Nawet dyktatorskie reżimy podczas wojny potrzebują wsparcia ludzi. Putin ma poparcie Rosjan, nie tak duże, jak rysują rosyjscy socjologowie, ale jest i jest znaczące. Łukaszenka nie ma poparcia Białorusinów w wojnie z Ukrainą. Wymaga więc działań, które zmotywowałyby Białorusinów do wsparcia wojny.
24 czerwca Wywiad Obronny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że na terytorium Republiki Białoruś (dalej – Republika Białorusi) Federacja Rosyjska planuje wysadzić budynek mieszkalny. W nocy 25 czerwca rosyjskie bombowce strategiczne weszły w przestrzeń powietrzną Republiki Białoruś i ostrzelały terytorium Ukrainy. Wystrzelono również pociski Iskander. W sieci natychmiast pojawiły się wezwania do uderzenia na terytorium Białorusi, a sami Białorusini zostali oskarżeni o wszystkie działania Łukaszenki. Z kolei Białorusini zaczęli obwiniać Ukraińców, więc istnieje konflikt narodów, który w rzeczywistości nie istnieje. W ten sposób rozpoczęto prowokację, która dałaby Łukaszence możliwość przystąpienia do wojny i nie wywołania zamieszek w kraju.
Często zapominamy, że jesteśmy obiektem permanentnej wojny informacyjnej. Wróg stale prowadzi przeciwko nam operacje informacyjne i psychologiczne, które wzmacnia ostrzałem. Ale musimy nauczyć się odrzucać emocje i włączać razio.
********
Październik 2019 – 67% Ukraińców (dalej Jako Grupa Socjologiczna „Rating”) ma pozytywne nastawienie do Łukaszenki; Sierpień 2020 – kwiecień 2021 – tysiące aresztowań, setki zaginionych i dziesiątki torturowanych Białorusinów, ale odpowiednio 45% i 44% Ukraińców ma pozytywny stosunek do Łukaszenki; Styczeń 2022 – 29% Ukraińców nadal pozytywnie ocenia dyktatora.
Mamy dostęp do mediów, możemy słuchać i słyszeć białoruskich opozycjonistów, możemy oceniać krwawą dyktaturę w sąsiedztwie. Ale większość nie chce. W czerwcu 2022 roku oskarżamy Białorusinów (podsumowując) o ostrzał Ukrainy, stawiając znak równości między Łukaszenką a Białorusinami. I zupełnie zapominamy, że Rosjanie strzelają, a Białoruś jest faktycznie okupowana.
Scientia est potentia
Rosjanie nic nie wiedzą o Ukraińcach, więc ich przewidywania o zbliżającej się wojnie i wsparciu dla ludności zawiodły. Ale nie wiemy też nic o mieszkańcach Rosji. Sprowadzamy wszystkie narodowości do pojęcia „Ruski” i staramy się coś przewidzieć i ocenić. Podobnie jest z Białorusinami. Nie wiemy absolutnie nic o Białorusi, jej mieszkańcach, sytuacji w regionach.
Nigdy nie przeprowadziliśmy oddzielnego badania tych krajów i ich sytuacji. Nie ma analityki, a przynajmniej wystarczającej ilości materiałów dziennikarskich. Życie z mitami o „ludach braterskich” miało na nas negatywny wpływ. Ocena sytuacji poprzez radziecką pamięć i obrazy z telewizji i Serwis YouTube nie pozwala zobaczyć rzeczywistej sytuacji w krajach.
Uprościć
Postrzegamy bardzo prosto systemy władzy w tych krajach i stosunek ludzi do nich. Paradoksalnie brzmi to, ale Rosja jest bardziej wolnym krajem niż Białoruś, a fakt, że niektórzy Białorusini rozciągają się na wschód, można zrozumieć. Z jakiegoś powodu zawsze wierzyliśmy, że reżim na Białorusi jest takim lekkim autorytaryzmem, który ma na celu jakościową organizację wszystkich procesów państwowych. A wsparcie sfery IT w ogóle pokazało postępowość władz. Niemniej jednak jest to mistyfikacja, jak u iluzjonisty. Podczas gdy jesteśmy rozpraszani przez żywe działania, dzieją się zupełnie inne rzeczy.
W Rosji cały system władzy opiera się na trzech filarach: siłach bezpieczeństwa, oligarchach, wysokich rangą urzędnikach. Konieczne jest również oddzielne uwzględnienie sytuacji w regionach. Jest równowaga i walka o wpływy. Nie neguje to faktu, że reżim w Rosji jest zbudowany wokół dyktatora, jest krwawy i stanowi zagrożenie dla Ukrainy i świata.
