Założona w USA fundacja charytatywna Razom for Ukraine od ponad 8 lat pomaga Ukraińcom: wojskowym, osobom wewnętrznie przesiedlonym, lekarzom. Od początku inwazji na pełną skalę liczba darczyńców organizacji wzrosła ponad 30 razy. Są to w większości Amerykanie o ukraińskich korzeniach, ale jest wielu ludzi, którzy chcą pomóc bez żadnego przywiązania do Ukrainy.
rozmawialiśmy z Prezes Fundacji Dorą Khomiak i dyrektorem wykonawczym organizacji Eveliną Kurilets o osobliwościach zbierania darowizn za granicą, motywacji obcokrajowców do pomocy Ukraińcom i o tym, jak zmieniła się praca fundacji od 24 lutego.
Wasza organizacja jest jedną z największych, które pomagają Ukraińcom podczas wojny. Czy mógłbyś nam powiedzieć, kim są ci wszyscy ludzie? Kto pomaga, kto przekazuje pieniądze?
Chomik Dora: Ludzie, którzy realizują różne projekty i przekazują nam pieniądze, są w rzeczywistości bardzo zwykłymi ludźmi z całego świata, głównie z Ameryki, są to ludzie różnych zawodów i pochodzenia, w różnym wieku. Większość z nich ma jakieś więzi rodzinne z Ukrainą.
Dora Hamster wraz ze swoim zespołem promuje Ukrainę w Ameryce i zbiera miliony darowizn
Do 24 lutego mieliśmy około 4000 dawców. A od 24 lutego do teraz jest ponad 130 000 dawców. A to są różni ludzie, którzy dają zarówno 5 dolarów, jak i milion dolarów. A czasami nie tylko przekazują pieniądze, ale także sami organizują różne zbiórki pieniędzy – koncerty, wykłady itp. Ich motywacją jest wspieranie Ukrainy, rozumieją, że to, co się tutaj dzieje, jest niesprawiedliwe.
Ewelina Kurilets: Ludzie o ukraińskich korzeniach nadal identyfikują się z Ukrainą, ten związek istnieje, mimo że wyjechali, aby żyć w Ameryce wiele lat, a nawet pokoleń temu. Czują wewnętrzną potrzebę przyłączenia się do zwycięstwa, sukcesu Ukrainy. Musimy zrozumieć, że ludzie nie wyjechali za granicę na dobre: były to żydowskie pogromy, wojny i inne straszne rzeczy. Więc teraz poczuli silną potrzebę przyłączenia się do zwycięstwa.
Amerykanie współpracują z Ukraińcami w magazynach, w których sortowana jest pomoc humanitarna
Chomik Dora: I nawet ci Amerykanie, którzy w ogóle nie mają związku z Ukrainą, widzą, że ludzie żyli spokojnie, pokojowo i ktoś nagle przyszedł i zniszczył wszystko. Ludzie widzą odwagę Ukraińców walczących o pewne wartości, o demokrację, o możliwość wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Wiele osób odkrywa swoją Ukrainę po raz pierwszy. Dlatego ważne jest dla nas, aby ludzie zainteresowali się Ukrainą i zrozumieli, że jest tu wiele fantastycznych rzeczy, których należy się nauczyć od Ukraińców.
Na początku wojny w Ukrainie nastąpił silny boom w wolontariacie. A teraz ukraińscy dobroczyńcy mówią, że jest silny spadek, w tym ilość darowizn, które spadły. Czy Ty też zauważasz taką tendencję?
Chomik Dora: W pierwszych tygodniach mieliśmy duże przychody, a teraz już tak nie jest. Ale nie dziwię się, że teraz sytuacja się pogarsza. Ponieważ tego poziomu nie można zaobserwować i nie chcę się go trzymać.
A dlaczego nie chcesz?
Chomik Dora: Ponieważ jesteśmy ludźmi, a to jest maraton i musimy być zdrowymi, pełnoprawnymi ludźmi psychicznie i fizycznie oraz mieć wytrzymałość. Musimy działać przez długi czas.
