Wraz z początkiem rosyjskiej agresji na Ukrainę na dużą skalę, przedstawiciele niemieckiej partii „Unia 90/Zieloni” stali się najbardziej konsekwentnymi zwolennikami dostarczania nam broni, w tym systemów broni ciężkiej dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Co więcej, w przeciwieństwie do innych partii koalicji rządzącej (Esdeks i Wolni Demokraci), obserwujemy w tej kwestii całkowitą wewnątrzpartyjną jedność. To denerwuje sojuszników koalicji i opozycję. Pod koniec kwietnia br. krytycy „zjednoczonej opozycji” (CDU/CSU) w Bundestagu oskarżyli przedstawicieli „zielonych” o radykalną zmianę pozycji politycznej pacyfistów w ostatnich miesiącach. W tym samym czasie na jednym z wieców wyborczych w Bielefeld, gdzie przemawiał „zielony” minister gospodarki i wicekanclerz Robert Habeck (Robert Habeck), zauważył baner z napisem „Zieloni są podżegaczami do wojny”. Przypomnijmy czytelnikom, że właśnie ten Habek odwiedził strefę ATO rok temu, w maju 2021 r., jako współprzewodniczący partii i Powiedziany Niemieckie media o konieczności dostarczenia broni obronnej na Ukrainę z Niemiec. Wywołało to ostrą krytykę w niemieckiej polityce, a Annalena Berbok (wówczas druga współprzewodnicząca partii) obaliła nawet słowa swojej koleżanki, podkreślając, że rozwiązanie tzw. „konfliktu” jest możliwe tylko krokami dyplomatycznymi. W niedawnym wywiadzie wyjaśniła swoje ówczesne stanowisko: „Z niemieckimi dostawami broni dalibyśmy panu Putinowi kolejny powód do ataku na Ukrainę. Nie chcieliśmy wyświadczyć mu tej przysługi”.Der Spiegel, 19/2022). Zamiast tego inny wpływowy przedstawiciel partii, premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann (Winfried Kretschmann) zapewnia, że Habeck miał rację i gani się za milczenie w tej sprawie, ponieważ jako polityk nie chciał angażować się w debaty na temat polityki zagranicznej (F.A.Z., 07.05.2022). Czy „zieloni” naprawdę byli pacyfistami i co oznacza „feministyczna” polityka zagraniczna prowadzona przez Berbock?
Krytycy opozycji celowo odwołują się do historii partii, wiedząc doskonale, że dla większości ludności zarówno w Niemczech, jak i za granicą „zieloni” są ucieleśnieniem środowiskowych, antywojennych i antynuklearnych masowych demonstracji w latach 70. XX wieku. Urodzili się podczas protestów studenckich w 1968 roku. Hipisi Patlati opowiadali się za wolnością seksualną i legalizacją marihuany, przeciwko NATO i za zakończeniem wojny w Wietnamie. Podczas licznych demonstracji nie bali się wdawać w bójki z policją, jak to uczynił przyszły niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer (Józef „Joschka” Fischer). Istniały również bliskie związki z maoistowskim Związkiem Komunistycznym Niemiec Zachodnich (KBW). Wizualnie, z długimi włosami, to pokolenie przypomina teraz jednego z „jastrzębi” partii, Antona Gofreitera (Anton Hofreiter), których ostre uwagi wywołują największy ogień krytyków opozycji w odpowiedzi, a nawet zmuszają liderów Partii Zielonych do dystansu.
Utworzona w 1980 roku w Niemczech partia o takiej ideologii i radykalnych elementach natychmiast stała się przedmiotem zainteresowania wschodnioniemieckiej służby specjalnej Stasi i ich kuratorów z sowieckiego KGB. Niedawno okazało się, że według niektórych doniesień od 15 do 20 członków partii ściśle współpracowało z tymi służbami specjalnymi, a kolejne 450 do 500 było informatorami. W latach 80. Zieloni weszli na szeroką drogę polityczną i osiągnęli pewien sukces, nie tylko dzięki masowemu ruchowi przeciwko rozmieszczeniu w Niemczech Zachodnich amerykańskich pocisków Pershing-2 i pocisków manewrujących z głowicami nuklearnymi. Wypadek w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku dodał nowych zwolenników wśród niemieckich wyborców partii, która opowiadała się za ograniczeniem zużycia energii jądrowej, a Zieloni zdobyli 8,7% głosów w wyborach federalnych w 1987 roku. Jednak po zjednoczeniu Niemiec partia, która skupiła swoją uwagę na kwestiach środowiskowych, zaniedbując kwestie społeczne, znacznie straciła poparcie wyborców. Dopiero zjednoczenie z wschodnioniemieckim „Sojuszem 90” (dość niejednorodną grupą działaczy na rzecz praw obywatelskich) pozwoliło nowemu sojuszowi politycznemu pokonać 5-procentową linię wyborczą. Ale Zieloni stracili jednego ze swoich przywódców, „ojca założyciela partii” Otto Shili (Otto Sсhily). Przegrał wybory na stanowisko lidera partii i wstąpił do SPD, a później został ministrem spraw wewnętrznych.
