Coraz częściej spotykam się z komentarzami typu „Ukraina nie jest centrum Wszechświata”, „Zachód nikomu nic nie zawdzięcza”, „Ukrainie już pomaga się bezprecedensowo, a wy wciąż pompujecie prawa” itp.
Ja sam nienawidzę pionierskich haseł, ale nie popadam w drugą skrajność. Tak, w tej chwili Ukraina jest centrum Ziemi, wyobraźcie sobie. I to nie jest śmieszne. Sytuacja pod koniec 2021 roku zmieniła się radykalnie, choć niektórzy nadal wydają się żyć w 2016 roku.
Co działo się wcześniej? Błagaliśmy, Poroszenko biegał po świecie i mówił, że bronimy Europy, Zachód grzecznie udawał, że wierzy, a my udawaliśmy, że wierzymy w ich obietnice wspierania Ukrainy w jej aspiracjach. Bo nikt nie wierzył w naszą tarczę. Dla wszystkich było jasne, że Putin tak naprawdę nie zagraża „partnerom” w Europie, a oni pomagają nam z żalu. Wspomniałem tu o Poroszence nie ze względu na jakieś ukryte oskarżenie przeciwko niemu – w tamtym czasie sytuacja obiektywnie wyglądała tak: ratuj, pomóż.
Pod koniec 2021 roku Putin poszedł na całość i zaczął otwarcie grozić nie tylko Ukrainie, ale także całej Europie Wschodniej – zebrać, jak mówią, swoje manaty NATO i rzucić je do granic z 1997 roku.
A 24.02.2022 potwierdził, że nie blefuje. A potem, przepraszam, że muszę powtarzać oczywiste rzeczy, Kijów nie poddał się w ciągu trzech dni, ku zaskoczeniu na Zachodzie. A wojna na pełną skalę trwa od prawie 4 miesięcy bez wybitnych sukcesów „Drugiej Armii Świata”.
Ukraina domaga się ciężkiej broni i przyjmuje ją wyraźnie w niewystarczających ilościach. I tu wracamy do pytania, kto komu jest winien.
Przypominam państwu raz jeszcze, że Putin postawił ultimatum nie jednej Ukrainie, ale całemu blokowi NATO. I udowodnił, że naprawdę zwariował i nie przykleił.
A jeśli chcesz mówić o „bezprecedensowej pomocy”, nie możesz nie wspomnieć o Afganistanie („Wydatki w Afganistanie, według naukowców z Brown University, wynosiły ponad 300 milionów dolarów dziennie przez 20 lat” – powiedział prezydent Joe Biden). To jest koszt, rozumiem. A co im to dało? Porównaj z nami.
Amerykańska broń sama w sobie nie gwarantuje zwycięstwa. Zwłaszcza w dawkach homeopatycznych. Mówisz, że nie jesteśmy nic winni? No dobrze, zasymulujmy sytuację – w dziwny sposób okazuje się, że cztery himary nie wystarczyły, by Ukraina powstrzymała Putina, rosyjska armia powoli, ale pewnie pokonała najbardziej gotowe do walki oddziały ukraińskie ze względu na wielokrotną przewagę w artylerii.
Zachodni przywódcy nadal przeżuwają smar, przepraszam, pod każdym względem, aby uniknąć eskalacji.
Do czego to prowadzi w przyszłości:
1. Każdy większy kraj widzi, że posiadanie broni jądrowej gwarantuje bezpieczny atak na mniejszych sąsiadów, z wyjątkiem sankcji gospodarczych. „Najważniejsze jest to, że nie ma eskalacji”.
2. Chiny widzą, że nawet ekonomicznie bezwartościowa Rosja poradziła sobie ze swoim zadaniem militarnym i nikt nie będzie ingerował w nią z Tajwanem.
3. Wszystkie inne kraje rozumieją, że zamknięty klub nuklearny myje ręce i „nie jest nikomu nic winien”, co oznacza, że nastąpi nowa redystrybucja świata.