Ewelina Kurilets: Jeśli mówimy o Ukrainie, wydaje mi się, że kiedy rozpoczęła się wojna na pełną skalę, kiedy miasta zostały zbombardowane, ludzie byli sparaliżowani i nie wiedzieli, co robić. Zdali sobie sprawę, że mają jakąś poduszkę finansową i mogą jakoś pomóc. Teraz wiele osób pracuje w centrach wolontariatu, w magazynach i pomaga merytorycznie. Ponadto recesja jest zrozumiała, ponieważ liczba rodzin oszczędnościowych zmniejszyła się.
A jeśli mówimy dla ludzi z zagranicy, to mamy zespół rzeczniczy pracujący nad ciągłym mówieniem o interesach Ukrainy, o tym, co jest potrzebne, że to nie jest wojna między Ukrainą a Rosją, ale wojna między wartościami, zasadami, ideami, tym, czym powinno być społeczeństwo i państwo.
Chomik Dora: Jeśli ludzie otwierają swoją Ukrainę po raz pierwszy, muszą usłyszeć głosy bezpośrednio z Ukrainy. Muszą emocjonalnie zrozumieć, co to znaczy siedzieć tutaj w cudownych okolicznościach, pić herbatę i wiedzieć, że syrena może teraz brzęczeć – a wtedy może być koniec. W jakiś sposób ludziom w Ameryce trzeba pokazać, co się tutaj dzieje. I że jeśli Amerykanie nie są w pełni świadomi swoich wartości, Ukraina pokazuje im je dzisiaj.
A jak zmieniły się działania organizacji od początku inwazji na pełną skalę? Jakie kwoty udało Ci się przyciągnąć i jakie projekty realizujesz?
Ewelina Kurilets: Skala zgromadzenia do 24 lutego i teraz to dwa różne światy. Teraz udało nam się zebrać 57 milionów dolarów, z czego 37 milionów zostało już wydanych na taktykę, medycynę szpitalną, komunikację, UAV. Teraz rozumiemy, że w ludziach jest ogromne obciążenie psychiczne, więc otworzyliśmy ośrodki wsparcia psychologicznego – ludzie mogą przyjść, spotkać się z psychologiem, porozmawiać.
Evelina Kurilets wraz z częścią zespołu w magazynie we Lwowie
Realizujemy projekt Toy Drive – wspiera dzieci, które straciły rodziców lub ich rodzice zostali ciężko ranni w czasie wojny. A jednocześnie nie możemy powiedzieć, że jest to wsparcie na bardzo dużą skalę. Są to przybory szkolne, ciepłe ubrania, buty – czyli minimalne, aby dzieci nie czuły się opuszczone.
Ponadto kontynuujemy realizację innych projektów. Kiedy wybuchła wojna, zorganizowaliśmy eksport dzieci z SMA za granicę – od tego zaczęliśmy pomagać ludziom wyjeżdżać za granicę. Kiedy te dzieci zostały wywiezione, zaczęły wysyłać inne dzieci, starszych i chorych, naszymi autobusami.
A co z pomocą wojsku?
Ewelina Kurilets: Bardzo kochamy naszych żołnierzy i nie są to tylko słowa. Mamy projekt Veteranius, która działa od wielu lat i ma podstawowy cel – integrację wojska z pokojowym życiem. Rozumiemy, że ważne jest, aby nie tylko uspokoić lub udzielić porady. Dajemy im nowy zawód, w szczególności IT. I nie jest to tylko szkolenie z zaawansowanymi specjalistami, ale następnie zatrudniamy ich do pracy. Drugi projekt to wspólny projekt z Fundacją Hawrylyshyn, płacimy za szkolenie weteranów na uniwersytetach w kraju.
