Rosja, budując swoją antyukraińską propagandę, wykorzystuje wiele tzw. neurolingwistycznych elementów wiążących, które już stały się tradycyjne. Są to w szczególności: „Wielki Patriota” i „Niech Pavtarit”, walka z „nazistami”, prawosławie, strach przed NATO. Teraz jednak porozmawiajmy o innym – „dobrowolnym przystąpieniu terytoriów okupowanych”.
Cała historia Rosji zbudowana jest na tym micie. Mówią, że Rosja nigdy nie prowadziła wojen podboju, terytoria połączone same i były „ikonicznie Ruskimi”. Władimir Putin niedawno mówił o tym ponownie, kiedy w swoim kolejnym, całkowicie historycznym przemówieniu poruszył temat wojny północnej ze Szwecją. Jeśli przejdziemy przez most do „kwestii ukraińskiej”, możemy przypomnieć, że sowieckie podręczniki historii mówiły nam o dobrowolnym przystąpieniu Ukrainy do Moskwy w wyniku Rady Perejasława. Jest to jeden z wiodących elementów mitu „ludów braterskich”.
To właśnie na podstawie tezy o „dobrowolnej akcesji” Rosja zbudowała kampanię informacyjną na temat okupacji Krymu w 2014 roku. Na tym właśnie skupia się teraz z „ŁRL” i „DRL”. Jednocześnie Kreml próbuje również przejąć regiony Zaporoże i Chersoń, które zgodnie z jego planami powinny przywrócić „Gubernię Tavricheskuye”. A na polu rosyjskiej propagandy tezy o „dobrowolnym przystąpieniu” do Federacji Rosyjskiej są ponownie słyszane.
Jedyną rzeczą, która niszczy te plany Kremla, jest ukraiński opór. Jego skala na południu doprowadziła do tego, że Rosjanie są zmuszeni za każdym razem przekładać datę referendum w sprawie wjazdu okupowanych terytoriów do Rosji. Władze okupacyjne organizują bezpośrednie represje wobec ludności ukraińskiej. Jednocześnie starają się przynajmniej narysować obraz wsparcia, a nie tylko go zapewnić. Jednak w miastach wciąż są ulotki-groźby dla okupantów, a wrogowie wybuchają w swoich samochodach.
Na wolnych terytoriach nie mamy prawa ignorować działań ukraińskiego podziemia, musimy wspierać je wszystkimi naszymi siłami i środkami. Jeśli zadaniem Sił Zbrojnych Ukrainy jest wyzwolenie tych terytoriów, to zadaniem ukraińskich mediów, liderów opinii jest ciągłe mówienie o tym. W przeciwnym razie Rosja ponownie wykorzysta mit „dobrowolnej akcesji”, jak to miało miejsce w 2014 roku w odniesieniu do Krymu. Chociaż według różnych źródeł Rosjanie zabili na półwyspie około 60 aktywistów, ponad 20 kolejnych zaginęło. Dwóch ukraińskich żołnierzy i dwóch cywilów zginęło podczas samej aneksji.
Często można przeczytać posty na portalach społecznościowych od niektórych ukraińskich ultra-patriotów, że półwysep, jak mówią, sam chciał udać się do Rosji, a zatem „będzie najbardziej”. Chociaż w rzeczywistości Rosjanie oczyścili Krym i wschodnią Ukrainę ze wszystkiego, co proukraińskie, uciekając się do morderstw i tortur, a następnie milczeniem wydali milczącą zgodę na dobrowolne przystąpienie.
Obecnie trwa wojna informacyjna, w której Rosjanie próbują grać na „zmęczeniu wojną”, zarówno na samej Ukrainie, jak i w krajach partnerskich, które wspierają nas w walce z rosyjską agresją. W samej Rosji kremlowska propaganda już poważnie oczyściła pole informacyjne. Nikt tam publicznie nie wspomina o tym, co mówiono na Kremlu przed i na początku ofensywy na dużą skalę. W szczególności ogłoszone wówczas przyczyny wojny.
Rosja ma nadzieję, że ludzie są zmęczeni negatywnością i chcą, aby ten horror skończył się tak szybko, jak to możliwe. Dlatego ponownie wyciąga swoją spleśniałą historię „dobrowolnego przystąpienia” do świata Boga. Kreml próbuje przekonać resztę świata, że obecna wojna rosyjsko-ukraińska to „kłótnia między dwojgiem bliskich ludzi”, gdzie lepiej nie utknąć.
W ramach takiej narracji wszystko jest wywrócone do góry nogami. I już Kijów jest przedstawiany jako agresor, który rzekomo siłą trzyma rodowe terytoria rosyjskie. Tak więc okupantem jest tutaj Ukraina. Dlaczego więc pomagasz okupantowi? Jest proste rozwiązanie: Ukraina po prostu zrezygnuje z terytoriów, które nie chcą być jej częścią, i to wszystko – wojna się skończy. I, choć może to być smutne, niektórzy czołowi zachodni przywódcy są skłonni do takiego rozwiązania konfliktu. Co więcej, w ten sposób chcą mediować, a nawet zdobywać międzynarodowe laury jako siły pokojowe i premiowe preferencje od swojego elektoratu.
Dlatego konieczne jest wytrącenie tej narracji ze szponów Rosji. To właśnie robią ukraińscy partyzanci, którzy nie tylko wywierają presję na okupantów zarówno fizycznie, jak i psychicznie, ale niszczą jej plany propagandowe. Prawie wszystkie znane światowe media pisały już o swojej działalności: od New York Times przed Indie Express. Na stronie Centrum Narodowego Ruchu Oporu jest cała antologia ukraińskiego podziemia.
Za każdym razem musimy pamiętać o działalności ukraińskich pracowników podziemia. Rozmawiać o tym ze znanymi obcokrajowcami, rozmawiać między sobą, aby nie zapomnieć, że to są nasze terytoria, nasi ludzie tam są. Rosja powinna pozostać najeźdźcą dla świata, a nie „obrońcą”om swoich obywateli”.