Po sześciu miesiącach milczenia była kanclerz Niemiec Angela Merkel wygłosiła stosunkowo długie przemówienie. Możliwe byłoby nie zwracanie uwagi na słowa zestrzelonego pilota, gdyby nie kilka okoliczności. Przede wszystkim znaczna część przemówienia poświęcona była rosyjskiej inwazji na Ukrainę, którą mówca nazwał „rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego”.
Niewielu Ukraińców wypowiadałoby się teraz pozytywnie o Angeli Merkel. „Frau Ribbentrop”, „przyjaciółka Putina”, „rosyjska kolaborantka gazowa” – jakich obraźliwych przydomków nie wymyśliliśmy tej polityce, gdy była jeszcze u władzy. I nie tylko u władzy, była w rzeczywistości najbardziej wpływową osobą w Unii Europejskiej – najbogatszą organizacją na świecie.
Tak więc teraz, w czasach straszliwej wojny, która przyszła do naszego domu, trudno jest nam znaleźć nie tylko ciepłe, ale nawet neutralne słowa dla ludzi, których uważamy za przynajmniej minimalnie zaangażowanych w tę tragedię. Czy wyolbrzymiamy zaangażowanie pani Merkel? Wcale. Na przykład słynny amerykański miliarder filantrop George Soros obarczył winą za nadmierną zależność Europy od rosyjskiego gazu i ropy byłego kanclerza Niemiec. „Zależność Europy od rosyjskich paliw kopalnych pozostaje nadmierna, głównie ze względu na merkantylistyczną politykę prowadzoną przez byłą kanclerz Angelę Merkel” – powiedział Soros, przemawiając na światowym Forum Ekonomicznym w Davos.
Dobrze pamiętamy, że to Angela Merkel zgodziła się na realizację projektu Nord Stream 2. I zrobiła to w najbardziej nieodpowiedzialnym momencie – wiosną 2015 roku. Minął rok od aneksji Krymu. Wojna trwała w Donbasie. Putin, który właśnie podpisał porozumienia mińskie, wysłał swoich żołnierzy, aby bez wyrzutów sumienia zajęli Debalcew, obłudnie nazywając ich „górnikami i traktorzystami”. Czy Merkel nie rozumiała, że podpisanie tak wielkiego porozumienia na Kremlu będzie postrzegane jedynie jako fakt, że wiodący kraj Eurounii nie jest zbytnio zaniepokojony agresją Rosji na Ukrainie, więc możliwe jest dalsze popełnianie okrucieństw? Pytanie jest retoryczne.
Merkel chętnie poszła na spotkanie z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem, nie wahała się go przytulić. Skręciła trochę nos na jego masywne żarty, bała się jego psa, ale to wcale nie odwróciło jej od jej zamiarów budowania z agresywną Rosją. biznes jak zwykle.
Bo tego właśnie domagało się wtedy niemieckie społeczeństwo, a przede wszystkim – niemiecki biznes. Taki jest Realpolitik w najczystszej postaci, gdy wszystkie aspekty moralne są uważane za nieistotne. Najważniejsze jest dobre samopoczucie, stabilność, zrównoważony rozwój. A to zapewniała rosyjska ropa i gaz, inne surowce z Rosji, współpraca z rosyjskimi przedsiębiorstwami i rynek rosyjski. Rosyjski skarb państwa nabywał miliardy petrodolarów, za które mógł dozbroić i zmodernizować armię. Niemcy otrzymały również znaczne premie za współpracę. Czy niebezpieczeństwa zostały wzięte pod uwagę? Może. Ale, jak mówią: po nas – przynajmniej powódź.
To właśnie w celu wsparcia tej korzystnej dla Berlina współpracy Merkel zablokowała Ukrainie uzyskanie MAP dla NATO i w związku z tym pełne członkostwo w Sojuszu. Ograniczyła presję sankcji na Rosję. Kategorycznie odmówił dostaw broni na Ukrainę, uniemożliwił pomoc wojskową dla Ukrainy ze strony innych państw członkowskich NATO.
Czy pamięta Pan skandal z niemieckim wiceadmirą Kai-Achimem Schoenbachem? Pod koniec stycznia nasza publikacja doniosła, jak podczas przemówienia w Indyjskim Instytucie Studiów i Analiz Obronnych nazwał „nonsensem” obawy Zachodu przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Rozwijając swoją opinię, Schoenbach wyjaśnił: „W rzeczywistości on (Putin – red.) chce być szanowany. I, mój Boże, okazywanie szacunku jest tak mało warte, że tak naprawdę nic nie kosztuje. Dość łatwo jest okazać szacunek, którego wymaga i prawdopodobnie na jaki zasługuje”. Już owo uznanie „zasług” agresywnego rosyjskiego dyktatora wystarczyłoby do międzynarodowego skandalu. Ale wicemiral nie zatrzymał się i wezwał do pojednania z faktem, że Krym na zawsze pozostanie rosyjski. „Nie ma Półwyspu Krymskiego, nigdy nie wróci… to fakt” – powiedział Schoenbach.
Można by uznać ten incydent za pojedynczy, nadmiar jednostki, ale niestety tak się nie stało. Oczywiście wybuchł skandal i wicemiral został ukarany za swój długi język. Bundeswehra i rząd niemiecki generalnie odcięły się od tych skandalicznych wypowiedzi, a sam Schoenbach został natychmiast zdymisjonowany.
Ale, niestety, stanowisko podobne do stanowiska Schönbacha było podzielane przez wielu w Niemczech w tym czasie, to znaczy na miesiąc przed inwazją Rosji na Ukrainę na dużą skalę. Co więcej, zarówno w społeczeństwie niemieckim, jak i w środowisku eksperckim. Rosyjskie zagrożenie nie chciało być traktowane poważnie. I przez pewien czas Niemcy w przeważającej większości (o czym świadczy socjologia) wierzyli, że Waszyngton ukryłniesie ze sobą znacznie większe niebezpieczeństwo niż Moskwa.
