Wojna w Ukrainie
wtorek, 30 września, 2025
No Result
View All Result
Wojna w Ukrainie
No Result
View All Result
Wojna w Ukrainie
No Result
View All Result

„Kolektywny Putin jest gotów znosić biedę, jeśli się go boi”. Filozofia „rosyjskiego świata”

3 lipca, 2022
"Kolektywny Putin jest gotów znosić biedę, jeśli się go boi". Filozofia "rosyjskiego świata"

Czym jest „kolektywny Putin”? Jakie są znaczenia literatury rosyjskiej? Dlaczego izolacja i cierpienie są naturalne dla Rosji? Jak „sytuacje graniczne” Jaspersa wpływają na rozwój narodu? Czy naprawdę istnieje dylemat dla Zachodu – klęska Ukrainy czy III wojna światowa?

W nowym numerze „Bez bromu” opowiada doktor filozofii, tłumacz dzieł filozoficznych, wykładowca na Uniwersytecie Lwowskim i Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim Andrij Dakhniy.

Program „Bez bromu” to wspólny projekt dla nas i magazynu „Historia lokalna”, w którym co tydzień omawiane są złożone tematy historyczne.

Panie Andrzeju, dzień dobry! Dzisiaj porozmawiamy o wojnie rozpętanej przez Kreml, wojnie nie tylko o ludzi i terytorium, ale także o pewnej ideologii, która sięga kilkuset lat temu. Ale zacznijmy nie od Rosji, nie od gleby, która powstała na naszej wschodniej granicy, ale od świata zachodniego.

Pod koniec kwietnia w niemieckiej gazecie Süddeutsche Zeitung ukazał się esej Jürgena Habermasa, w którym najbardziej autorytatywny filozof współczesnego świata mówi o dylemacie – albo klęska Ukrainy, albo III wojna światowa – z którego Zachód musi się jakoś wyłonić. Czy uważasz, że taki dylemat istnieje, czy nie?

Przede wszystkim powiem, że Habermas jest jednym z najbardziej szanowanych, najczęściej cytowanych myślicieli współczesnych Niemiec. Ma 90 lat. Znalazł się w połowie XX wieku, zadebiutował jako intelektualista publiczny na początku lat 1950. Przedstawia teorię krytyczną Szkoły Frankfurckiej i Instytutu Badań Społecznych we Frankfurcie nad Menem, która zrodziła plejadę myślicieli – Theodor Adorno, Max Gorkheimer, Erich Fromm, a sam Jurgen Habermas jest młodszym przedstawicielem filozofii Szkoły Frankfurckiej.

Oczywiście, jest tu pewna ciągłość, wszyscy są w jakiś sposób zdeterminowani, aby szukać konsensusu, zrozumienia, to jest tak zwana etyka dyskursu. Za każdym razem podkreślają, że to nie instrumentalna racjonalność powinna panować, ale komunikatywna. W Habermas kluczowa praca nosi tytuł „Teoria działania komunikacyjnego”. Pochodzi z fundamentów zachodnich, zachodnich. W tej pracy dużo mówi o kluczowych paradygmatach świata zachodniego, zachodniej mentalności – jak to wszystko dorasta, Max Weber, etyka protestancka jest bardzo ważna – etyka odpowiedzialności, a nie etyka przekonań. Cały czas porusza się w tej rzece. I, zgodnie z logiką rzeczy, jest zdeterminowany, aby rozmawiać z każdą osobą lub państwem, lub z przedstawicielami tego stanu na poziomie racjonalności komunikacyjnej. Wydaje mu się, że jest to całkiem możliwe i dlatego jest urzeczony dość specyficznymi pomysłami, gdy uważa się, że każda osoba może być uczestnikiem równej rozmowy. I ma tendencję do postrzegania Rosji Putina w tym duchu.

Publikacja w „Süddeutsche Zeitung” wywołała wściekły rezonans, bez przesady, także na Ukrainie. Jeden z naszych krajowych filozofów, Anatolij Jermolenko (wielu zna jego syna, eseistę Władimira Jermolenko), napisał artykuł, który został nazwany bardzo elokwentnie: „Opór zamiast negocjacji”. Yermolenko Sr. w tej pracy stara się szukać kontrargumentów dla Habermasa. Nawiasem mówiąc, Jermołenko przetłumaczył Habermasa, zna tę tradycję bardzo dobrze. A jednocześnie pokazuje, jak w naszych specyficznych warunkach takie podejście okazuje się nieadekwatne, nieopłacalne, pijane, pozbawione realizmu.

I ostatnia rzecz, którą chcę powiedzieć w tym względzie (i to niestety jest bardzo typowe dla niemieckich intelektualistów): nie tylko Habermas, ale także o filozofach młodego pokolenia. Jest słynny współczesny filozof Richard David Precht. Na początku wojny rozpoczętej przez Kreml w marcu powiedział, że Ukraina ma prawo do samoobrony, ma prawo do oporu, ale, jak mówią, nie musimy eskalować, nie musimy dostarczać broni na Ukrainę, bo to pogorszy sytuację. Tak czy inaczej, Ukraina nie będzie się opierać, ponieważ, że tak powiem, Dawid i Goliat… Choć wiemy, że nie wszystko tak potoczyło się, finały są inne. Precht wyraził punkt widzenia, który jest bardzo powszechny. Oto przynajmniej zbiorowy list niemieckich intelektualistów, który ukazał się pod koniec kwietnia. Istnieją koncyliacyjne intonacje, pragnienie poszukiwania zrozumienia.

Wydaje mi się, że zarówno Habermas, jak i wielu innych intelektualistów wpada w pewną pułapkę. Oczywiste jest, że Rosja Putina to zupełnie inny model, inny paradygmat, w którym honoruje się tylko siłę, tylko władzę. Trywialne jest mówienie tego teraz, dopóki coś nie zostanie temu przeciwne na poziomie siły, a nie negocjacji. Teraz dużo się o tym mówi, a jednocześnie wygląda to na poddanie się, a nie obiecującą ścieżkę.

Absolutnie nieobiecujące, ponieważ niekończący się horyzont komunikacji z Rosją oczywiście nie działa. Ale oto kolejna ważna rzecz: mówimyo świecie zachodnim i intelektualistach. Nie myślą, że Rosja pójdzie za nimi, że świat zachodni może stać się celem Rosji. Ale heurystyka strachu Hansa Jonasa, świadomy strach i przygotowanie do strachu powinny po prostu zadziałać tutaj, ponieważ Ukraina jest teraz tarczą przed rosyjską agresją.

Oczywiście Ukraina jest tarczą i jest to dobrze rozumiane w Europie Wschodniej. Jest to bardziej realistyczne w świecie anglosaskim. I, niestety, nie są one widoczne w Europie Zachodniej lub, jak mówią niektórzy, w „strefie oliwnej” Europy, w szczególności w południowej części. Wyglądają, jakby to wszystko było bardzo daleko, wszyscy jesteśmy bezpieczni, mówią. Tutaj mówiłbym nie tylko o Hansie Jonasie z jego zasadą odpowiedzialności, chociaż jest on bardzo ważnym autorem.

Chciałbym wspomnieć Karla Jaspersa, dwudziestowiecznego niemieckiego myśliciela. Widział bardzo dobrze, jak bardzo sytuacja strachu może zmobilizować, jest to jedna z sytuacji ograniczających, które mogą pomóc osobie naprawdę uświadomić sobie swoją sytuację. W szczególności chciałbym odwołać się do faktu, że Jaspers ma bardzo znaczącą koncepcję, która jest często cytowana na uniwersytetach, studiowana na wydziałach filozofii, jest jego koncepcją „sytuacji granicznej”, w której podkreśla się, że osoba może tylko wtedy wyrazić swoje własne istnienie lub własne istnienie, gdy przetrwa te sytuacje graniczne.

Sytuacja Ukrainy może poddać się takiej analizie, w szczególności możemy argumentować, że jest to historia zbiorowa, kiedy cały naród znajduje się w sytuacji granicznej – sytuacji wojny, sytuacji bytu-nieistnienia, na granicy jednego i drugiego. To właśnie pozwala narodowi naprawdę się realizować. To rodzaj rajdu. Każdy historyk powie, że każda wojna jest testem, który jest w dużej mierze wyzwalaczem, jak lubią teraz mówić, samoświadomości, postępu narodu.

