18 maja miało miejsce wydarzenie międzynarodowe, którego znaczenie trudno przecenić: Finlandia i Szwecja złożyły wniosek o członkostwo w NATO. I nie chodzi tu o geograficzną i militarną ekspansję Sojuszu Północnoatlantyckiego, chodzi o znacznie bardziej globalne sprawy. Zachód w końcu zdał sobie sprawę z potrzeby stworzenia nowej koncepcji bezpieczeństwa międzynarodowego i rozpoczął jej wdrażanie.
Nowa zachodnia architektura globalnego bezpieczeństwa ostatecznie i nieodwołalnie odrzuca samą możliwość udziału w nim Federacji Rosyjskiej. Przynajmniej przez najbliższe dziesięciolecia, dopóki w samej Rosji nie nastąpią radykalne zmiany w elitach i samym systemie budowania władzy. Obecnie największy kraj na świecie jest uznawany za główne źródło zagrożenia dla pokoju na całym świecie. Teraz trudno znaleźć na Zachodzie nużącego polityka, który poważnie mówiłby o możliwości ustępstw Rosji.
A stosunkowo niedawno, jakieś dziesięć lat temu, przeciętny Fin czy Szwed nie chciał nawet słyszeć z bliska o możliwym zaangażowaniu kraju w zachodni blok wojskowy w celu obrony przed rosyjską agresją. Czy Rosja jest wrogiem? Żartujesz? To nasz dobry sąsiad i partner biznesowy.
Szwecja przez 200 lat delikatnie pielęgnowała swoją neutralność, co pomogło jej uniknąć śmierci i zniszczenia pierwszej i drugiej wojny światowej. Czasy ekspansjonistycznych kampanii Karola XII już dawno minęły i zostały wymazane z pamięci narodowej. Kraj był zainteresowany tylko biznes jak zwykle, dobrobyt i spokój mieszkańców. Owszem, nadal miała własną armię, ale wydano na nią stosunkowo niewielkie środki – 0,9% PKB.
Podobna sytuacja rozwinęła się w Finlandii. Ten skandynawski kraj nie miał zamiaru przystąpić do NATO wraz z resztą Europejczyków. Nic dziwnego, że powstał termin „fińskaizacja”, który na całym świecie stał się symbolem neutralności.
Od zakończenia II wojny światowej Helsinki i Moskwa starały się budować, w miarę możliwości, przyjazne stosunki. W ciągu ostatnich 30 lat oba kraje aktywnie nawiązały relacje biznesowe, zachęcając do turystyki transgranicznej. Helsinki i Sankt Petersburg połączyły pociągi dużych prędkości.
Sytuacja zaczęła się zmieniać w 2014 roku, po aneksji ukraińskiego Krymu przez Rosję i przeprowadzeniu inwazji na Donbas. Oba państwa zdały sobie sprawę, że granie przyjaźni z Rosją nie tylko nie ma sensu, ale staje się bardziej niebezpieczne. Moskwa weszła na ścieżkę agresywnej ekspansji, więc musimy być gotowi do walki z nią, gdy nadejdzie godzina „H”. Szwecja i Finlandia zainicjowały proces „definacji”, bez względu na to, jak paradoksalnie to brzmi.
Szwecja szybko zwiększyła finansowanie sektora wojskowego. Zaczął aktywnie budować okręty wojenne, ponieważ Szwedzi spodziewają się głównego rosyjskiego zagrożenia ze strony Rosjan z Morza Bałtyckiego. W przyszłym roku kraj planuje zwiększyć wydatki na obronę do dwóch procent PKB, osiągając w ten sposób standardy NATO.
Szwedzi planują zwiększyć liczbę swoich żołnierzy. Teraz około 60 tysięcy żołnierzy służy w armii. Oczekuje się, że liczba ta wzrośnie o jedną trzecią do 2030 r. Kraj ma pięć najnowocześniejszych okrętów podwodnych, które zostały specjalnie zaprojektowane do warunków Morza Bałtyckiego. Sztokholm zamierza zainwestować w nowe okręty podwodne i samoloty myśliwskie w najbliższych latach.
