„Ponaikhaly”, „lying”, „zaydy”, „Skhidnyaki”, „Zapadentsi”, „raguli”, „lumpens” to drobiazg ze słownictwa ukraińskiego ksenofoba. Jest to forma wulgarnego pobłażania obcym i jednocześnie próba zachowania i zabezpieczenia wyjątkowego statusu w społeczeństwie. Dla wiarygodności status ten powinien być skonsolidowany z etnicznymi „argumentami”, czyli nonsensem o „glebie i krwi”, a także autochtonicznością i tytularnością prawie od Adama i Ewy. Wtedy konieczne jest zbudowanie wyłącznej tradycji historycznej, w której byłaby wieczna sprawiedliwa walka „naszych” z „obcymi” ich. I na tej podstawie ocenić status lokalnego demiurga – twórcy wszystkich znaczeń, który jest standardem i miarą autentyczności oraz przykładem do naśladowania dla wszystkich innych. Wykształcenie, specjalność, umiejętności, działania nie są tutaj ważne. Ważny jest początkowy strach przed nieznajomymi. Strach przed konkurencją i obawy przed nieuchronnością zmian.
Historia
Historycznie rzecz biorąc, w postrzeganiu społeczności ukraińskiej są co najmniej dwie Ukrainy. Prawdziwe i nie tak bardzo. I wtedy pojawia się pytanie, kto zdefiniował i wybrał te standardy? Jakie kryteria zastosowano w tym przypadku: wspólną kulturę, język, wiarę, a może historię? A może wspólne doświadczenie? Niestety, odpowiedzi na te retoryczne pytania nie mogą być jednoznaczne. A jeśli dodamy, że przez długi czas pielęgnowano różnice regionalne i próby rozprzestrzenienia się na różne bieguny, to można zrozumieć, dlaczego politykom udało się tak łatwo zinstrumentalizować historię, język, kulturę i wiarę dla swoich utylitarnych problemów. Każdy z nich chciał ukształtować swoją „Ukrainę” i zobowiązać wszystkich innych do jej kochania i szanowania.
Co więcej, było wystarczająco dużo ludzi, którzy chcieli skorzystać z narzucenia politycznie stronniczego kanonu historycznego, kulturowego lub językowego po obu stronach. Tak było w czasach sowieckich i do niedawna. Sowiecka machina ideologiczna i propaganda próbowały stworzyć standardowy obraz prawicowego sowieckiego Ukraińca. Dlaczego nawet zgodzili się na hybrydyzację kultury ukraińskiej: tutaj Kozacy w czerwonych sharovarach tańczą „Hopak”, tutaj dziewczęta w wieńcach krążą piegi, a tutaj huculskie trembitary i muskularni hutnicy ze Wschodu zamarzli w grupie rzeźbiarskiej. Jeśli przyjrzysz się uważnie, taka „hybrydyzacja” utworzyła radziecki kokon kulturowy, ale nie zakłóciła regionalnych wspomnień.
Komunikacja kulturowa między Wschodem a Zachodem była w rzeczywistości minimalna. Ich wyobrażenia o sobie nawzajem zostały zapisane głównie na poziomie negatywnych stereotypów. Co więcej, stereotypy te były zręcznie pielęgnowane i rozpowszechniane. W umysłach niektórych prawdziwym Ukraińcem jest ten, który urodził się w ZSRR, ciężko pracował, zbudował „świetlaną przyszłość”, walczył z faszyzmem, zbudował gigantów przemysłowych kosztem niesamowitych wysiłków i poświęcił na nich swoje życie i zdrowie. Dość często taka tożsamość powstawała jako antyteza „niewłaściwych” Ukraińców. Ci, którzy stale komunikowali się z Zachodem, nie lubili systemu sowieckiego i prawie zawsze współpracowali z wrogami Rosji i Związku Radzieckiego.