Myślę, że w terminologii Jaspersa, który mówi również o egzystencjalnym strachu, jest to bardzo ważne: zobaczyć, jak sytuacja graniczna pomaga nam się realizować. Oczywiste jest, że poświęcenia, których dokonujemy, są bardzo trudne do przetrwania, ale jednocześnie stwierdzamy, że wbrew swojej woli Putin zmobilizował ten zasób i pomógł nam zrealizować nasze ja do końca, aby odciąć wszystko wtórne, zbędne. Zobaczyliśmy siebie w innym świetle.

Dużo się o tym mówi, to dość trywialne, że mieliśmy kilka etapów rozwoju: począwszy od historii nowożytnej, od 1917-1918, a następnie fale – od 1991 roku. Wydawało nam się, że będzie to dość bezproblemowe, bezkrwawe, ale tak się nie stało. Mamy sąsiada na północnym wschodzie, który jest tak nieprzewidywalny, brutalny i okrutny, że nie możemy mieć nadziei na pokojową przemianę życia w niezależnym formacie.

Jeśli mówimy o naszym północno-wschodnim sąsiedzie, musimy mówić o dehumanizacji wroga. Nawet ze starożytnej filozofii znamy dwa modele. Pierwszym modelem jest sprawiedliwość hostis, wróg jest sprawiedliwy – z którym toczy się sprawiedliwa wojna, której nie należy odczłowieczać. A jednocześnie istnieje hostis humanis generis – wróg rodzaju ludzkiego. A teraz, kiedy mówimy o współczesnej wojnie rosyjsko-ukraińskiej, widzimy to drugie podejście po obu stronach – dla nas są orkami, ziemiami, gwałcicielami, mordercami. Dla Rosjan oczywiście wszystko, co ukraińskie, musi zostać wycięte u podstaw, w jakikolwiek sposób, w szczególności brutalne. Czy to podejście działa teraz?

Dehumanizacja to termin łaciński. Mówiąc po ukraińsku, współczesny odpowiednik oznacza „dehumanizację”. Niestety, musimy przyznać, że mamy do czynienia nie tylko z wyludnieniem przeciętnego Rosjanina w stosunku do Ukraińca i odwrotnie. Mówimy o brutalnej sytuacji postępującej dehumanizacji terytorium Ukrainy. Mówimy o dużej fali migracji – około sześciu milionów ludzi wyjechało z Ukrainy, niektórzy jednak wracają.

Ale nie masz na myśli dosłownego znaczenia tego słowa. Oczywiście pojawia się tu bardzo poważny problem: poziom zombifikacji osiągnięty w ciągu ostatnich ośmiu lat, począwszy od 2014 r., osiągnął swoje apogeum. Należy zauważyć, że ci ludzie, „oddziały informacyjne”, jak niektórzy je nazywają, osiągnęli niezwykły sukces. Bardzo trudno jest nam wpływać na sytuację w Rosji, rozumiemy rozległość tej przestrzeni zarówno politycznie, jak i w sensie medialnym, i w każdym innym.

Ale skoro zadajemy pytanie o Rosję jako (niektórzy twierdzą, że nie można jej tak nazwać) „cywilizację”, tę mentalną, bardzo szczególną przestrzeń, musimy zrozumieć, że wszystko to zaczęło się nie w czasach Putina, ale nieco wcześniej. Formalnie stawka siłowa została uruchomiona w 1993 roku przez Jelcyna, który zastrzelił parlament. Potraktowano to dość protekcjonalnie, ale był to pewien „dzwonek”. Przez około dziesięć lat media w Rosji były dość wolne. W 2003 roku NTV zostało rozproszone. Potem w końcu „dokręciłem nakrętki”.

Ale rosyjski paradygmat, jak twierdzi wielu historyków, był „u władzocentryczny”, „gwałtownie skoncentrowany”, w przeciwieństwie do europejskiego, który jest „antropo-” lub „personocentryczny”. Tradycja Hordy, która nieustannie wpływała, przebijała swoją drogą na różnych etapach…

Wydawałoby się, że Jelcyn dochodzi do władzy, to demokratycznie wybrany prezydent, zakład na wartości liberalne. Ale co widzimy? Widzimy, że w tym samym 1993 roku Rosja wybiera Żyrinowskiego do parlamentu, jest to największa siła, która dochodzi do władzy. I to jest kolejny „dzwonek”, który pokazuje, że w rzeczywistości Rosjanie są pielęgnowani przez pragnienie imperializmu, pragnienie rządzenia, pragnienie uspokojenia słabszych. Oznacza to, że te imperialne kompleksy zaczęły odradzać się na długo przed Putinem.

I tu ważne jest: czy proces ten miał charakter wewnętrzny – całe społeczeństwo chciało odrodzenia warunkowego imperium, czy też był to proces kierowany z zewnątrz – rząd, który zaczyna pedałować ideę „rosyjskiego środka” po dyskusjach o tożsamości Rosji – albo Rosjan, albo Rosjan. Gdzie znaleźć odpowiedź tutaj? Ponieważ, znowu, mamy „dobrych Rosjan”. Jest taka teza, że większość Rosjan, nawet Białorusinów tak mówi, tak uciskana, tak przestraszona, tak niezdolna do zrobienia czegokolwiek, że nie można ich winić. Świat zachodni w marcu nie mówił o Rosji, ale o Putinie, który rozpoczął wojnę. Ważna rzecz: Rosjanie czy zazwyczaj Kreml?

Myślę, że potrzebny będzie tu termin, który często pojawia się w leksykonie analityków, historyków, dziennikarzy – „zbiorowy Putin”. Są to długotrwałe urazy – pragnienie ekspansji przez ogół społeczeństwa Rosjan żyje od dawna. Możemy to prześledzić w tak wielu momentach. Musimy przyznać, że przeciętny Rosjanin wciąż dąży do pewnej wielkości państwa. To jest dyskurs władzocentryzmu: państwo jest wszystkim, człowiek jest niczym. Albo osoba, która zajmuje najwyższe stanowisko w tym stanie, jest uświęconą istotą sakraloną. Taka hierarchia jest czymś, co od wieków żyje na mentalnym, głębokim poziomie.

Niestety, wiemy bardzo dobrze, że w historii Rosji wszelkie reformy rodzaju zachodniego były przedmiotem zaciekłego oporu. Tu przynajmniej w XIX wieku: reformy Aleksandra II – wiemy jak się skończyły, odsunięto go od władzy, podjęto wobec niego sześć prób. Potem Mikołaj II, który nie ma dobrej reputacji, ale u niego były też próby reform. Stolypin, Witte i wielu innych. Próby reform zakończyły się fiaskiem.

A siły liberalne, które uformowały się wokół Jelcyna? Anatolij Czubajs czy Siergiej Kirijenko, który bardzo się zmienił, albo ten sam Siergiej Ławrow, który pierwotnie był szanowanym rosyjskim dyplomatą. Co się z nimi stało? Jakaż transformacja nastąpiła!

Mówimy o naprawdę głębokich wzorcach. Musimy zrozumieć, że niestety siła bezwładności myślenia jest bardzo silna. A jednocześnie dodałbym, że to głębokie państwo, czyli „kolektywny Putin”, ten zwykły Rosjanin jest gotów znosić wiele kłopotów, biedy i deficytów, jeśli jest szanowany i obawiany. Na przykład Putin „podniósł nas z kolan”.

Ta teza jest bardzo rozmyślająca. Oczywiste jest, że była pewna sytuacja: baryłka ropy zaczęła kosztować nie 9-10 USD, jak za Jelcyna, ale ponad 100 USD. Chociaż dokonano pewnych reform, trudno zaprzeczyć, gdzieś pod koniec lat 1990- na początku 2000 roku.

Warto jednak zauważyć, że problemy w gospodarce zaczęły się najpierw w 2008 r., Kiedy miała miejsce historia Gruzji, a następnie po 2014 r. Historia odziedziczonych traum i imperialnych kompleksów została wyrażona w przemówieniu Putina w Monachium w 2007 roku, była rodzajem rubikonu. I tutaj widzimy, co mówię o konwencjonalnym, pozornym „wstawaniu z kolan”. To znaczy, jak mówią, gdyby Putin sprawił, że świat nas szanował!.. Ale w rezultacie od tego momentu następuje stały kryzys gospodarczy, pogorszenie koniunktury gospodarczej, które prowadzi do ostatecznej izolacji i odrzucenia Rosji.