Dora ciągle powtarza, że „Razem” koncentruje różne projekty, ludzi samych w sobie, a idea, że „Razem” ma inne oblicze – dajemy wsparcie jednej osobie we właściwym czasie, a następnie osoba tworzy inne wsparcie dla siebie i tym samym podnosi się i może pomagać innym.
Jak możemy teraz konkretnie pomóc wojsku? To medycyna taktyczna, komunikacja, sprzęt – i ciągle to robimy.
Chomik Dora: Dajemy wojskowe zaopatrzenie i wiedzę, aby ratować życie. Nie możemy nosić broni, odbywa się to na szczeblu państwowym. Ale staramy się również pomóc tutaj, angażując nasz zespół rzeczniczy. Opowiadamy, informujemy o potrzebach Ukrainy w Waszyngtonie, rozmawiamy z ludźmi, którzy podejmują decyzje o tym, ile pieniędzy przeznaczyć, na co je przeznaczyć. Wyjaśniamy senatorom, dlaczego Ukraina jest ważna w ich lokalach wyborczych. Wszyscy nasi darczyńcy są wyborcami i współpracujemy z nimi również w celu rozpowszechniania informacji o znaczeniu suwerennej, zamożnej Ukrainy. I w ten sposób jedno pomaga drugiemu.
Jednocześnie kontynuujemy budowanie i realizację naszych projektów. Nasza organizacja jest tworzona przez ludzi, którzy są bardzo różni, ale chcą, aby Ukraina istniała i wierzą, że ten kraj ma wiele dobrego do zainwestowania w społeczność światową.
Nadal wiem, że masz szkołę jazdy UAV.
Ewelina Kurilets: Niezwykle ważne jest, abyśmy wiedzieli, że kiedy dron wejdzie do jednostki wojskowej, nie zaszkodzi. Rozumiemy, że drony, podobnie jak samochody, mogą żyć przez jeden dzień lub mogą istnieć przez sześć miesięcy. Nie mamy na to wpływu, ale możemy się upewnić, że dron, który przekazujemy jednostce wojskowej, nie zaszkodzi.
Dlatego najpierw zaczęliśmy testować ludzi pod kątem umiejętności kontrolowania dronów i zdaliśmy sobie sprawę, że jest sporo osób, które niestety nawet nie znają podstaw i zaoferowaliśmy im szkolenie. Teraz został przekształcony w dwa etapy. Najpierw nakręciliśmy teoretyczną część kursu, a operatorzy mają okazję posłuchać jej na Platformie Edukacyjnej Prometeusz. Następnie prowadzimy zajęcia praktyczne – operatorzy udają się w małych grupach do specjalnych miejsc, dajemy dużą liczbę quadkopterów, instruktorzy ich szkolą.
Komunikujesz się z innymi fundacjami charytatywnymiondami: „Come Back Alive”, «Fundacja Prytula»? Czy istnieje taka współpraca między dużymi funduszami?
Ewelina Kurilets: Różnimy się od „Fundacji Prytula” i „Come Back Alive”, po pierwsze, miejscem, w którym prowadzona jest zbiórka. Są jeszcze bardziej zorientowani na Ukraińców. Po drugie, biorąc pod uwagę, że jesteśmy faktycznie stworzeni przez amerykańską fundację, istnieje nisza, którą zajęliśmy. Nie nosimy Bayraktarów, nie przynosimy broni, kamer termowizyjnych i tak dalej. Ale zajęliśmy inny niezbędny segment, głównie medycynę taktyczną i komunikację, a tym samym usunęliśmy obciążenie z ukraińskich dużych funduszy.
Jednym z kierunków działalności firmy jest promocja i rzecznictwo interesów Ukrainy w USA
Są mniejsze fundusze – „Zdrowi”, „Pacjenci Ukrainy”, „Fundacja Hawryłyszyn”, „BUR”, z którymi mamy przyjazne stosunki i współpracujemy od lat, mamy wspólną logistykę, magazyny.