W zachodniej Ukrainie, pomimo częstej komunikacji z innymi regionami za pośrednictwem pracowników sezonowych lub dystrybucji po uniwersytetach, nagromadziły się również negatywne doświadczenia. Ze względu na odrzucenie różnic w codziennej kulturze, różnych priorytetach i praktykach behawioralnych. Negatywne wzajemne postrzeganie po obu stronach ułatwiały masowe represje władz sowieckich wobec narodowego podziemia i dyskryminująca polityka kadrowa. Przez długi czas nawet małżeństwa między „mieszkańcami Wschodu” i „Zachodu” były rzadkie we Lwowie, ponieważ można było spotkać się z podejrzeniami ze strony służb specjalnych ze względu na fakt, że dana osoba znajdowała się na terytorium okupowanym, pochodziła z rodziny represjonowanych lub miała bliskich krewnych za granicą. Z czasem różnice te zostały wymazane, ale pozostały na poziomie plotek i żartów. Na przykład, że facet z Podwołoczyska nigdy nie weźmie dziewczyny z Wołoczyska jako kobiety. Chociaż te dwa miasta są oddzielone tylko rzeką Zbruch. Ale historia w nich jest zupełnie inna.
Ponadto historia napisana po ukraińsku, delikatnie mówiąc, nie zawsze pokrywała się z ustną i pokrewną. Przynależność do różnych państw i imperiów znacząco wpłynęła na różnice w miejscach pamięci, tak ważnych cegieł w fundamencie tożsamości historycznej. Tak się złożyło, że miejsca pamięci w różnych regionach historycznych okazały się nie tylko różne, ale także antagonistyczne. Do tego należy dodać tragiczną historię Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, brutalnie represjonowanego i zakazanego w czasach sowieckich. Trudności w okresie jego legalizacji i rodzaj „wojny religijnej” między prawosławnymi i grekokatolikami w okresie przejściowym. To samo dotyczy polityki językowej, używania dialektów i rozróżnienia zwyczajowych praktyk.
Przy tym wszystkim, tworząc nową wspólną przestrzeń kulturową, trzeba było intensywnie pracować od 1991 roku. Kiedy podczas ogólnoukraińskiego referendum obywatele Ukraińskiej SRR masowo poparli państwacóż, niepodległość Ukrainy. Niestety, wtedy Ukraińcy ze wschodu zostali rozjaśnieni przez kwestie narodowe, a Zachód – przez kwestie społeczno-gospodarcze. I znowu, nie mieli wspólnego języka. Stary radziecki komitet partyjny i biurokracja, a także przemalowani działacze, zadbali o to, aby ten język nigdy się nie pojawił. „Misyjna” rola „ludzi Zachodu”, którzy postanowili na swój własny sposób ukrainizować niewłaściwych „mieszkańców Wschodu”, wysyłając „pociągi przyjaźni” na Krym, okazała się błędna. Wszystko to znacznie ułatwiło pracę regionalnym książętom i panom feudalnym, a także rosyjską propagandę antyukraińską. I odebrał możliwość rozwoju z Ukrainy przez długi czas.
Brak dialogu międzyregionalnego w postaci szerokiej komunikacji społecznej, nieprzejednana historia i pielęgnowanie negatywnych wzajemnych stereotypów sprawiły, że Ukraińcy stali się łatwym łupem nie tylko dla nieuczciwych polityków, ale także dla rosyjskiego wroga. Rosyjska propaganda i sztuczna opozycja wschodu i zachodu podczas niemal każdych wyborów stawiały Ukrainę w impasie. Kiedy ich wyniki dosłownie rozdarły kraj na pół. A potem był Majdan i „Antymajdan”. A potem bezpośrednia agresja wroga i krwawa wojna.
Okrutna rzeczywistość
W wyniku działania wszystkich tych czynników i pod presją potężnej wrogiej propagandy powstała sytuacja, w której nie tylko pewne grupy, ale także całe regiony przestały być uważane za część ukraińskiego społeczeństwa. W takich okolicznościach istniała ogromna pokusa upraszczania i uogólniania. Wtedy Donbas ma na myśli separatyzm i zdradę. Kiedy rosyjski jest językiem wroga i okupanta. Kiedy niemal wszyscy mieszkańcy Donbasu postrzegani są w najlepszym razie podejrzliwie, a w najgorszym – jako wrogowie.