Inna sprawa, że jesteśmy przyzwyczajeni do mówienia: mówią, że Rosja jest samotna. Ale musimy stwierdzić, że nadal istnieją autorytarne reżimy na świecie, dość wpływowe i potężne, które nadal zapewniają pomoc Rosji, tym samym Chinom. Jest to niestety sytuacja, z którą mamy do czynienia.

Mówisz o izolacji, na dłuższą metę powinna ona wzrosnąć. Ale czy nie uważa Pan, że ta izolacja, szczególnie od Zachodu, jest dla Rosji naturalnym państwem? Jeśli odłożymy gospodarkę, to we wszystkich innych rzeczach Rosja stanie się jeszcze bardziej ugruntowana w izolacji.

W Rosji, jak wiemy z historii XIX i XX wieku, za każdym razem wybuchały dyskusje między ludźmi Zachodu a pierwszymi słowianofilami, a następnie „gleboznawcami”. Ci, którzy mówili, że droga Rosji jest z Europą, i ci, którzy mówili, że mają bardzo indywidualną, specyficzną, unikalną „trzecią drogę”. Nawet w XX wieku, kiedy zaczęła się pierestrojka Gorbaczowa (pamiętam to bardzo dobrze, byłem wtedy studentem), w tak zwanych „grubych” czasopismach toczyła się bardzo poważna dyskusja. Na jednej flance znajdowały się „Nasz Sovremennik” lub „Moskwa” bardzo konserwatywnego rodzaju, z drugiej strony był „Nowy Świat”, „Sztandar”, „Przyjaźń Narodów” itp. Nieustannie dyskutowali, jaka powinna być rola najpierw Związku Radzieckiego, potem Rosji.

W szczególności utalentowany rosyjski fi wziął udział w tej dyskusjizik (teraz niewiele o nim mówią), osoba aktywnie zainteresowana kwestiami społecznymi – Igor Shafarevich. Podzielał bardzo konserwatywne podejście. Ma na swoim koncie prace Russophobia (1982) i Russophobia: Ten Years Later (1991). Jeden z jego artykułów nosił tytuł „Dwie drogi do jednego horyzontu”. Na przykład, istnieje reżim komunistyczny, obóz socjalistyczny – i jest obóz liberalny, zachodni. Ale obie te ścieżki prowadzą do tego samego klifu. Uważał, że Rosja powinna pójść trzecią drogą. W ten sposób Shafarevich przywrócił to, co było w XIX wieku. Tak więc antyzachodniość ma ciągłość. Widzimy to bardzo dobrze na przełomie XX-XXI wieku, kiedy zachodnie położenie i te siły były marginalizowane, coraz bardziej tracąc swoje wpływy.

Ale nie namawiałbym was do zbytniego sceptycyzmu wobec „dobrych Rosjan”. Rosja jest krajem, z którym nadal będziemy musieli żyć, jest naszym sąsiadem, nigdzie od nas nie odejdzie i prawdopodobnie powinniśmy być zainteresowani zapewnieniem, że ten kraj ostatecznie się zdemokratyzuje. Mówienie o „dobrych Rosjanach” powinno nabrać bardziej konstruktywnego wymiaru i interpretacji. Tak, nie powinniśmy nikogo „wybielać” ani usprawiedliwiać. Musimy być krytyczni wobec ludzi, którzy wzywają, jak Julia Latinina, do „budowy Rusi w Kijowie”. Albo rosyjskim intelektualistom, którzy coraz częściej przebywają na Ukrainie, którzy szukają tu schronienia.

Ale musimy zrozumieć, że przecież muszą wpływać na to, co dzieje się w Rosji. Bo kiedy Rosja ześlizguje się w otchłań państwa zoologicznego, kiedy izoluje się od świata, kiedy na powierzchni pozostają tylko siły obskurantyzmu, pojawia się pytanie, czy można ignorować rozmowy o zdrowych siłach, które wciąż pozostają za granicą lub w samej Rosji (choć jest ich tam coraz mniej). Wiemy, co stało się z Memoriałem, to trudna i bardzo przerażająca historia. Ale znowu jest to dowód na to, jak wiele zostało ujawnione, te zbrodnie reżimu komunistycznego i co zrobił Memoriał, i jak wiele zrobiono w tym zakresie, a jednocześnie jak łatwo okazało się, że ten ruch w przeciwnym kierunku.

Powiedział pan, że cierpienie jest normą dla rosyjskiego społeczeństwa. Wydaje się, że zaczyna się to od Dostojewskiego, który mówi o mękach, że cierpienie jest typowe dla Rosji, a jednocześnie z tego cierpienia rodzi się „rosyjski kolos”, który pójdzie na cały świat. Współczesna Rosja i współcześni zwykli Rosjanie – albo ci, którzy są w stanie wojny, albo ci, którzy patrzą na tych, którzy żyją w ubóstwie, którzy, przepraszam, idą do potrzebujących na ulicy, ale krytykują Zachód – są także „tajemniczą rosyjską duszą” przesiąkniętą cierpieniem Dostojewskiego?

Prawdopodobnie zacząłbym od angielskiego wyrażenia, które jest bardzo godne uwagi, nieodłącznie związane z anglosaską mentalnością, „Biedny, ale uczciwy”, co oznacza „Biedny, ale godny (dumny)”. W rzeczywistości bardzo trudno jest połączyć takie rzeczy jak ubóstwo, a tym bardziej ubóstwo i duma. To coś utopijnego.

Zamiast tego w Rosji występuje pewne zniekształcenie. Dostojewski, choć bardzo utalentowany pisarz, ale jednocześnie pokazuje, jak ta bieda jest zaletą. Jakby to był moment usprawiedliwienia małego człowieka, któremu mamy się nasycić współczuciem.

Ponadto Raskolnikow.

Tak. Chociaż zauważam, że często w naszym środowisku publicznym Raskolnikow jest traktowany tak, jakby był to prawie typowy Rosjanin, który łatwo zabija lichwiarza. A potem jej siostra i siostra są w ciąży… W rzeczywistości zabija trzy osoby. Często mówi się, że Dostojewski to uzasadnia.

Nie bardzo się z tym zgadzam, bo jeśli uważnie przeczytasz powieść Zbrodnia i kara, zdasz sobie sprawę, że jest to opowieść o duchowym samobójstwie. Kiedy Raskolnikow mówi: „Nie zabiłem starca, zabiłem mnie”, to mówi, że każde morderstwo spada na nieodwracalny, szalony ciężar na resztę jego życia, jest to coś, czego człowiek nie może się pozbyć, to straszna zbrodnia. I nie ma usprawiedliwienia. Istnieje chęć zrozumienia mechanizmu. Raskolnikov dzieli ludzi na „specjalnych” i „zwykłych”. Na przykład Napoleon jest „specjalną” osobą, może zrobić wszystko i może przekroczyć granicę prawa.

I w końcu jest podobny przykład w literaturze amerykańskiej – to powieść Trumana Capote’a Z zimną krwią, w której dwóch przestępców zabija rodzinę rolników. Capote pokazuje, jak to wszystko się dzieje, jak ci przestępcy dochodzą do morderstwa, nie sympatyzuje z nimi, ale próbuje prześledzić, jak przebiegała ewolucja.

Jest też coś podobnego z Raskolnikowem. Oznacza to, że Dostojewski bardzo głęboko wnika w istotę psychologii zabójcy. Nie usprawiedliwia tego, ale opisuje, jak straszne są konsekwencje. Oczywiście jest oddany sytuacji nie tylko biednych ludzi, ale ludzi z wypaczoną psychiką – powiedzmy Marmeladova z tej samej powieści, który pije bezwstydnie, z powodu czego cierpi cała rodzina. Widzimy, jak typowe jest to dla Rosji.

Kiedy mówisz o sytuacji obecnego Rosjanina, który również nie dba o podstawowe rzeczy związane z życiem codziennym, prowadzeniem podróżyi tak dalej, ale mimo to ma obsesję na punkcie imperialnej wielkości, jest to zarówno przeciętny Rosjanin, jak i Putin. Są one w równym stopniu w tym paradygmacie. I w rzeczywistości jest to bardzo złożona historia, ponieważ trwa przez wiele stuleci. A jak wytrawić ten kompleks to ogromne pytanie.