Oczywiście nie można przedstawiać Niemiec wyłącznie w czerni. Tak jak Merkel. Przypomnijmy, że była kanclerz była jedną z inicjatorek Ugody o asocjacji między Ukrainą a Eurounią, z jej pomocą nasz kraj otrzymał miliardy dolarów pomocy, w tym na reformy, których potrzebujemy. Niemcy przyjęły na leczenie rannych z Euromajdanu, a następnie w wojnie rosyjsko-ukraińskiej w Donbasie. I bez względu na to, jak krytykowaliśmy Berlin i Merkel, strona niemiecka nie uległa naciskom Kremla, który próbował realizować porozumienia mińskie na swój sposób. Z tego powodu powstał skandal z publikacją poufnej korespondencji z Berlinem i Paryżem przez Siergieja Ławrowa. To Merkel nie pozwoliła na zniesienie antyrosyjskich sankcji UE, mimo że nie były one wystarczająco bolesne i skrywały wiele mieczy, aby je obejść.
Wróćmy jednak do wspomnianego na początku tekstu przemówienia Merkel, które zostało wygłoszone podczas ceremonii rezygnacji przewodniczącego Stowarzyszenia Niemieckich Związków Zawodowych Rainera Hoffmanna, wieloletniego współpracownika i przyjaciela byłego kanclerza. „Co do sytuacji na Ukrainie, to oczywiście nie jestem neutralny. Solidaryzuję się z Ukrainą, która została zaatakowana przez Rosję, popieram jej prawo do samoobrony. W tym przemówieniu chcę bezpośrednio oświadczyć, że popieram wszystkie wysiłki rządu federalnego, Eurounii, Stanów Zjednoczonych i partnerów w G7, mające na celu zakończenie tej barbarzyńskiej wojny podboju przez Rosję” – powiedziała Merkel. Była kanclerz ostro potępiła okrucieństwa Rosjan w, Irpen…
To, czego nie usłyszeliśmy w tym ognistym przemówieniu, to wyrzuty sumienia lub przynajmniej przyznanie się do winy. Ostatnio ostro skrytykowaliśmy niemieckiego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera. Ale przynajmniej udało mu się znaleźć siłę do pokuty, w szczególności za swoje uparte poparcie dla rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2. „Moje przywiązanie do Nord Stream 2 było oczywiście błędem. Trzymaliśmy się mostów, w które Rosja już nie wierzyła i przed którymi ostrzegali nas nasi partnerzy” – powiedział Steinmeier. Przyznał się też do błędów w relacjach z Putinem i ogólnie w polityce wobec Rosji. „Moja ocena była taka, że Władimir Putin nie chciałby zapłacić za całkowitą ekonomiczną, polityczną i moralną ruinę swojego kraju za swoje imperialne szaleństwo. Podobnie jak inni, myliłem się” – powiedział Steinmeier.
Owszem, niemiecki prezydent uchylił się od przyznania się do pełnego spektrum swojej winy, w szczególności w odniesieniu do trzymania ekspresyjnych „Putinfersteers” na odpowiedzialnych stanowiskach w rządzie, ale to jest coś. Nawet nie usłyszeliśmy tego od Merkel. Może z czasem usłyszymy.
Według znanej amerykańskiej psycholog szwajcarskiego pochodzenia Elisabeth Kübler-Ross, w procesie akceptowania żalu, straty lub zmian w życiu, osoba musi przejść przez pięć etapów, które kolejno zastępują się nawzajem: zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja, akceptacja. Były kanclerz jest obecnie na etapie negocjacji. Podczas gdy społeczeństwo niemieckie w przeważającej mierze go wyprzedziło i osiągnęło etap adopcji. Dlatego współczesna socjologia pokazuje pragnienie zwykłych Niemców, aby pomóc Ukraińcom w walce z brutalnym agresorem w każdy możliwy sposób. To presja społeczna zmusiła obecne niemieckie kierownictwo do zaprzestania opóźniania wysłania ciężkiej broni na Ukrainę.
„W najbliższych tygodniach będziemy Ukrainą 12 najnowocześniejszych samobieżnych haubic na świecie w ścisłej współpracy z Holendrami. Rząd federalny również niedawno zdecydował, że z systemem IRIS-T dostarczymy najnowocześniejszy system obrony powietrznej, jakim dysponują Niemcy– powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz. A ostatnio był kategorycznym przeciwnikiem uzbrojenia Ukrainy. I nawet gdy Bundestag przegłosował dostarczenie ukraińskiej armii ciężkiej broni, kanclerz długo zwlekała z realizacją tej decyzji. A każdy dzień prokrastynacji kosztował setki istnień ukraińskich obrońców.
Po wojnie wszystko to będzie musiało zostać przeanalizowane, zrozumiane. Ogólnie rzecz biorąc, świat jest teraz na skraju ponownego przemyślenia całej swojej architektury bezpieczeństwa, która okazała się całkowicie niezdolna do przeciwstawienia się agresorowi. Ludzkość była o krok od Trzeciej Wojny Światowej. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że bez radykalnych zmian, bez radykalnej transformacji instytucji międzynarodowych, nasza planeta nie będzie w stanie stać się bezpiecznym miejscem we Wszechświecie. Musimy w końcu zrozumieć, że niesławny Realpolitik bez moralności, wartości, człowieczeństwa może wydawać się atrakcyjna taktycznie, ale strategicznie kryje w sobie śmiertelne niebezpieczeństwa.