Na tym polega nasz ukraiński fenomen. Okazuje się, że formuła Karla Deutscha, że nic tak nie jednoczy narodu, jak obecność wspólnego wroga, może objawić się tylko częściowo. Rzeczywiście, agresja Rosji, jako wspólnego wroga zagranicznego, zjednoczyła i skonsolidowała Ukraińców w silny opór. Błyskawiczne przejście kraju do wojny, organizacja obrony, masowe zapisywanie ochotników do armii, a także bezprecedensowa ewakuacja ludności ze strefy wojny, pokazały dojrzałość narodu ukraińskiego. Ale jednocześnie pokazali, że obecność wspólnego wroga nie neguje obecności wewnętrznych „wojowników”. Niezdrowa konkurencja z kierownictwem państwa dotarła na szczyt. Bezpodstawna krytyka i rozdmuchiwanie naciąganych „zdrad”. Znowu spadły spekulacje na temat autentyczności i fałszu Ukraińców. Ksenofobiczny stosunek do osób wewnętrznie przesiedlonych. Jego korzenie pochodzą z odległej i bliskiej przeszłości.
I znowu stało się to możliwe dzięki temu, że od 2014 roku, kiedy uciekinierzy ze strefy działań wojennych zaczęli masowo osiedlać się z Donbasu na całej Ukrainie, prawie nikogo nie obchodziło, jak faktycznie przystosowali się do nowych okoliczności. Nie dali „rąk” politykom, którzy np. w walce o stanowisko mera Lwowa oskarżyli obecnego szefa miasta o zmowę z donieckimi separatystami. Na przykład Andrij Sadovyi zbudował tak wiele nowych mieszkań, aby osłabić liczbę prawdziwych ukraińskich patriotów z „Donieckiem”. Aby w ten sposób zniszczyć opór narodu ukraińskiego. W związku z tym ustalono stosunek a priori do ukraińskich imigrantów z Donbasu jako wrogów Ukrainy i całego ukraińskiego. Niestety, takie podejście stało się powszechne, mimo że mieszkańcy Donbasu, którzy naprawdę nienawidzili Ukrainy, pozostali na okupowanym terytorium i nie przenieśli się do „nacjonalistycznego” Lwowa. Ci, którzy myśleli, że będą tu wygodnie i spokojnie, pojechali do Lwowa. I spotkali się z podejrzliwością i nieufnością.
Dość często były wtedy, a teraz są bezpodstawne żądania wobec imigrantów. Co niestety zawiera kategoryczny wymóg mówienia tylko po ukraińsku. Powszechną praktyką stało się nie odpowiadanie na pytania zadawane w języku rosyjskim. Co więcej, całe teorie są podnoszone pod to zachowanie. Na przykład, mówiąc po rosyjsku, „mieszkańcy Wschodu” nazwali sobie „rosyjski świat” i wojnę, a teraz chcą nas zrujnować. Fakt, że część ludności wschodu i południa naprawdę głosowała na prorosyjskich polityków, jest nie tyle winny, co fakt, że przez prawie 30 lat sowieccy feudalni panowie i nowi ukraińscy „patrioci” bezlitośnie rabowali Ukrainę. Winni są ci, którzy stale z kanałów telewizyjnych i mównicy Rady Najwyższej naśladowali walkę polityczną, odwracając uwagę Ukraińców od palących problemów. Pchanie czoła na podstawie historii, języka, religii i kultury.
Nawet teraz musimy się dziwić, że nie ma odważnych intelektualistów, którzy tłumaczyliby, że Putin nie potrzebował zaproszenia na wojnę z Ukrainą. Zawsze marzył o jej zniszczeniu. Że Putin się mylił, licząc na masowe poparcie Rosji przez ludność wschodnich regionów Ukrainy. Że Rosja wyrównuje Mariupol ziemią i bombarduje wspaniały Charków nie na podstawie języka. Byli rosyjskojęzyczni. A ponieważ miejscowi Ukraińcy piersi powstali, aby chronić swój dom. Ojczyzny. Dlatego dyskryminacja mowy wobec rodzin tych bohaterów, którzy nadal bronią Ukrainy i biją wroga, mówiąc po rosyjsku lub surżyku, wygląda szczególnie obrzydliwie.