Jeśli mówimy o paradygmacie, „tajemniczej rosyjskiej duszy”, kolektywie Putina, wydaje mi się, że dychotomia dobra i zła jest tutaj bardzo ważna. Oczywiste jest, że w Rosji jest to trochę zniekształcone i nie jest to tylko praktyka, to teoria. Władimir Sołowjow (nie ten, który jest przywódcą, ale ten, który filozof) na przełomie XIX i XX wieku po prostu medytował nad dobrem i złem, nad wojną w kontekście dobra i zła. Przytoczył epizod, że zło jest wtedy, gdy kradzi się mi krowy, a dobroć jest wtedy, gdy kradnę komuś krowy. Czy nie sądzisz, że wymazywanie pojęć dobra i zła teraz tylko definiuje pojęcie „kolektywnego Putina”?

Myślę, że wiele jest zniekształconych, góra i dół są zamienione. Sołowjow, nawiasem mówiąc, wzdłuż linii jego matki był dalekim krewnym naszego Grigorija Skoworody. Jest to udowodniony fakt. Ale nie o to chodzi. Jego kluczowa praca nosiła tytuł „Usprawiedliwiona Dobroć”. I niestety musimy przyznać, że w niektórych momentach Sołowjow jest skłonny do dziwacznych i nie do końca jasnych wniosków. Na przykład w jednym ze swoich ostatnich dzieł o tytule „Trzy rozmowy” mówi między innymi o możliwości zapewnienia niewinności w brutalny sposób. Pomimo tego, że krytykuje również Cerkiew prawosławną, prześladowania dysydentów. Wiemy, że Sołowjow był oddany katolicyzmowi, który w ówczesnych warunkach Rosji był nie do przyjęcia, to znaczy osoba zachodnia pod wieloma względami, ale gdzieś dziwne notatki się pojawiły.

Na przykład dużo mówi się o jego pośrednim dialogu lub sporze z Lwem Tołstojem, który był absolutnym pacyfistą. Znana jest jego teza o „niestawianiu oporu złu przemocą”. Chciałbym podkreślić, że na te rzeczy oczywiście należy patrzeć różnicowo i widzieć różne aspekty w rosyjskiej kulturze i filozofii.

Miałeś spotkanie z Verą Ageevą w swoim programie. Bardzo słusznie zauważyła, że w trakcie literatury zagranicznej mamy za dużo literatury rosyjskiej. Na przykład, wiele rzeczy musi zostać porzuconych. Całkowicie się zgadzam. A jednocześnie pani Ageeva mówi, że należy zostawić dwa lub trzy teksty, a jeden z tych tekstów, o ile pamiętam, nazywa Wojną i pokojem Tołstoja.

Ta praca, moim zdaniem, pokazuje, że wojna jest absolutnym złem, w żaden sposób się nie usprawiedliwia. Pomimo tego, że Tołstoj jest oficerem artylerii, brał udział w wojnie, wiedział, co to jest, że to pot, krew i odcięte kończyny. I wiedział, że na ten horror nie można pozwolić. Jest to coś, co w zasadzie jest sprzeczne z ludzką naturą. Ale niestety musimy przyznać, że Tołstoj wygląda jak raczej samotna postać. Widzimy te ideologiczne zmagania i to pragnienie ustanowienia jakiejś takiej mesjańskiej idei, widzimy, że rzeczywiście w duchowej przestrzeni Rosji słychać zupełnie inne głosy – nieprzejednane i agresywne, i obserwujemy, że rozkwita to obficie w XX wieku, na początku XXI wieku.

W Sołowjowie uderzyło mnie jedno zdanie, zacytuję je: „Wojny nie można utożsamiać z morderstwem lub zbrodnią, ponieważ pojedynczy żołnierz nie ma takiego zamiaru. Zwłaszcza z dominującą obecnie metodą walki z bronią dalekiego zasięgu i bronią przeciwko niewidzialnemu przyjacielowi na odległość. Teraz, kiedy mówimy o współczesnej wojnie, jest to wojna artylerii. Jak możemy wyjaśnić, z jednej strony mamy niewidzialnego przyjaciela. Ale okrucieństwa Rosjan, którzy wkroczyli do obwodu kijowskiego… Jak doszło do tej dehumanizacji? Oczywiście jest wojna, w której strzelają, dla nich jest to sprawiedliwe i sprawiedliwe dla nas. Ale czy istnieje granica przestępczości?

To, co wydarzyło się w Bucza czy Mariupolu, w wielu innych miastach, miasteczkach, wsiach, jest w rzeczywistości okrucieństwem bez granic. Skąd to się bierze? Jeden z filozofów powiedział, że człowiek jest zarówno lepszy od zwierzęcia, jak i gorszy od zwierzęcia, ponieważ jeśli rozwija się w sprzyjających warunkach, rozwija najlepsze cechy w sobie, a jeśli jest zanurzony w jakichś piekielnych okolicznościach, nienormalnych warunkach i to staje się normą – wtedy staje się gorszy niż zwierzę. Wydaje mi się, że to jest właśnie taka historia.

Musimy zawsze patrzeć na tę sferę medialną i czynnik przyśrodkowy. Rozumiemy stopień konfrontacji, do której zwykli Rosjanie zostali doprowadzeni na przestrzeni lat, tacy jak ten pełny imiennik Władimira Sołowjowa lub Dmitrija Kisielowa, znamy te nazwiska. Stopień zombifikacji (lub, co prawda, osłabienia) rzeczywiście osiągnął kosmiczne proporcje. Pojęcie „wojny hybrydowej”. Zostało to zrobione i nadal jest robione. Oto przynajmniej historia z kryzysem gazowym, który jest spowodowany przez człowieka i dosłownie rozwija się na naszych oczach. W jakim stopniu Europa powinna teraz na to zareagować? Jednym z elementów wojny hybrydowej była właśnie wojna informacyjna i okazała się ona niestety tak udana, że ta dehumanizacja, dehumanizacja naprawdę położyła drogę do odwołania się do podłych i brutalnych inów.tincts. Oznacza to, że osoba może być gorsza niż zwierzę. Pokazują to przypadki w.

Kilka miesięcy temu odkryłem, że w Niemczech ukazała się książka autorki Barbary Eschenburg, a tytuł zawiera cytat z Tomasza Manna (to, jak w sytuacji po, naprawdę brzmi niewiarygodnie): „Ist nicht der Russe der menschlichste Mensch?”, co oznacza „Czy Rosjanin nie jest najbardziej ludzką osobą?”.

Autor ten bada, nawiasem mówiąc, powieści Tołstoja i Dostojewskiego i ujawnia potencjał humanizmu w rosyjskim człowieku. Co to może nam dzisiaj powiedzieć, kiedy widzimy literaturę rosyjską, widzimy sympatie intelektualistów takich jak Tomasz Mann? Ta literatura na Zachodzie podsyciła ideę nie tylko „tajemniczej rosyjskiej duszy”, ale że jest to bardzo ludzki typ osoby.

„Lud-bóg-nosiciel” Dostojewski.

Tak. Jako historyk filozofii mogę stwierdzić, że w Rosji miała miejsce szczególna historia z literaturą. Dlaczego literatura ta zyskała specjalny status w XIX wieku? Ponieważ w Rosji były bardzo poważne problemy z sądami, ze szkołą, z Kościołem: sądy były niesprawiedliwe, szkoła była represyjna, Kościół był faryzeuszem, obłudnym. A literatura przyjęła funkcję sprawiedliwego sędziego, życzliwego nauczyciela i głębokiego spowiednika. Literatura nabrała bardzo globalnych funkcji. Dlatego widzimy tak zakrojone na szeroką skalę próby, które należą albo do Dostojewskiego, albo do Tołstoja. Literatura zachodnia tego nie zrobiła, ponieważ działo się to w odpowiednich dziedzinach.

I w tej literaturze powstaje typ osoby, poruszane są bardzo globalne problemy, które mają charakter filozoficzny. Na Zachodzie wielu tworzyło wrażenie, że jest to szczególna cywilizacja, „lud niosący boga” i tak dalej. A w Rosji było po prostu wiele problemów w społeczeństwie – a literatura próbowała je jakoś rozwiązać. A potem pojawiła się nieuzasadniona skłonność do gloryfikacji tej kultury, tej przestrzeni, a w praktyce okazała się zupełnie inna. Nie widzimy tego w głębokiej rzeczywistości, która panuje w Rosji.