Na Białorusi system władzy opiera się na całkowitej kontroli sił bezpieczeństwa. Ludzie zaginęli od dwóch dekad. Każdy, kto ma odmienne zdanie, jest natychmiast usuwany. O ile w Rosji zarówno wysocy rangą urzędnicy, jak i oligarchowie sprzeciwiali się wzmocnieniu sił bezpieczeństwa, bo to zmniejszyło ich wpływy, o tyle w Republice Białorusi nie ma co mówić. Po prostu ciągle „dokręcają nakrętki” coraz bardziej.
Nie ma sensu stawiać białoruskiej opozycji postulatów, począwszy od sytuacji na Ukrainie w 2013 roku. Wszystko, co miało choć odrobinę sprzeciwu, zostało tam zniszczone. Mieliśmy partie, przywódców, aktywistów i społeczeństwo obywatelskie.
Białorusini walczyli o swoją wolność przez ponad rok, a co my zrobiliśmy, żeby pomóc? Nic! Pomoc specjalistom IT, którzy przenieśli się do Lwowa lub Kijowa, nie jest pomocą. My jako państwo flirtowaliśmy z Łukaszenką. Część mediów, aktywistów i liderów opinii uznała protesty za „rękę Kremla”, a Łukaszenka był jednym z najbardziej popieranych przez Ukraińców.
Uogólnienie i odpowiedzialność
Jeśli mówimy o odpowiedzialności za wojnę i śmierć Ukraińców, to bez wątpienia jest to nie tylko Putin i system władzy w Rosji, ale także Rosjanie. Być może wiele uwagi poświęca się temu uogólnieniu, ale ogólnie jest to poprawne i konieczne w czasie wojny do Wielkiej Brytaniimieszkańcy i obywatele UE, „dla których wszystko nie jest takie proste”, jasno określili swoje stanowiska.
Jednak uogólnienia na temat Białorusinów nie powinny działać. Musimy zrozumieć, że w 2020 roku doszło do krwawego przejęcia władzy przez dyktatora Łukaszenkę. Nawet Putin nie pozwolił sobie na to, co zrobił Bacca: system w Rosji ma więcej równowagi i opozycji. W Republice Białoruś istnieje krwawy dyktatorski reżim, który atakuje Białorusinów, którzy są nie tylko przeciwko niemu, ale także potencjalnie sprzeciwiają się lub wpływają na innych.
Przez kogo oceniać społeczeństwo?
Społeczeństwo i kraj są zawsze znane i związane z jego aktywną częścią. Nawet jeśli jest to kilka osób, ale są rozpoznawalni i aktywni, to dzięki nim powstanie opinia o innych. W tej fazie wojny nie ma „dobrych Rosjan”, ponieważ aktywna część rosyjskiego społeczeństwa wspierała działania władz, uciekła z kraju lub milczała. I to oni robili wrażenie na innych, tych, którzy milczą.
To samo dotyczy Ukraińców z ostatnich 9 lat. Działalność warunkowych 10% społeczeństwa doprowadziła nas do kandydowania do członkostwa w UE, to przez nich Europa i świat widzą Ukrainę. Jak dotąd wszystko wygląda logicznie. Jeśli jednak chodzi o Białorusinów i Białoruś, ta logika załamuje się na Ukrainie. Aktywna część białoruskiego społeczeństwa, która walczyła z dyktatorem, przebywa w więzieniach lub uciekła z kraju. Jednak pozycję Białorusinów ocenia zachowanie tych, którzy nie mieli stanowiska w latach 2020/21 i boją się teraz wypowiadać przeciwko dyktatorowi.
Dotyczy to również odpowiedzialności narodu ukraińskiego. Jeśli wszyscy Białorusini są odpowiedzialni za działania Łukaszenki, to musimy być również odpowiedzialni za to, że przez ostatnie dwa lata władze ukraińskie współpracowały z dyktatorem i finansowały go zakupem nośników energii (tak jak teraz robią to Niemcy, Francja, Węgry, ignorując nasze wezwania). Również wcześniej byliśmy wśród tych, którzy zalegalizowali Łukaszenkę jako przywódcę, gdy Mińsk stał się centrum negocjacji między Ukrainą a Rosją.