Dlatego masowe fakty i liczne publikacje na portalach społecznościowych na temat zachowania takich miejskich „patriotów” i „patriotów” o tym, dlaczego imigranci ze wschodu odpoczywali na „swoim” spokojnym raju, że powinni być im posłuszni i dostosować się do lokalnych zasad, wyglądają dziko. Jednocześnie ujawniając jako osobistą zasługę fakt, że Putin nie niszczy masowo miast i wsi w zachodniej Ukrainie. Błędne przekonanie, że ukraiński język oraz miłość i szacunek dla konwencjonalnego Bandery służą jako certyfikat ochronny przed rosyjskimi bombami i pociskami. W rzeczywistości powodem całkowitego zniszczenia wschodnich ukraińskich miast przez Rosję jest to, że znajdują się one w zasięgu rosyjskiej artylerii. I tylko drogie pociski mogą latać na zachód od Ukrainy. Innym powodem takiego całkowitego zniszczenia jest heroiczny opór ukraińskiego wojska. Co zaskoczyło Mariupol przez długi czas, nie pozwalając wrogowi na szybkie natarcie w głąb lądu. Ponieważ Charków, który faktycznie znajduje się na granicy z Rosją, nie poddał się. Dlatego warunkowy spokój na zachodniej Ukrainie wynika przede wszystkim z odwagi i poświęcenia mężczyzn i kobiet z całej Ukrainy.
Ważne jest również, aby zrozumieć, że obowiązek ochrony Ukrainy jest nie tylko zadaniem tych Ukraińców, którzy mieszkali na obszarze obecnych działań wojennych. Dlatego częste wyrzuty ze strony miejskich „patriotów”, że ludzie ze wschodu uciekli na zachód, a zachodni muszą walczyć, są niebezpieczną i podstępną manipulacją. Nie wszyscy mężczyźni z Zachodu walczą. Wielu z nich ukrywa się również przed wezwaniami. I chęć natychmiastowego „wędrowania” do armii obcych, ukrywając własną, również przed rodzajem ksenofobicznego arsenału. We wszystkich tych przypadkach działanie stereotypowych idei jest wyraźnie widoczne, których natura jest wyimaginowanym zagrożeniem ze strony drugiego. Strach przed utratą zwykłego świata. Strach przed nowymi wyzwaniami i konkurencją. Strach, że w tym konkursie możesz przegrać z bardziej wykwalifikowanymi i odnoszącymi sukcesy. I rodzaj nienawiści klasowej do bogatszych i odnoszących większe sukcesy.
Dlatego podczas wojny konieczne jest zachowanie człowieczeństwa i pamiętanie, że wszyscy jesteśmy obywatelami Ukrainy. Wszyscy mamy równe prawa obywatelskie. A miejscy „patrioci”, którzy biorąc pod uwagę okoliczności, znaleźli się w bardziej sprzyjających warunkach, nie mają prawa wysuwać roszczeń do innych, a tym bardziej próbować ich dyskryminować. Pozycjonowanie, tak jakby imigranci ze wschodu przybyli do innego kraju i podlegali jego prawom i przepisom, jest niedopuszczalne w państwie ukraińskim. Ponieważ prowadzi to do rozproszenia sił. Osłabienie potencjału społeczeństwa. I zraża do siebie nasze wspólne zwycięstwo.
I wreszcie. Nowe trendy w ukraińskim społeczeństwie wywołane wojną wyraźnie wskazują, że nawet ludzie, którzy kiedyś przyciągali się do Rosji i mówili po rosyjsku, stają się teraz niezależnie ukraińskojęzycznymi patriotami swojej ukraińskiej ojczyzny. I tutaj nie ma potrzeby specjalnych „mentorów”, którzy by ich do tego zmusili.