Ta fasada stworzyła pewne warunki dla przyszłej wizji Rosji i tutaj przypominam sobie Iwana Iljina, który jest nazywany ulubionym filozofem Putina, i jego bardzo, ponownie, rezonującą tezę do teraźniejszości. Ilyin nie był przeciwny faszyzmowi jako ideologii, ale znalazł w faszyzmie dwie negatywne rzeczy: negatywny stosunek do religii (można to skorygować w Rosji) i fakt, że faszyzm po II wojnie światowej jako termin sam w sobie nie jest doskonały, ma wiele negatywnych konotacji. W jakim stopniu filozofia Iljina dotycząca dyktatury narodowej w Rosji odpowiada nastrojom społecznym? Nie mówię – władza, bo władza skupia się na tym, a mianowicie na społeczeństwie: silna ręka, dyktatura narodowa, prawosławie, no cóż, wszystko jest prawie jak w XIX wieku w teorii Uwarowa.

Rzeczywiście, Uvarov mówił o trzech „wielorybach” – prawosławiu, narodowości, autokracji. Miał następcę na stanowisku ministra edukacji – Shirinskiy-Shikhmatov. Przypisuje mu się cytat (są to czasy zmarłego Mikołaja II): „Polza jest somnitelny z filozofii i jest to oczywiste”. A tak przy okazji, zakazali nauczania filozofii na uniwersytetach.

To kolejny przykład tego, jak w ówczesnej Rosji panowała sytuacja obskurantyzmu, jak ważny był czynnik religii, która nie miała swojego specjalnego głosu, który za każdym razem był podporządkowany władzom świeckim.

Zamiast tego na Zachodzie wszystko jest inne. Jaspers, mówiąc o dziewięciu znacznikach cywilizacji zachodniej, nazywa jednym z bardzo ważnych elementów konfrontacji między władzą duchową i świecką rozciągniętą na wiele stuleci.

A według Dostojewskiego w Rosji, wręcz przeciwnie, ideałem jest symfonia bizantyjska, kiedy władza duchowa i świecka są ze sobą połączone. Było dziesięć lat temu i Kiril powiedział na spotkaniu z Miedwiediewem, że w końcu docieramy do symfonii.

Tak. To, co Kiril błogosławi zabijaniem żołnierzy, jest czymś, co cały czas rozciąga się w historii Rosji. We współczesnej rosyjskiej propagandzie mówią o specjalnej misji, o „trzeciej drodze”, o specjalnym celu Rosji, który, jak mówią, polega na przezwyciężeniu wszystkich niedociągnięć, które istnieją na Zachodzie. Dostojewski jest właścicielem tezy o Zachodzie, który „gnije”. Mówią teraz o małżeństwach homoseksualnych i wielu innych rzeczach. Podobno Europa gnije, a my mamy „specjalną misję”. A Kościół, jak mówią, pomaga wypełniać to zadanie.

Ale dobrze wiemy, że Kościół, który rozpuszcza się w lojalnej pozycji wobec państwa, jest skazany na deprecjonowanie swojej autorytatywnej roli dla ogółu społeczeństwa, dla swojej owczarni. Chociaż wiemy, że aktywność religijna w Rosji jest niezwykle niska, że wszystko sprowadza się tylko do rytualizmu i rytualizmu, co nie wystarczy, aby głęboko mówić o poważnych wpływach religijnych.

Jak to połączyć z tym, co dzieje się na Ukrainie? Stopień okrucieństwa odczłowieczonej postawy, którą widzimy w rozmowach przechwyconych przez SBU, jest naprawdę szokujący, oszałamiający! W kraju, który zdaje się mówić o szczególnym ChrystusieWartości Iyan – „nie zabijaj, nie kradnij…”, o łaskawym stosunku do bliźniego, to dzika historia.

Gdzieś w 2015 roku Oksana Zabużko powiedziała w wywiadzie, że Rosja jest „syntezą Hollywood i Łubianki”. Oczywiste jest, że istnieją środki techniczne, „pranie mózgu”, które odbywa się bardzo doskonale i skutecznie. Rozumiemy, jak niebezpieczne jest to, ponieważ ludzie są masowo zarażeni i narażeni. Ale wydaje się, że mówią o tradycjonalizmie, o chrześcijaństwie, o Kościele. Ale to tylko gra słów, nic więcej.

Widzimy, jak na naszych oczach tworzy się faszyzm, który nie nazywa się faszyzmem. Putin, jak mi się wydaje, jest lojalnym zwolennikiem Iljina, który ostrzegał, że robimy coś podobnego do faszyzmu, ale nie nazywamy tego faszyzmem. I tu znowu podwójne standardy – walczą z faszyzmem, choć sami są faszystami.

Jest to oczywiste, ponieważ Ilyin miał bezpośrednie sympatie dla narodowego socjalizmu. Zgromadzono już wiele materiałów, które pokazują niemal dosłowne powtórzenia w przemówieniach Putina lub pryncypialne stanowiska w pewnych kwestiach, które zbliżają go do Hitlera. Tutaj ten paralelizm jest oczywisty i widzimy, że może nawet nie twierdzi werbalnie, ale w swoich działaniach patrzy na ten paradygmat. I wydaje się, że nie jest daleko czas, kiedy te rzeczy będą postrzegane jako absolutnie akceptowalne i niewinne, co można łatwo praktykować.

Jest pisarz rosyjskiego pochodzenia, który od dawna mieszka w Niemczech – Michael Epstein, który w szczególności mówi o ontobójstwie. „Onto” – od starożytnej greki „być”, „caedo” – od łacińskiego „zabijam”. Podobnie jak tacy filozofowie jak Iwan Iljin, Aleksandr Dugin, Michaił Jurijew, oni w swojej naturze opierają się istnieniu, są przygotowani na zniszczenie, na zapomnienie. Rodzaj syndromu samobójczego: albo wszystko, albo nic. Byt ma w sobie rozróżnienie, ma pewne zmiany, pewne nieporozumienia, a zapomnienie jest jednym. Jedność, całość zapomnienia chwyta ludzi takich jak Dugin, takich jak Ilyin. Energia zniszczenia inspiruje ich.

Przez długi czas przemówienia Putina miały pokazywać nostalgię za Związkiem Radzieckim – dla niego była to największa katastrofa geopolityczna XX wieku. Ale pytanie brzmi, czy możemy tutaj przeciwstawić Związek Radziecki i Imperium Rosyjskie? Co Putin z tego odbudowuje? Bo z punktu widzenia Iljina czy innych filozofów eurazjatyzmu wyraźnie nie jest to Związek Radziecki.

Putin jest bardzo sowieckim człowiekiem. Wyrósł z tego systemu, systemu służb specjalnych, odegrały one bardzo poważną rolę w Związku Radzieckim. Nie ma co do tego wątpliwości. Warto zauważyć, że kiedy wraca do cesarskiego tricolor, wraca do tekstu hymnu ZSRR pod względem hymnu. Tekst Siergieja Michałkowa został tam zmieniony w bardzo minimalnym stopniu, ale w zasadzie jest to istota radziecka.

A jak naturalne było połączenie: rosyjsko-imperialnego nacjonalizmu z sowieckim komunizmem czy bolszewizmem?

To jest eklektyzm, o którym Oksana Zabuzhko mówiła o Hollywood i Łubiance. Widzimy to na przykładzie zwykłych Rosjan, którzy udają prawosławnych, ale jednocześnie czczą i rehabilitują Stalina, który zniszczył Cerkiew. Jak to do siebie pasuje?

W niektórych momentach Putin potępił Lenina. Bardziej sympatyzuje z Antonem Denikinem. Znane są historie, o których Siergiej Plohiy pisze bardzo dobrze zarówno w Bramie Europy, jak iw Zaginionym Królestwie.

Ale pod wieloma względami ta dziwaczna, nienaturalna kombinacja nadal trwa i wydaje mi się, że jest wiele wspólnego: zarówno Związek Radziecki, jak i Imperium Rosyjskie są imperialne. Pomimo tego, że w pierwszym przypadku – walka klasowa, walka z panami, przeciwko królowi itp.