Chomik Dora: Od wielu lat spotykamy się z innymi organizacjami w konkretnych projektach. I bardzo mi się to podoba. Jeśli możemy wspólnie wdrożyć coś fajnego, to zbierzmy się razem i zróbmy to. I jest bardziej skuteczny. I nie kandydujemy, aby być pierwszym, ale jest taka konstruktywna konkurencja – to jest jakaś fundacja, która uruchomiła fajne zbieranie funduszy, jak myślimy – dlaczego nie weźmiemy ich pomysłu i nie zrobimy czegoś takiego? I tak dochodzi do wymiany pomysłów.
Jak możesz pomóc, jak dołączyć z Ukrainy?
Ewelina Kurilets: Mamy dużo pracy do zrobienia z regionami – udzielamy dotacji mniejszym organizacjom w terenie, które już kupują zestawy żywnościowe, chemię gospodarczą lub w inny sposób nam pomagają. Dlatego każdy, kto chce dołączyć do regionów, może po prostu skontaktować się z nami i zapytać, z jakimi organizacjami współpracujemy – zawsze potrzebują tam rąk. A jeśli masz wykształcenie psychologiczne, pracowałeś z dziećmi, możesz prowadzić zajęcia grupowe lub kursy mistrzowskie – skontaktuj się z naszymi ośrodkami, to też jest cenne.
Chomik Dora: W New Jersey podchodzi do nas wielu ludzi, którzy mówią, że chcą pracować w magazynie, coś posortować. Ale jest pewna ilość pracy i nie wystarczy to dla wszystkich, ale istnieje wiele innych sposobów, aby pomóc: możesz organizować zbiórki pieniędzy, możesz dzielić się osobistymi historiami – to również pomaga w rzeczywistości. Konieczne jest, aby ludzie wiedzieli, że Ukraińcy są inni i dlatego osobiste historie są teraz bardzo ważne.
Ewelina Kurilets: Wśród wolontariuszy, którzy do nas dołączają, są bardzo różni ludzie: ktoś wie, jak rysować, ktoś pięknie mówi, ktoś robi zdjęcia. Mamy posłów rady regionalnej pakujących pudła, przewożących samochody. Nikt by nie pomyślał, że tak różni ludzie zjednoczą się w ten sposób.
A te małe lokalne organizacje, z którymi współpracujesz, czy w jakiś sposób je sprawdzasz? Ponieważ okresowo mamy epizody, kiedy niektórzy dobroczyńcy zarabiają na pomocy, odsprzedają pomoc humanitarną itp.
Ewelina Kurilets: Jeśli chodzi o odsprzedaż, mamy grawerunek naszego sprzętu. Dlatego takie sytuacje nie powstają. A jeśli chodzi o weryfikację, mamy cały system, zespół grantowy, który przyjmuje wnioski w określonej formie. Definiujemy kryteria, weryfikujemy organizacje, które otrzymują od nas granty. Na przykład musi to być legalnie zarejestrowana osoba. Zdaliśmy sobie również sprawę, że nie chcemy współpracować z nowo powstałymi organizacjami, ponieważ są to ryzyka. Dlatego musi istnieć pewna historia działalności.
Chomik Dora: I ogólnie rzecz biorąc, nasze podejście od pierwszych dni jest takie, że sprawdzamy ludzi z działaniami. Robisz razem jedną małą konkretną rzecz, a potem widzisz, jak przebiega współpraca. I nie dajemy ogromnych sum na raz. Najpierw próbujemy małej współpracy w trybie testowym, jeśli wszystko się uda, to pracujemy dalej. Myślę, że takie podejście jest jednym z powodów, dla których kiedy nastąpiła inwazja na pełną skalę, mogliśmy szybko zareagować. Ponieważ mamy własną sieć ludzi i projektów.
Wszystkie zdjęcia NGO Razom dla Ukraina
Materiał powstał przy wsparciu organizacji pozarządowej „Lwowskie Forum Mediów” w ramach projektu „LmF Support to the Network of Journalists”