryna Zasucha.
Jaka jest perspektywa?
Całkowita powierzchnia obwodów Chersonia, Zaporoża, Doniecka i Ługańska zajętych po 24 lutego na południu i wschodzie Ukrainy wynosi ponad 55 tysięcy metrów kwadratowych. Kilometr2. Wraz z terytoriami okupowanymi w 2014 r. mają terytorium równe Republice Czeskiej i Słowacji łącznie lub mniej więcej Austrii i Szwajcarii łącznie.
Władze ukraińskie deklarują, że ani jeden kawałek tej ziemi nie pozostanie pod okupacją, bez względu na to, ile to kosztuje Siły Zbrojne i ludność ukraińską.
Na początku maja prezydent Zełenski powiedział podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim: „Ukraińska flaga powróci tam, gdzie powinna być. Powróci z normalnym życiem, którego Rosja po prostu nie jest w stanie zapewnić nawet we własnym kraju. Imperatyw ten pozostaje aktualny do dziś.
Tłumaczenie z języka polskiego
Tekst ukazał się w ramach projektu współpracy pomiędzy nami a polskim magazynem Nowa Europa Wschodnia.
Poprzednie artykuły projektu: Ukraina – UE: gorący finisz negocjacji, Ukraina – ucieczka od wyboru, Partnerstwo Wschodnie po rewolucjach arabskich, W krzywym lustrze, Pogardzany, Łukaszenka idzie na wojnę z Putinem, Między Moskwą a Kijowem, Kiełbasa to kiełbasa, Mój Lwów, Putin na galerach, Półwysep strachu, Ukraina wymyślona na Wschodzie, Nowe stare odkrycie, I powinno być tak pięknie, Noworoczny prezent dla Rosji, Czy rozmawiać o historii, impasie w Mińsku
Oryginalny tytuł artykułu: Pobojowisko. Ukraińskie południe pod rosyjską okupacją