Wiele z tych modeli pozostaje stabilnych, nigdzie nie poszły. Zwłaszcza w traktowaniu osoby jako koła ogromnego mechanizmu, który łatwo poświęcić. Że Sowiec, że sytuacja w Imperium Rosyjskim – niewiele się zmieniło. Oczywiście istnieje wiele różnic, ale wiele rzeczy jest tego samego rzędu.

Oto pytanie o połączenie i szczególną ścieżkę Rosji – czy to stary eurazjatyzm z lat 1920., czy neoeurazjatyzm Dugina. Jak połączone są te rzeczy? Czy Europę i Azję można połączyć w tym szczególnym świecie Rosji? A co więcej w tych koncepcjach – europejskich czy azjatyckich?

Azjatycki, oczywiście. Dziś w rozmowie często odwołujemy się do różnych artefaktów kultury rosyjskiej. W pewnym momencie Alexander Blok opublikował poezję „Scytowie”. Pisze: „Tak, Scytowie są nami! Tak, Azjaci to my, ze skośnymi i przytłaczającymi oczami!”, a sytuacja ludzi, którzy pozwalają na okrucieństwa w Bucze, jest bardzo zbieżna. W „Scytach” Blok wielokrotnie posługuje się pojęciami „Azja”, „Azjaci” – które niszczą, piją krew itd., gdy mówimy o Eurazji (niestety, nie pamiętam, kto użył przeciwnego pojęcia, niezbyt eufonicznego – „Aziopa”), eurazjatyzm to chęć połączenia w pewien sposób niekompatybilnego, są to różne paradygmaty – Europa i Azja.

Samuel Huntington pod koniec XX wieku napisał dzieło „Zderzenie cywilizacji”. Próbował pokazaći że po śmierci Związku Radzieckiego, po upadku obozu socjalistycznego, Zachód wygrał zimną wojnę. Tak więc model liberalny jest ustanawiany i może zdominować cały świat. Jest więc jeden biegun, ale okazuje się, że potencjał konfrontacyjny jest niewyczerpany. A Huntington, jako nauczyciel Fukuyamy, pisze tekst, który jest w pewnym sensie przeciwny do Końca Historii Fukuyamy, wspomina o dziewięciu typach cywilizacji. I mówi o cywilizacji zachodniej i cywilizacji, jak pisze, rosyjsko-prawosławnej. I wskazuje na zderzenie cywilizacji – a to jest terytorium Ukrainy.

Eurazja to piękny termin, ale ma wiele z tego, co rozciąga się od wczoraj. Idee te rozpowszechnił Lew Gumilew, syn Anny Achmatowej i Nikołaja Gumilowa, i wielu innych. Na przykład, istnieje trzecia droga. Ale widzimy całą jego destrukcyjną i destrukcyjną naturę, a także ludzi, którzy ją wyznają i koncepcje, które rosną na tej ziemi. Wielu rosyjskich pisarzy jest w tym paradygmacie konfrontacji, mesjanizmu i ruchu izolacji.

Kiedy mówimy „eurazjatyzm”, wyrażamy pragnienie zjednoczenia Europy i Azji. Chociaż nie mówią o Europie we współczesnej Rosji. To, co wyraziłem wcześniej, to sytuacja porozumienia z Chinami, solidarności z Chinami, pragnienie znalezienia autorytarnego wspólnika, który stanie w walce z Zachodem.

Czyli koncepcja zaproponowana przez Michaela Heftera – że ewentualne połączenie światów Europy i Azji w Rosji – a priori nie mogłoby zadziałać?

Hefter, o ile pamiętam, mówił o tym pod koniec lat 1980. Wtedy naprawdę była taka nadzieja – w czasach Gorbaczowa, a potem „wczesnego” Jelcyna. Oczywiście w latach 1991-1993. Chociaż musimy oddać hołd, wolność w mediach trwała do późnych lat 1990., może do wczesnych lat 2000. Ale potem wszystko było inne.

Pamiętam bardzo dobrze: w latach studenckich wydawało mi się, że świat orwellowski beznadziejnie stanie się przeszłością. Nie da się do tego wrócić – wszystkie maski są zerwane, pokazane są wszystkie wrzody, archipelag Gułag jest wydrukowany, wszystkie zbrodnie stalinizmu są oczywiste. Ale okazuje się, że do wszystkiego można wrócić.

Dla intelektualistów takich jak Hefter, nie mogę wtedy nic rzucić, wydawało mi się, że jest to bardzo realna perspektywa. Ale, jak pokazała historia późnych lat 90., już Rosji Putina, wszystko to wraca bardzo łatwo. Wszystko to spada na bardzo dobry grunt w umysłach i sercach zwykłych obywateli. I widzimy, jak łatwo nasyca ich entuzjazm, chociaż jest to również kwestia tego, jak reprezentatywnie możemy postrzegać, jak adekwatne są ich ankiety. Ale w każdym razie wiadomo, że większość ludności rosyjskiej nadal popiera tę agresję i są entuzjastyczni, obsesyjni i entuzjastyczni.

A w jego umyśle „wstań z kolan”… Oczywiście, kiedy mówimy o współczesnej rosyjskiej filozofii Dugina, ukraińskiej fobii, istnieje wrodzona rzecz, jest to specyficzna rzecz i nie ma się czym dziwić. Ale dla mnie to bardzo dziwne, gdy mówimy o Dostojewskim czy tym samym Iljinie, jak bardzo mają ukrainofobię, z drugiej strony – strach przed Ukrainą. Ten sam Iljin napisał, że Wielka Rosja i Mała Rosja są zjednoczone stałymi więzami, ale ostrzegł, że jeśli Zachód zerwie te więzi, to Rosja rozpocznie odwieczną walkę.

Te rzeczy z XIX – pierwszej połowy XX wieku – jak przetrwały do dziś? Do jakiego stopnia nienawiść do Ukraińców w rosyjskiej filozofii i mentalności jest w ogóle wytrwała i jak do tego doszło? XIX wiek, Dostojewski, Ukraina nie ma w tym czasie dużego potencjału – politycznego czy państwowego. Ale Mała Rosja jest zagrożeniem.

Myślę, że ciągłość jest naprawdę widoczna między dziewiętnastym a dwudziestym początkiem. XXI wiek. Jestem pewien, że cesarskie kiełki w kulturze rosyjskiej są bardzo zauważalne. Na przykład Puszkin, jego stosunek zarówno do Ukraińców, jak i Polaków. Nie mówię o Dostojewskim. Nawiasem mówiąc, jest badacz diaspory, rosyjski badacz Dostojewskiego – Konstantin Mochulsky. I odkrył, że w powieściach Dostojewskiego ani jeden kosmita nie został wyhodowany w pozytywny sposób. Czy są Polakami, czy są Żydami (Dostojewski był antysemitą), czy to Ukraińcy. Znajduje jedną i jedyną taką postać w twórczości Dostojewskiego, który jest pozytywny – to Anglik Asteley. Wszystko jest ograniczone do tego. Piękne postacie to jego „velikoros” i jest tu pewna ciągłość.

Kiedy Rosjanie mówią „Puszkin jest naszym wszystkim”, kiedy czczą Dostojewskiego, widzimy, jak potężna jest ta linia i jak bardzo jest niestety w porządku rzeczy. Postacie takie jak Herzen są niestety wyjątkami. Jak Chaadaev, który mówi, że Rosja istnieje tylko po to, aby pokazać światu, jak nie żyć (ale to tylko jeden z listów Chaadaeva, który obciąża Rosję). Chaadaev mówi, że wszyscy podziwiają „puch króla”, który nigdy nie strzelał, i „dzwon króla”, który nigdy nie zadzwonił. To symbol Rosji.

Albo gorzki żart Japończyków, którzy przybyli do Związku Radzieckiego, w szczególności do Rosji, i powiedzieli: tutaj wy, Rosjanie, macie tak piękną przyrodę, takie wspaniałe dzieci, ale wszystko, co robicie rękami, nie nadaje się do niczego. A Chaadaev powiedział to w XIX wieku, że my, jak mówią, nie możemy stworzyć czegoś produktywnego, istniejemy dla złego przykładu dla świata. Chociaż Chaadaev ma ambiwalentne stanowisko, są tam inne listy. Nawiasem mówiąc, warto również zauważyć, że wyraża te filozoficzne idee nie po rosyjsku, ale po francusku.