„Zieloni jako całość nigdy nie byli pacyfistami. Przykładowo, nigdy nie wierzyłem, nawet kiedy byłem młody, że Hitlera można pokonać białymi flagami i ciepłymi słowami. To wielokrotnie prowadziło do rozmów z pacyfistami, które oczywiście my również prowadziliśmy” – zostatnio jeden z przedstawicieli „starszego” pokolenia „zielonych” Hubert Kleinert (Hubert Kleinert). Był jednym z powierników Joshki Fischera, posła do Bundestagu i ministra w kraju związkowym Hesja (Der Spiegel, 18/2022). Kleinert napisał także książkę The Rise and Fall of the Greens (1992). Warto posłuchać słów innego wpływowego przedstawiciela starszego pokolenia członków partii. Wspomniany już Kretchmann zapewnił: „Nie byłem pacyfistą, ale nuklearnym pacyfistą. Nie wierzyłem w zasadę odstraszania nuklearnego, dla mnie było to podobne do groźby samobójstwa”. Kolejne potwierdzenie tzw. „fałszywym pacyfizmem „zielonych” może być fakt, że inicjator „List otwarty» inny przedstawiciel starszego pokolenia „zielonych” Ralph Fücks stał się prośbą o dostarczenie Ukrainie ciężkiej broni (Ralf Fücks), obecnie szef wpływowego Centrum Liberale Moderne.
Wydaje się, że to właśnie wśród „zielonych” znajdujemy najmniejszych przedstawicieli „pokolenia EMMA” w niemieckim społeczeństwie. Odnoszę się do tego konwencjonalnego terminu jako do niemieckiego pokolenia ponad 70 intelektualistów, którzy dołączyli do „Listu Otwartego” słynnej feministki i redaktora magazynu. EMMA Alicja Schwarzer (Alisa Schwarzer) z żądaniem do kanclerz zaprzestania zaopatrywania Ukrainy w broń, pomocy naszemu krajowi w negocjacjach z agresorem, mówią, że nigdy nie będziemy w stanie wygrać wojny w Rosji (F.A.Z., 29.04.2022). Niedawno podstaw teoretycznych dla tych poglądów dostarczył słynny filozof Jürgen Habermas, który widział źródło problemu współczesnego społeczeństwa niemieckiego w „mentalnej” różnicy między dwoma pokoleniami, a w szczególności w doświadczeniu postrzegania konsekwencji II wojny światowej (Süddeutsche Zeitung, 28.04.2022). Nie będziemy się spierać ze słynnym filozofem, ale zauważmy, że oprócz „zbiorowej empatii” tragicznego doświadczenia, należy pamiętać o indywidualnym doświadczeniu, które jest inne dla każdego, nawet w tym samym pokoleniu. To nie przypadek, że w Kretschmannie tysiące ukraińskich uchodźców w Niemczech przywołuje wspomnienia jego ojców uchodźców podczas II wojny światowej, co zmusza go do przeciwstawienia się „upiornemu pacyfizmowi”, który nie pozwala mu walczyć ze złem, a argumenty zwolenników Schwarzera nazywa „banalnymi”.
