Myślę, że trudno będzie znaleźć wśród naszych czytelników osobę, która nie oglądała hollywoodzkiego filmu „Gun Baron” (Władca Wojny) wybitny reżyser Andrew Nicolas również z niezrównanym Nicolasem Cage’em w roli tytułowej. Bohaterem granym przez Cage’a jest Jurij Orłow, pochodzący z Odessy, który zarabia kapitał na handlu bronią. A największą fortunę zapewniła mu broń z Ukrainy. Dzięki skorumpowanemu ukraińskiemu generałowi Orłowowi, na niezwykle korzystnych warunkach, doprowadził do masowej nielegalnej sprzedaży karabinów szturmowych Kałasznikow, czołgów, helikopterów itp. z niekontrolowanych magazynów na terytorium Ukrainy w pierwszych latach jej niepodległości.
Yuri przyciąga do swojej firmy swojego uzależnionego od narkotyków brata Witalija. A on, z wdzięczności Ukrainie za zbrojne zyski, które zapewnia, teraz wytycza ścieżki kokainy w postaci mapy kraju koryta (oczywiście z Krymem).
Co zainspirowało Andrzeja Nicolę w temacie ukraińskim? Być może skandal z 2002 roku dotyczący rzekomej sprzedaży przez Kijów systemów radarowych Kołczuga lub silników rakietowych ówczesnemu dyktatorowi Korei Północnej Kim Jong Ilowi ówczesnemu dyktatorowi Iraku Saddamowi Husajnowi. Oba oskarżenia okazały się później fałszywe, ale osad, jak mówią, pozostał. Cóż, ponieważ w końcu było wiele prawdziwych tajnych sprzedaży ukraińskiej broni, jednak nie w tak skandalicznych okolicznościach. W każdym razie Ukrainie nie udało się całkowicie zmyć wizerunku pozbawionego skrupułów sprzedawcy broni. Wielu nadal postrzega nas jako przedstawionych w The Gun Baron.
A teraz nasi krytycy próbują ponownie grać na tym haniebnym obrazie. Oczywiście mówimy o Kremlu i jego poplecznikach. A to ze względu na warunkowy „efekt” HIMARS».
M142 HIMARS (System rakietowy artylerii o wysokiej mobilności – wysoce mobilny system rakietowy artylerii) jest, z grubsza rzecz biorąc, rodzajem amerykańskiego „Grada”, ale znacznie potężniejszego, dokładniejszego, szybszego w przeładowywaniu i większego zasięgu niż radziecki MLRS. Od pierwszych dni rosyjskiej inwazji na dużą skalę, Ukraina szukała od Stanów Zjednoczonych, między innymi, tych HIMARS’s (mówimy też o podobnych systemach M270 MLRS i Mars II). A im więcej, tym lepiej.
Pod koniec czerwca w końcu je otrzymaliśmy (choć na razie w znacznie mniejszych ilościach niż chcieliśmy), na początku lipca zaczęliśmy aktywnie z nich korzystać w rzeczywistych warunkach bojowych. Efekt stosowania amerykańskiego MLRS był po prostu niesamowity. Każdego dnia ukraińscy żołnierze, którzy opanowali amerykański piekielny sprzęt, zdołali zniszczyć ponad dziesięć ważnych celów wroga: duże składy broni, składy paliwa, stanowiska dowodzenia, systemy obrony powietrznej itp. A ponieważ większość tych ataków została przeprowadzona w nocy, niesamowite fajerwerki, które wybuchły nad okupowanymi miastami, wyglądały szczególnie imponująco.
Rosyjscy najeźdźcy zgrzytali zębami z wściekłości, ale nie mogli nic na to poradzić: tak naprawdę nie można walczyć z bronią XXI wieku bronią XXI wieku. Kreml postanowił więc wygrać bitwę przynajmniej na froncie propagandowym. Oficjalni rzecznicy Kremla wypuścili kilka podróbek, które HIMARSSą skutecznie niszczone przez dzielne wojska rosyjskie. Że nie są tak celne i nie trafiają zbytnio w cel, że rosyjska broń nie jest gorsza.
Niewielu ludzi wierzyło w to przesłanie poza Rosją (i mniej wierzą w samą Rosję). Dlatego zagraniczne aktywa musiały być wykorzystywane na froncie propagandowym.
Czy w tej perspektywie powinniśmy rozpatrywać list otwarty amerykańskiej kongresmenki ukraińskiego pochodzenia Victorii Spartz do prezydenta Joe Bidena? Moim zdaniem jest to więcej niż nie. Oczywiście było więcej walk ponadpartyjnych, to ona upadła w tym przesłaniu. Musimy jednak pamiętać, że pani Spartz jest nie tylko członkinią amerykańskiej Partii Republikańskiej, ale stanowczym „trumpistą”. Dlatego można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że komponując list, posłuchała zaleceń swojego patrona, Donalda Trumpa. Mając to na uwadze, nie zapominajmy o „rosyjskim skandalu” amerykańskiego byłego prezydenta.
Specjalny prokurator Robert Mueller przeprowadził kiedyś dokładne dochodzenie w sprawie powiązań Trumpa z Kremlem. Oskarżenie nie zostało następnie wniesione z powodu braku dowodów, chociaż podejrzenie nie zostało wycofane. W każdym razie, czy możemy oczekiwać czegoś pozytywnego od osoby, która nazwała Putina „dobrym przyjacielem”?