Imperialny wirus to tak naprawdę nie tylko ksenofobia czy antysemityzm. Widzimy, że z jakiegoś powodu jest to szczególnie skoncentrowane na paradygmacie ukraińskim, ponieważ Ukraińcy i Rosjanie są rzekomo, jak mówi Putin, „jednym narodem”, ale niektórzy Ukraińcy nie są tacy, próbują coś zakłócić, a my, jak mówią, musimy sobie z nimi poradzić.

Denikin powiedział również, że nikt z Zachodu nie powinien ingerować „w nasze sprawy z Małymi Rosjanami”. Na przykład, musimy to jakoś naprawić, a oni nie mają prawa podążać ścieżką inną niż nasza.

I widzimy konsekwencje takich ideologicznych walk i afirmacji tego mesjanizmu, odciętej ścieżki, a oni wierzą, że musimy nią podążać. Jaka jest koncepcja „upadłego państwa”, przegranego kraju. Nawiasem mówiąc, tutaj również Zachód, jak rozumiemy, nie odegrał dobrej roli. Przede wszystkim dość poważnie potraktowali argumenty Putina, stąd niedostarczenie MAP w jednym czasie dla Ukrainy czy przyzwolenie z Putinem, o czym od dawna się mówi.

To jest „Putinfersteership”, sama koncepcja polega na zrozumieniu Putina. Rozumieli, ale stało się to po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. I jest już bardzo późno! Sankcje nałożone po aneksji Krymu są zabawne. Nie wspominając już o Gruzji. Na ogół z łatwością połknęli to, co stało się z Gruzją z Rosji.

Zachód na pewnym etapie chciał żyć w iluzjach. Intelektualiści, tacy jak wspomniany Habermas, wierzyli, że z Putinem można rozmawiać jako o Europejczyku. Ale nie rozumieli wielu rzeczy, a niektórzy nadal nie mogą zrozumieć.

Czy to nieporozumienie nie pokazuje w jakimś stopniu kryzysu europejskiego? Gdyby Oswald Spengler żył teraz, co napisałby o Europie, która była na linii konfrontacji z Rosją, tak naprawdę jej nie chcąc?

„Faustowski duch”, o którym pisze Spengler, był historycznie charakterystyczny dla Zachodu. Ta nazwa jest prawdopodobnie najbardziej znana, jeśli chodzi o Spenglera. Huntington, Toynbee przed nim i Spengler są bardzo podobnym paradygmatem w postrzeganiu historii, nawiasem mówiąc, odmiennym od Jaspera. Jest tu wiele ciekawych rzeczy. Ogólnie rzecz biorąc, możemy stwierdzić pewien kryzys polityków, którzy są gotowi na jakiś odważny, radykalny krok. To jest konkubinacja, pewne niszczenie współczesnej polityki na Zachodzie.

Surowość tego.

Tu porównamy Draghiego, Scholza, Macrona – z Adenauerem, Charlesem de Gaulle’em czy Churchillem. Ale pojawiają się jako blade cienie. Chociaż w Europie jest Boris Johnson, który naprawdę wykazuje tutaj największą inicjatywę. Pomimo tego, że w 2016 roku, po Brexicie, nasz stosunek do Johnsona był raczej negatywny. Ale zostaje znokautowany z tej rutyny, przynajmniej jest to człowiek, który swoją jasną konsekwentną pozycją oczywiście wzbudza szacunek. I to, bez przesady, jest naszym największym sympatykiem, sojusznikiem na Zachodzie. Oczywiście to on naciska na europejskich przywódców, aby podjęli bardziej zdecydowane kroki w celu pozbycia się sentymentów wobec Rosji i przestarzałych podejść.

Zachodnia Europa kontynentalna ma trudności z pożegnaniem się z tym dziedzictwem. Ale z drugiej strony myślę, że proces, który ma miejsce, popchnie ich do bardziej zdecydowanego działania, nie ma innego wyjścia. Co się dzieje w Niemczech (znam trochę lepiej niemieckie stanowisko), jak aktywnie poszukują alternatywnych dróg dla gospodarki w zakresie nośników energii, jak aktywne jest społeczeństwo obywatelskie w tym zakresie. Świadomość ta niewątpliwie rośnie. Myślę, że nawet Scholz się zradykalizuje, przynajmniej takie wskaźniki są obecne w tym zakresie.

A jeśli mówimy o Ukrainie między Zachodem a Rosją? Prawdopodobnie powiem kontrowersyjną rzecz. Wiemy o stosunku Rosji do Ukrainy – „sztucznego państwa”, „sztucznych ludzi”. Jednocześnie Zachód, słysząc Rosję, zbudował inną ideę: że Ukraina jest państwem, w którym kwitnie korupcja, Ukraina jest państwem z wieloma problemami. I gdzieś na tym rozdrożu ukraińskie społeczeństwo rozwinęło syndrom Munchausena, że zaczynamy zrzucać na siebie naciągane choroby, zaczynamy w nie wierzyć i cierpieć z ich powodu. W jakim stopniu wojna uwalnia nas od tych kompleksów? Dwa lata temu trudno było sobie wyobrazić, że Zełenski w parlamentach Niemiec czy Włoch powie takie rzeczy, jak mówi teraz – z pozycji siły, a nie z pozycji słabych, nie z pozycji ofiary.

Jeśli chodzi o korupcję i wiele naszych długotrwałych dolegliwości, to niestety towarzyszyło nam to przez bardzo długi czas. Wojna zmieni te chwile. Mam nadzieję, że ta odpowiedzialność wobec ofiar wojny zachęci nas również do bardziej zdecydowanej walki z przejawami naszych starożytnych chorób.

Jeśli chodzi o Zełenskiego, musimy przyznać, że nastąpiła poważna ewolucja. Pamiętamy, że na początku ciągle mówił, że musimy szukać dialogu, musimy spotkać się z Putinem, załatwić te sprawy. W efekcie okazało się, że jest to mało obiecujące. A teraz widzimy, jak radzi sobie na arenie międzynarodowej. Wszystko to jest transmitowane wyłącznie online, ponieważ w rzeczywistości nie opuszcza Kijowa i jasne jest, że nie należy tego robić. W rzeczywistości zachowywał się bardzo przyzwoicie, trudno tu zaprzeczyć.

Inną rzeczą, chociaż rozważymy to po fakcie, jest to, że przygotowania do wojny były, delikatnie mówiąc, niewystarczające. Pomimo tego, że te rzeczy były wówczas wskazywane, podkreślali to, ale zamiast tego ciągle mówiliśmy o „dużym budownictwie”, o tym, że, jak mówią, nie przesadzają, nie odstraszają inwestorów – wszystko jest spokojne.

Ale moje pytanie dotyczy innej płaszczyzny: jak Zachód postrzega tak agresywnie oskarżycielską retorykę Zełenskiego? Izraelowi nie podobało się, gdy porównywano obecną wojnę z Holokaustem. Nie wiem, jak to było postrzegane w Niemczech. Zachód z jednej strony postrzega to tak, jakby było w porządku, ale z drugiej strony Zełenski ma granicę. I czy to nie oznacza, że Ukraina ma bardzo ciekawą rolę w Europie, kiedy mamy Dudu i tę środkową Europę, albo „strefę oliwną”, albo oś Francja-Niemcy zostanie trochę przesunięta?

Wielu analityków naprawdę zwraca się do tego. Chciałbym bardzo krótko skomentować początek pańskiego pytania. Myślę, że w Niemczech przemówienie Zełenskiego nie było tak boleśnie odbierane, ponieważ wyrażał bardzo zdrowe rzeczy, bardzo realistycznie i wyraźnie. Myślę, że przemówienia naszego ambasadora Andrija Melnyka były tam boleśnie odbierane. Rzeczywiście, jako dyplomata pozwolił sobie na wyrażenie siebie na granicy faulu.

Scholz i jego słynne porównanie z „obrażoną kiełbasą”.

Ale to, co mówisz bardziej globalnie, to oczywiście. Zwłaszcza na tle konfrontacji z Litwą, która blokuje przepływ towarów w obwodzie kaliningradzkim. Myślę, że z historycznego punktu widzenia jest to bardzo jasne – Rzeczpospolita, Księstwo Litewskie. Gdzieś wracamy do jednej cywilizacji wschodnioeuropejskiej, obecnej jedności Polski, Litwy, Łotwy i w nieco mniejszym stopniu Estonii. Jednocześnie zacieśniają się więzi z Wielką Brytanią. Wydaje mi się, że to wszystko wygląda całkiem obiecująco. Wiele osób mówi o tak wyjątkowym stowarzyszeniu, które może być znaczącym czynnikiem w życiu politycznym.