4. Broń masowego rażenia jest teraz potrzebna każdemu do bezpiecznego przetrwania lub bezpiecznego ataku, musimy potajemnie produkować broń jądrową.
5. Jest już kryzys żywnościowy, kryzys uchodźczy może się nasilić. Co jeszcze?
Cóż, nadal nikt nie jest nic winien? Ok, zapłacą trzy razy, ale później. Chamberlain i Daladier nie pozwolą im kłamać – chyba też nie byli nikomu winni. Jesteśmy już na tej samej łodzi, bez względu na to, jak bardzo ktoś na Zachodzie ma nadzieję, że jego problem nie zostanie naruszony, nawet jeśli Ukraina przegra. Putin nie jest wieczny, ale bez demilitaryzacji Federacji Rosyjskiej problem i tak nie zostanie rozwiązany. Co więcej, nikt nie prosi o uzbrojenie Sił Zbrojnych Ukrainy do marszu na Moskwę.
Tutaj przypomnisz jeszcze raz – Putin ma broń nuklearną! Więc co? Azerbejdżan rozprawił się z Armenią w 2020 roku, a Putin i jego OUBZ obmyli się bronią nuklearną. Tak jak mył się, gdy Turcy zestrzelili rosyjski samolot.
Spacyfikowali agresora na 8 lat od 2014 roku (a raczej 14 lat od 2008 roku), dostarczali zachodnie komponenty do broni z pominięciem sankcji, budowali Nord Streamy, wzmacniali zależność od Gazpromu własnymi rękami, w rzeczywistości tworzyli ogromne rezerwy rosyjskiej gospodarki za własne pieniądze. „Nie jesteśmy nikomu nic winni”? Poważnie? Nie mówię nic o memorandum budapeszteńskim.
I w związku z tym jestem pod wrażeniem naszych ukraińskich patriotycznych obywateli, którzy wciąż martwią się, jak cholerny Zełenski ośmiela się kogoś krytykować, mimo że mógł kopać okopy przez trzy miesiące, kiedy nas ostrzegano. Zełenski jest zły, nie mam nic przeciwko, ale jak okopy rozwiążą teraz problem brakującej artylerii? Skąd to się weźmie? Mamy tego niewiele, a Rosjan jest wielu.
W pełni podzielam na przykład krytykę Zełenskiego wobec komisji konkursowej SAPO, ale to również nie jest w żaden sposób powiązane.ale w przypadku artylerii jest to zupełnie inna historia związana z procedurami UE. Niech tam naciskają – bez wątpienia.
Dlaczego popierasz tę zachodnią bezczynność lub bierzesz ją za pewnik, nie rozumiem. Bo myślisz, że Biden wie lepiej, wie coś o zdrowiu Putina? Bidenowi było już lepiej w Afganistanie i na Ukrainie (Kijów upadnie za 96 godzin lub ile nam tam dali).
Rozumiem, co Cię rozwściecza, gdy nasi politycy przerzucają odpowiedzialność na „zły Zachód” i pewnie widzisz w tym narracje Portnova (nawiasem mówiąc, gdzie on jest? może rakieta poleciała do niego, milczała przez tyle miesięcy, martwię się o niego).
Dlatego przy wszystkich niedociągnięciach ekipy Zełenskiego w kwestii dostaw broni mają rację. A gdyby ukraińscy dyplomaci nie naciskali, ale upokorzoni pytali, to i tak nie dostalibyśmy haubic.
Nie widzę powodu, by mnie wzruszać: „Ach, jakie szczęście, po raz pierwszy od II wojny światowej, tak duża pomoc wojskowa była w Europie”. Bo taka wojna jest też w Europie po raz pierwszy od czasu DSV. Pomagają nie tylko nam, ale także nam samym.
Krótko mówiąc. Rozumiem niektórych imigrantów, którzy lubią protekcjonalnie opowiadać barbarzyńcom, którzy pozostali w ich ojczyźnie, o realiach pierwszego świata. Ale starajmy się powoli akceptować nową rzeczywistość, w której naprawdę mamy prawo żądać i nie bać się, że ktoś się obrazi. To jest przedszkole!