Mieszkańcy Mariupola, którzy nie zostali „przefiltrowani”, są wysyłani do kolonii karnej w okupowanym obwodzie donieckim lub do sali tortur Izolyatsia w okupowanym Doniecku. Zostało to ogłoszone przez doradcę mera Mariupola Petro Andryushchenko na Telegramie.
Według Andryushchenko”, „niewiarygodni” są zabierani na teren byłej kolonii poprawczej nr 52 we wsi Olenivka, obwód doniecki, lub do więzienia Izolyatsia w Doniecku.
Kolonia w Olenivce jest przeznaczona dla tych, którzy nie służą w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy, Gwardii Narodowej itp. Przetrzymywani są tam krewni wojskowi, byli funkcjonariusze organów ścigania, aktywiści, dziennikarze i osoby, które wzbudziły podejrzenia, m.in. z powodu patriotycznych tatuaży.
Minimalna kara pozbawienia wolności wynosi 36 dni. Tyle czasu okupanci poświęcają na tak zwane „filtrowanie”, więc jest mało prawdopodobne, aby uznali nielegalne zatrzymania za więzienie.
Według Andryushchenko lokale są przepełnione.
„Przy planowanym limicie kolonii 850 osób, według świadków, dziś przetrzymywanych jest tam co najmniej 3 tysiące osób. Lud. Głównie z Mariupola i powiatu mariupolskiego. Pokoje są wypełnione ludźmi, więc nie ma sposobu, aby się położyć… Butelka wody dla dziesięciu osób jest podawana dziennie. Jedzenie nie jest codziennie. Toaleta raz dziennie. Chodzenie na świeżym powietrzu nie jest zapewnione” – napisał Andryushchenko.
Zatrzymani są przesłuchiwani, zmuszani do współpracy, torturowani przeciwko nim i grożono im egzekucją. Niektórzy, według Andryuszczenki, są zwolnieni po 36 dniach, ale są zmuszeni podpisać pewne dokumenty, prawdopodobnie o współpracy. Zdarzają się przypadki zaginięć osób po przesłuchaniach. Krążą też pogłoski o przenoszeniu ludzi „do bardziej brutalnego więzienia”, prawdopodobnie do „Izolacji”.