Inna sprawa, że jednocześnie wiadomość o statusie Ukrainy jako kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej nie traci na znaczeniu. Mimo to UE pozostaje dla nas bardzo pożądanym celem, ale jednocześnie możliwe jest angażowanie się w projekty regionalne, które mogą być naprawdę skuteczne, udane, a ta jedność jest bardzo dobrze narysowana.

Co więcej, ma podstawy historyczne – nie tylko realne, ale i ideologiczne. To jest Międzymorze. Wreszcie, nie mogę ignorować tematów, ale to, co humanistyka i filozofia ciążą w czasie wojny. I tu od razu radykalizują pytanie: kilka lat temu Fukuyama mówił o „końcu historii”. Jak się okazało, mylił się. A ostatnio natknąłem się na twierdzenie, że historia raczej nie przetrwa XXI wieku. Czy filozofia przetrwa XXI wiek?

Odważyłbym się sformułować bardziej radykalną tezę: czy ludzkość przetrwa XXI wiek? Może znasz pracę Martina Reesa, angielskiego astrofizyka, „astronoma Jej Królewskiej Mości”. W 2003 roku napisał książkę Nasze ostatnie stulecie, a na końcu postawił znak zapytania, a następnie redaktorzy postanowili ją odebrać. W Ameryce książka została ogólnie przemianowana na „Nasza ostatnia godzina”. W tej pracy Rhys mówi, że istnieje wiele okoliczności i procesów, które pokazują, że jeśli trendy w rozwoju ludzkości, zarówno środowiskowym, jak i demograficznym, w innych planach będą się utrzymywać, to pod koniec XXI wieku może nas czekać katastrofa. To pesymistyczny scenariusz, ale my jako analitycy musimy wziąć pod uwagę wszystkie scenariusze.

Co więcej, na progu wojny, prawie TRZECIA wojna światowa.

Oczywiście grozi nuklearna apokalipsa na Kremlu jest również niestety jednym ze scenariuszy.

Kolejną rzeczą, zgadzam się, jest to, że mamy do czynienia z kryzysem humanistycznym i ogólnie z kryzysem ludzkim. I to nie tylko wtedy, gdy mówimy o sytuacji w Rosji. To jest dehumanizacja. Ale mówimy o sytuacji dopasowania człowieka do świata całkowicie technicznego, kiedy jest coraz mniej ludzi, a więcej technicznych. I pod tym względem nauki humanistyczne są zredukowane jak skóra shagrena. Widzimy to w sprawach instytucjonalnych, na uniwersytetach, w kategoriach dotacji i wsparcia dla edukacji. Są to poważne wyzwania.

Naprawdę musimy zwrócić uwagę na fakt, że dziedzictwo historii, dziedzictwo, na przykład, starożytnej kultury jest w dużej mierze kwestionowane. Wielu twierdzi, że nie trzeba studiować starożytnej greki, łaciny, ponieważ są to martwe języki, jest to coś dawno minionego i co może powiedzieć o naszej teraźniejszości…

Zagrożenia te z pewnością istnieją i należy je traktować poważnie i zrozumieć, że nauki humanistyczne są niezwykle ważne, a filozofia w szczególności, aby osoba zrozumiała, jak bardzo jest istotą zaprojektowaną do zrozumienia tego, co się z nią dzieje.

Martin Heidegger rozróżniał kiedyś myślenie wyrachowane i znaczące. Powiedział, że to obliczone, obliczeniowe myślenie może zastąpić zrozumiałe myślenie. I tak możemy zamienić się w maszynę, a nauki humanistyczne, a w szczególności filozofia, pozwalają zapobiec temu niebezpieczeństwu.

Ostatnio czytając Petera Singera, mówi o wpływie robotyki na wojny i wskazuje na pozytywy: kiedy roboty umierają, nie musisz pisać listu do ich matek. W ten sposób wojny mogą trwać – a człowiek może stracić swój ludzki komponent. Panie Andriju, mam nadzieję, że tak się nie stanie, a filozofia i historia będą w stanie pomóc nam zrozumieć, zrozumieć i zbudować pewną ścieżkę do przyszłości.

Tak, oczywiście, całkowicie się z tobą zgadzam. Myślę, że potencjał nauk humanistycznych w ogóle, a filozofii w szczególności, jest daleki od wyczerpania. Ten sam Fukuyama pisał o naszej „posthumanistycznej” przyszłości, jej zaletach i wadach – na przykład należy wysłuchać diagnozy i terapii amerykańskiego analityka.

Tematy: Aktualności ChmielnickiAktualności CzerniowceAktualności Na temat RównegoAktualności WołyńHistoria UkrainyliteraturaNajważniejsze wiadomościprogram "Bez bromu"Rosyjska agresjaStosunki ukraińsko-rosyjskieWiadomości z Iwano-FrankiwskaWiadomości z TarnopolaWiadomości z ZakarpaciaWitalij Laska

NA TEMAT

Україна – не Росія? Історія зі скандалом навколо удару по Сумах має стати уроком для українців

Czy Ukraina to nie Rosja? Historia skandalu wokół ataku na Sumy powinna być lekcją dla Ukraińców

14 kwietnia, 2025
Внаслідок російського удару по Сумах загинув командир 27-ї артбригади Юрій Юла

W wyniku rosyjskiego uderzenia na Sumy zginął dowódca 27. brygady artylerii Jurij Juła

14 kwietnia, 2025
В Івано-Франківську полоненому саперу з «ЛНР» призначили 15 років ув’язнення

W Iwano-Frankowsku schwytany saper z „ŁRL” został skazany na 15 lat więzienia

14 kwietnia, 2025
СБУ затримала інструктора, який на замовлення РФ планував теракт на Яворівському полігоні

SSU zatrzymała instruktora, który na rozkaz Federacji Rosyjskiej planował zamach terrorystyczny na poligonie w Jaworowie

14 kwietnia, 2025
Новим командиром «Едельвейсів» став Герой України Володимир Потєшкін

Nowym dowódcą „szarotki” został Bohater Ukrainy Wołodymyr Poteśkin

12 kwietnia, 2025
У бою загинув 26-річний пілот F-16 Павло Іванов

26-letni pilot F-16 Paweł Iwanow zginął w walce

12 kwietnia, 2025

RSS Kronika války v Ukrajině 🇨🇿

  • Ukrajina obdržela od Spojeného království více než 860 milionů eur na vojenské vybavení
  • Policie a bezpečnostní služba Ukrajiny identifikovala teenagery, kteří v Kyjevě poslouchali ruskou hymnu
  • Rozvědka potvrdila systematické používání chemických zbraní Rusy proti obranným silám

RSS Kronika vojny v Ukrajine 🇸🇰

  • Ukrajina dostala od Spojeného kráľovstva viac ako 860 miliónov EUR na vojenské vybavenie
  • Polícia a bezpečnostná služba Ukrajiny identifikovali tínedžerov počúvajúcich ruskú hymnu v Kyjeve
  • Spravodajské služby potvrdili systematické používanie chemických zbraní Rusmi proti obranným silám

RSS Kronika vojne v Ukrajini 🇸🇮

  • Wojna w Ukrainie

Strona ruwar.org to agregator wiadomości stworzony przez ukraińskich aktywistów na temat wojny w Ukrainie z wiarygodnych źródeł. Tekst wiadomości jest automatycznie tłumaczony z języka ukraińskiego.

No Result
View All Result
  • Válka v Ukrajině (CZ) 🇨🇿
  • Vojna v Ukrajine (SK) 🇸🇰
  • Vojna v Ukrajini (SI) 🇸🇮
  • Rat u Ukrajini (HR) 🇭🇷
  • Rat u Ukrajini (RS) 🇷🇸
  • Война в Украйна (BG) 🇧🇬
  • Украинадағы соғыс (KZ) 🇰🇿

Strona ruwar.org to agregator wiadomości stworzony przez ukraińskich aktywistów na temat wojny w Ukrainie z wiarygodnych źródeł. Tekst wiadomości jest automatycznie tłumaczony z języka ukraińskiego.