Wróćmy teraz do Victorii Spartz. W swoim liście, kolejnych wypowiedziach i wywiadach wysunęła wiele oskarżeń pod adresem ukraińskich władz. W szczególności kongresmenka zasugerowała, że broń dostarczana na Ukrainę może trafić do Rosji, a nawet do Syrii. Skąd wzięły się takie podejrzenia, nie wyjaśniła tego normalnie. Możesz podejrzewać shho informacje te pochodzą z niektórych rosyjskich kanałów. Jak również zarzut Spartza, że, jak mówią, ukraińscy przywódcy nie wygrali negocjacji z Rosją w przededniu inwazji na dużą skalę. Chociaż jasne jest, że jest to kompletny nonsens. Tutaj pojawia się podejrzenie: czy Kreml za pomocą swoich dźwigni wpłynął na Trumpa tak, że on z kolei wpłynął na Spartza, przez który te wiadomości zostały wrzucone do amerykańskiej przestrzeni informacyjnej?
Ale naprawdę słuszne oskarżenia kongresmenki dotyczą tylko Olega Tatarowa, który mimo zarzutów korupcyjnych pozostaje na stanowisku zastępcy szefa Kancelarii Prezydenta, oraz kryminalnego opóźnienia w mianowaniu szefa Wyspecjalizowanej Prokuratury Antykorupcyjnej. Otut – nie ma co krytykować. Ale to tylko po raz kolejny podkreśla podstępność operacji propagandowej: fikcyjne są związane z prawdziwymi problemami, które nękają również ukraińskie społeczeństwo. W szczególności na dostawę broni (to samo HIMARS), które rzekomo mogą zniknąć w nieznanym kierunku, ponieważ rzekomo wymykają się spod kontroli. Chociaż w rzeczywistości jest to również kontrolowane jak, a to jest dobrze znane w Pentagonie.
Jeszcze bardziej ilustracyjny przykład propagandowego ataku na warunkowe HIMARS’s stał się artykułem prasowym Financial Times pt. „NATO i UE wyrażają zaniepokojenie ryzykiem przemytu broni przez Ukrainę” (NATO i UE alarmują o ryzyku przemytu broni na Ukrainie). Nadal nie jest dla mnie jasne, jak można było wepchnąć tak brudny tekst do renomowanej brytyjskiej publikacji według wszystkich standardów. Jego autorzy próbują udowodnić, że broń z zachodniej pomocy wojskowej wpada w ręce przemytników, którzy nielegalnie sprzedają ją na całym świecie.
W artykule nie ma żadnych dochodzeń ani autorytatywnych komentarzy. Wszystko to zbudowane jest na słowach anonimowych źródeł. Ale nawet ci anonimowi ludzie nie odważyli się powiedzieć na pewno, a jedynie wyrazili swoje przypuszczenia i podejrzenia, że, jak mówią, ukraińskie wojsko ma możliwość nielegalnego handlu bronią z pomocą wojskową. Ale czy naprawdę to robią – kto może wiedzieć. Cóż, w filmie „The Gun Baron” robią to samo. Dlaczego więc nie? Oznacza to, że tekst narusza wszelkie możliwe i nie do pomyślenia standardy dziennikarskie. Warto też zauważyć, że na początku w tytule nie było słowa „ryzyko”, dopiero później, po ostrej krytyce w komentarzach, redakcja postanowiła złagodzić sformułowanie.
I tylko na końcu artykułu, aby stworzyć iluzję równowagi, znajduje się komentarz zastępcy sekretarza stanu USA ds. bezpieczeństwa międzynarodowego i kontroli zbrojeń Bonnie Denise Jenkins, która stwierdza: „Nie mamy wątpliwości co do zaangażowania ukraińskiego rządu we właściwą ochronę i rozliczanie amerykańskiej broni”. Jak również doradca ministra obrony Ukrainy Jurija Saka, który zapewnia: „Informacja, że Ukraina rzekomo staje się głównym ośrodkiem przemytu broni, nie jest prawdziwa. Takie wypowiedzi są wygłaszane w ramach rosyjskiej wojny informacyjnej w celu zniechęcenia partnerów międzynarodowych do dostarczania Ukrainie broni niezbędnej do zwycięstwa.
To nie pierwszy i niestety nie ostatni artykuł w zachodniej prasie. Czy takie propagandowe prowokacje wpłyną na proces dostaw broni na Ukrainę? Jeszcze nie. Ale czy będą miały wpływ w przyszłości, nie wiadomo. Zmęczenie ze strony Ukrainy może wzrosnąć, a co za tym idzie, poparcie dla społeczeństw zachodnich, objętych własnymi problemami, może osłabnąć. Dlatego Kijów musi nauczyć się szybko reagować na takie ataki. Ale zdecydowanie nie powinieneś zachowywać się jak jeden z urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy, który odpowiedział Victorii Spartz w stylu „samej”. Odpowiedzi muszą być wyważone i uzasadnione.
A wcześniej konieczne jest rozwiązanie prawdziwych problemów, aby wybić karty atutowe z rąk dla takich krytyków. Przede wszystkim zająć się Tatarowem i wreszcie mianować długo cierpiącego szefa SAPO. Bez rozwiązania tych problemów bardzo trudno uwierzyć w polityczną wolę obecnych władz ukraińskich do walki z korupcją z całych sił.
A bojownicy rosyjskiego frontu informacyjnego (śmierci) chcieliby przypomnieć sobie hasło filmu „Baron broni”: „Główną zasadą handlarza bronią nie jest strzelanie z własnych towarów”. Nawet jeśli ten produkt jest propagandą.