Musimy sami decydować o wszystkim
Musimy zrozumieć, że tylko nasza pozycja nie istnieje. A wojna na Ukrainie jest przede wszystkim naszym problemem i musimy go rozwiązać. Stanowisko, w którym obwiniamy wszystkich za wszystko, nie działa. Nie daje wyniku i nie da. Znalezienie sojuszników i tworzenie sojuszy jest ważne. Dlatego, jeśli chodzi o Białorusinów, powinniśmy uczynić ich opozycję i aktywnych sojuszników, a nie uogólniać czy zaczynać dzielić ich na dobrych i złych. To jest ich kraj, powinni go zbudować, ale my musimy pomóc zniszczyć dyktatora. Ponieważ jest to nasz bliźni i konieczne jest, aby był odpowiedni.
Teraz nie ma potrzeby uogólniania Białorusinów i dyktatora Łukaszenki. Musimy myśleć o tym, jak pomóc opozycji, koordynować działania, przygotowywać siły oporu, wywierać presję ekonomiczną, udzielać pomocy tym, którzy są gotowi protestować, a nawet finansować opór. Być może zabrzmi to głośno, ale los Białorusinów i Białorusinów jest teraz w naszych rękach.
Nie ma potrzeby mierzyć opozycji i gotowości do walki na Białorusinach na Tichanowskiej, którą mamy złą reputację. To tak, jakby oceniać ukraińską opozycję w 2013 roku jako twarz Jaceniuka. Oprócz niej z kraju wyjechały dziesiątki tysięcy aktywnych i gotowych do działania Białorusinów. Nowy przywódca może wyłonić się zarówno z frontu wojny rosyjsko-ukraińskiej, jak i gabinetu w Dolinie Krzemowej. Ale nad ich opozycją i liderami opinii trzeba popracować.
Pomoc dla Białorusinów
Od pierwszych dni kolejnej fazy wojny Białorusini zaczęli nam pomagać. Naprawdę zniszczyli infrastrukturę kolejową, aby skomplikować ruch rosyjskich wojsk i nie są to odosobnione przypadki. Poszli walczyć za Białoruś w wojnie Rosji z Ukrainą, przyłączyli się do wojny informacyjnej.
Warto zauważyć, że wojna między Białorusinami i Rosjanami o Ukrainę jest zupełnie inna. Białorusini walczą o Ukrainę od Euromajdanu i walczą za nas od pierwszych dni wojny. Nie ma ich tu dziesiątków, a nawet setek. Naprawdę umierają za Ukrainę, bo rozumieją, że to jest szansa dla ich państwa.
Ostrzał Ukrainy jest prowadzony przez Rosjan z tymczasowo okupowanego terytorium Białorusi. Nie winimy mieszkańców Chersonia za ostrzał Mikołajowa. To ta sama sytuacja. Tylko okupacja Republiki Białoruś odbywała się powoli i cicho.
Ukraińska propaganda
I trochę o braku „dobrych Rosjan”. Społeczeństwo i wszyscy najlepsi mówcy mówią, że ich nie ma. Ale jednocześnie mamy Legion „Wolności Rosji”, który obejmuje Rosjan i walczy o Ukrainę przeciwko Rosji. Kim więc są? Mamy piątego prezydenta Ukrainy bronionego przez rosyjskiego prawnika w ukraińskim sądzie. Kim więc jest? Powiesz wyjątek, który potwierdza regułę. Ale coś zbyt wiele takich wyjątków gromadzi. Dlatego musimy dowiedzieć się, co robimy i dlaczego.
Z całym szacunkiem dla naszych służb specjalnych, ale Legion „Wolność Rosji”, który składa się z Rosjan, jest bardziej elementem operacji informacyjnej i psychologicznej. Tak, są tacy, którzy aktywnie walczą, a nawet zginęli za Ukrainę, ale refnowe sesje zdjęciowe Legionu „Wolność Rosji” są IPSO, a rola jest nieistotna. Jednak to o nich w ciągu ostatnich dwóch tygodni zaczęli dużo pisać i rozpowszechniać zdjęcia i filmy w sieciach społecznościowych. A dlaczego nie o Białorusinach, którzy tak naprawdę walczą od 2014 roku.
P. S. Należy podkreślić, że jest to wizja sytuacji w Republice Białorusi i Rosji ze strony Ukraińców. Bez ciągłego kontekstu trudno zrozumieć wszystkie zawiłości procesów, zwłaszcza w odniesieniu do Białorusinów. Jednak trendy i procesy stają się jaśniejsze, jeśli studiujesz i analizujesz sąsiadów, zamiast czytać interpretacje w kanałach Telegrama.