Na tej podstawie nie dziwi fakt, że w 1999 roku Zieloni w koalicji z Esdekami (kanclerz Gerhard Schroeder i wicekanclerz, minister spraw zagranicznych Joszka Fischer) zgodzili się wziąć udział w operacji wojskowej w byłej Jugosławii. Kretchmann wspomina: „… Razem z Joshką Fischerem w 1999 roku, biorąc pod uwagę wojnę w Kosowie, zdecydowaliśmy, że naszym obowiązkiem jest zapobieganie poważnym naruszeniom praw człowieka w centrum Europy. Według Kleinerta decydującym momentem dla takiej decyzji była masakra w Srebrenicy. Mimo to Joszka Fischer (który nazywał się „Joshka Goebbels”) nadal otrzymywał swoją porcję czerwonej farby na twarzy, a sama partia zaczęła szybko tracić zwolenników. Oczywiście dlatego dwa lata później partia odmówiła poparcia decyzji rządu Schroedera o wysłaniu niemieckiego wojska do Afganistanu i zaczęła przywracać swoją pozycję w związku z żądaniami zamknięcia elektrowni jądrowych w Niemczech. Zdaniem niemieckich analityków wydarzenia te doprowadziły do tego, że Zieloni stali się partią dążącą do pragmatycznego podejścia (Realpolitik) do kwestii polityki wewnętrznej i zagranicznej, o czym świadczy poparcie rządu Angeli Merkel. 14,8% i 118 mandatów w Bundestagu, które partia zdobyła w wyborach w 2021 roku, to najwyższy wynik w historii, co czyni ją trzecią (po CDU/CSU i SPD) wpływową siłą polityczną.
Dzisiejsi liderzy Partii Zielonych to młodsze pokolenie nieobciążone refleksjami o strachu przed nieuchronnością trzeciej wojny światowej (np. współprzewodnicząca partii 28-letnia Ricarda Liang). 26 lutego 2022 r. (sobota – trzeci dzień wojny) był jednym z ważnych dni dla Partii Zielonych. To właśnie tego dnia Habek i Berbok faktycznie zmusili kanclerza Scholza do dostarczenia Ukrainie pierwszych partii broni obronnej. Od tego momentu możemy powiedzieć, że „zieloni” byli ubrani w oliwkowo-zielony mundur kamuflażu. Anton Gofreiter, botanik z wykształcenia, który nigdy nie służył w Bundeswehrze ze względów zdrowotnych, w ostatnich miesiącach został specjalistą od broni ciężkiej. „Mamy do czynienia z imperialną kolonialną wojną podboju”, mówi botanik, który zna nazwy wszystkich kwiatów i roślin w berlińskim Tiergarten, a teraz rozróżnia wszystkie rodzaje ciężkiej broni. Jego krytyczne ataki na kanclerza Scholza i oskarżenia o brak szybkiego działania w obliczu wojny wywołują irytację wśród Esdeków: „Wydaje się, że hasło „nigdy więcej wojny” zostało zmienione na hasło „nigdy więcej nie walcz bez nas” (Der Spiegel, 18/2022).
Znaczna część niemieckiego społeczeństwa jest urzeczona starymi „pacyfistycznymi” stereotypami, a niektórzy są zdeklarowanymi zwolennikami prokremlowskiej Partii Lewicy i skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (Afd). Być może dlatego podczas jej przemówienia na wiecu wyborczym doszło do prób obrzucania Berboka jajkami w Wuppertalu (Zbliżenie, 09.05.2022). Ale raczej nie dla jej koncepcji „feministycznej polityki zagranicznej”. Obecna niemiecka minister spraw zagranicznych urodziła się w Hanowerze w rodzinie bojowników o środowisko i czyste środowisko, a plakat wisiał w pokoju jej dzieci. Zielony groszek. Jest dość oczywiste, że hasło feministycznej polityki – „Rozbrojenie i demilitaryzacja” – powinno stać się dla niej przewodnikiem. Ale w warunkach wojny wszystko się radykalizuje. „Istotą feministycznej polityki zagranicznej jest pamiętanie o wszystkich ludziach” – powiedział niedawno minister (Der Spiegel, 19/2022). Nieco abstrakcyjna i niejasna definicja daje podstawy do krytyki przeciwników, którzy próbują zarzucić jej, że dostawy broni na Ukrainę przyczyniają się do militaryzacji. Musimy jednak oddać hołd Berbock, ponieważ nadal twierdzi, że najwyższym moralnym prawem jest to, że ofiara musi się chronić. Niezależnie od tego, czy dotyczy to kobiety przed gwałcicielem, czy państwa przed agresorem. Chciałbym wierzyć, że jej przyjazd na Ukrainę 10 maja tylko wzmocni jej pozycję. W każdym razie Berbock i Partia Zielonych stoją przed trudnym zadaniem – przezwyciężyć skompromitowanych. Ostpolitik.