Finowie jeszcze aktywniej podjęli się rozbudowy swojej potęgi militarnej, biorąc pod uwagę, że mają ponad tysiąc kilometrów granicy lądowej z Rosją. Na przykład Finlandia ma obecnie jedną z najpotężniejszych flot lotniczych w Europie. Fińscy piloci wojskowi latają samolotami F/A-18, uzbrojony w najnowsze amerykańskie pociski. Ponadto Finowie planują zakup najnowszych myśliwców piątej generacji F-35, z których najlepsze jeszcze nie istnieją na świecie.
I to właśnie od 2014 roku dyskusje na temat ewentualnego przystąpienia do NATO zaostrzyły się w fińskich i szwedzkich politykach. Na początku byli dość nieśmiali, a potem byli bardziej aktywni. Opinia publiczna, oczywiście, na korzyść NATO, zaczęła się zmieniać powoli, ale pewnie. Wszystko to było reakcją na rosyjską agresję na Ukrainie i na propagandową histerię Kremla mającą na celu zastraszenie Zachodu. Z Moskwy nieustannie słychać było groźby pod adresem Sztokholmu i Helsinek. Kreml obiecał „poważne konsekwencje” dla próby przystąpienia obu państw do NATO.
Rosyjska prokuratura wszczęła postępowanie karne przeciwko Finlandii pod zarzutem ludobójstwa. Sprawa dotyczyła lat 1941–1944, kiedy to armia fińska tymczasowo podbiła własne terytorium od Związku Radzieckiego, utracone podczas „wojny zimowej” lat 1939–1940. Według Kremla Finowie celowo niszczyli Rosjan w obozach koncentracyjnych.
Rzeczywiście, pod koniec czerwca 1941 r., Na rozkaz Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych Finlandii, marszałka Karla Gustava Mannerheima, na podbitych terytoriach utworzono zakłady przesiedleńcze.Ori. Ale nie w celu eksterminacji ludzi, ale w celu tymczasowego zatrzymania osób, które miały zostać przesiedlone na wschód po zdobyciu Leningradu. Ale te plany fińskiego dowództwa zawiodły, przesiedlenie nigdy się nie wydarzyło. Około trzech tysięcy osób, które były w obozach (około 10% wszystkich więźniów) naprawdę zginęło. Ale przyczyną śmierci nie była celowa eksterminacja, ale głód i choroby.
Finlandia na konferencji paryskiej w 1947 roku przyznała się do winy, wypłaciła odszkodowanie i sprawa została faktycznie zamknięta. Ale siedemdziesiąt lat później Rosja Putina postanowiła ożywić tego historycznego zmarłego, aby wywrzeć presję na Finów, którzy zaczęli myśleć o członkostwie w NATO.
Punktem zwrotnym w kwestii integracji euroatlantyckiej dla Szwecji i Finlandii była oczywiście data 24 lutego 2022 roku. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę na dużą skalę Finowie i Szwedzi mieli wątpliwości: aby chronić się przed agresywnym sąsiadem, musisz ubezpieczyć się tarczą NATO.
Groźby Rosji nasiliły się. Towarzyszyły im demonstracje siły militarnej w pobliżu granicy lądowej z Finlandią i morskiej – ze Szwecją. Nie przestraszyło to jednak ani Finów, ani Szwedów, a wręcz przeciwnie, przekonało ich o słuszności kursu w kierunku integracji euroatlantyckiej. Parlamenty obu krajów przytłaczającą większością głosów opowiedziały się za członkostwem w NATO.
Tak więc w przypadku Finlandii i Szwecji sytuacja jest praktycznie jasna. Mimo że Turcja nadal blokuje negocjacje w sprawie członkostwa dwóch krajów absolwentów. Jestem pewien, że w niedalekiej przyszłości możliwe będzie znalezienie kompromisowego rozwiązania i doprowadzenie sprawy do pełnego członkostwa.
I ogólnie, na tle rosyjskiej agresji wojskowej, kwestia rozszerzenia NATO poszła w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. Czy ktoś mógł sobie wyobrazić jakieś trzy miesiące temu, że legendarna neutralna Szwajcaria zastanowi się nad integracją euroatlantycką? Podczas gdy wojna rosyjsko-ukraińska trwa, Berno szybko zwiększa zbliżenie z Sojuszem Północnoatlantyckim. Dlatego Rosja już prewencyjnie zastrasza Szwajcarów „konsekwencjami”. A jak już wiemy, podobne zastraszanie Szwedów i Finów tylko zmusiło ich do zwiększenia wysiłków na rzecz uzyskania członkostwa w NATO.