Kilka razy musieliśmy opowiedzieć historię słynnej austriackiej pisarki Sali Zonntag, której rodzice pochodzili z Czerniowiec. W swojej książce His Name Was the Father, pani Zonntag opisała podstawową moralną i etyczną zasadę życia jej ojca. Mianowicie: czyń innym dobro i natychmiast o tym zapomnij. W przeciwnym razie jest to zaspokojenie własnej dumy i dumy. Dzieje się tak w przypadku, gdy nie zarzucają kawałkowi chleba danego głodnym i nie obnoszą się z nim. Nie wymagają wdzięczności za schronienie zapewnione sąsiadowi, gdy dom spłonął.
Historia pana Zonntaga była taka, że będąc bogatym przedsiębiorcą, prawie nikomu nie odmówił pożyczki. Pożyczony i praktycznie zapomniał o pożyczonych. To nie mogło pomóc, ale niepokoiło jego żonę, która bardziej martwiła się o własną rodzinę i dzieci. Ale morał tej historii objawił się, gdy pan Zonntag kupił cały eszelon ziemniaków, a w noc poprzedzającą wysłanie go do Wiednia uderzył trzask mrozu. Ziemniaki zamarły, a Zanntag zbankrutował. Nie mógł przeżyć takiej straty, zachorował i zmarł. Ale jakże zdziwiona była wdowa, gdy po śmierci męża wszyscy dłużnicy sięgnęli po nią, by dać pieniądze. Według rodzinnej legendy te pieniądze wystarczyły rodzinie na przeprowadzkę i osiedlenie się w Wiedniu.
Jeszcze więcej takich działań można zaobserwować na współczesnej Ukrainie, która posiada bezprecedensową obronę przed strasznym wrogiem. Kiedy dosłownie cały świat pędzi na ratunek i to dzięki wspólnym wysiłkom możliwe jest powstrzymanie inwazji wroga. Ukraińcy nie tylko zaskoczyli świat swoją odpornością, ale pomogli mu zrozumieć, że dzięki jedności można oprzeć się najsilniejszemu wrogowi. Ta egoistyczno-pragmatyczna zasada prowadzi do porażki. A jedność, altruizm i skromność mogą zabić nawet damasles.
Wydawało się, że w tym trudnym dla Ukrainy czasie, kiedy żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy wykazują się niesamowitym bohaterstwem, kierownictwo polityczne i państwowe pracuje w zgodzie ze swoim narodem, a ochotnicy demonstrują cuda uporu i wytrwałości, z powodzeniem zapewniając tyły, nie będzie chętnych do picia, aby zadowolić własną próżność. A nawet więcej – czerpać zyski z cudzej pracy lub sławy. Niemniej jednak jest to dalekie od przypadku i nie powinieneś już milczeć o takich ludziach.
Zacznijmy od polityków. I to właśnie od tych, którzy nie mogli się podnieść po miażdżącej porażce w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Nie mogli przezwyciężyć swojego zniszczonego ego, aby zjednoczyć się dla dobra Ukrainy i poradzić sobie z kluczowymi problemami. Od początku nie oferowały one żadnej alternatywy dla obecnego kursu politycznego, ani jednego programu rozwojowego. Na co mieli dość, to przewidzieć całkowity upadek ekipy prezydenta Zełenskiego, zapobiec zmianom i reformom oraz krytykować z naciąganych powodów. Ich program przynajmniej i co najwyżej dotyczył banalnego powrotu do władzy.
Kiedy rozpoczęła się wojna, prawie wszyscy krytycy upokarzali, rozpraszali i grzebali. Niektórzy, nie czekając na klęskę, którą przepowiedzieli, znaleźli się daleko poza granicami kraju. Nie wierzyli nie tylko w polityczne przywództwo państwa, ale także w zdolność Ukraińców do obrony. A kiedy odwaga i poświęcenie Ukraińców dosłownie odwróciły bieg wydarzeń na ich korzyść, przedsiębiorczy krytycy obecnego rządu zaczęli ponownie wyłaniać się z ich wygodnych schronów. Nie, nie przyłączyli się do państwowego programu obronnego koordynowanego przez prezydenta i rząd. Nie ubezpieczali ważnych obszarów i nie brali odpowiedzialności za ustanowienie materialnego i społecznego wsparcia dla milionów tych, którzy zostali zmuszeni do ucieczki z bombardowanych domów. Zapobiegło temu ich obrażone ego.
Co gorsza, gdy stało się jasne, że Ukraina przetrwa i wygra, ponownie podjęli swoje ulubione czyny – bezpodstawną krytykę władz i autopromocję. Wyobraźmy sobie, że w momencie największego napięcia w walce z wrogiem kierownictwo polityczne i dowództwo Sił Zbrojnych Ukrainy powinno być rozproszone przez obalenie „zdrad” wymyślonych przez kwaterę główną Poroszenki. Wykazać brak różnic między Zełenskim a Zaluzhnym. Po raz kolejny odpiera ataki na Jermaka oskarżając go o pracę dla wroga. Jedyną rzeczą, która cieszy tę historię, jest to, że ani władze, ani Siły Zbrojne Ukrainy nie zwracają już na nie poważnej uwagi. Uświadomienie sobie, że taka krytyka będzie rezonować tylko z małą garstką lojalnych zwolenników tych zbankrutowanych polityków. Bo trudno wyobrazić sobie osobę, która nie zauważy nagiego cynicznego PR-u starych polityków na temat ludzkiego nieszczęścia i cierpienia.
Trudno znaleźć kogoś, kto wierzy w szczerość miłości własnej na Instagramie Arsena Awakowa, PR Arsenija Jaceniuka na tle jakichś pudełek o nieznanej zawartości. I nie jest jasne, z którego kraju świata ten PR jest skierowany. Kohortę tę można śmiało przypisać niemal wyborczej kampanii Wołodymyra Hrojsmana i fotografiom śpiewaczki Rusłany z granatnikiem wystawionym aż do karykatury.
Nic poza obrzydzeniem nie może powodować filmów i sesji zdjęciowych Petra Poroszenki i Julia Tymoszenko. Zgadzam się, jak ofiarom w Buczy lub Hostomelu mogą pomóc inscenizowane sesje zdjęciowe Tymoszenko i Poroszenki na tle zniszczonych miast? Co to daje ofiarom? W końcu, jak dokładnie przyczynia się do zwycięstwa Ukrainy nad rosyjskim wrogiem? Wydaje się, wręcz przeciwnie, zadbane twarze i drogie ubrania z fałszywą kopalnią udawanej sympatii wśród ludzi, którzy stracili tu krewnych, mogą powodować uporczywe obrzydzenie dla tych polityków. I wtedy pojawia się logiczne pytanie, ale dlaczego to robią? Czy naprawdę nie odczuwają dysonansu i własnej nędzy na tle tego, co robi teraz ekipa Zełenskiego?
Oni tego nie czują. Ich rozdęte ego nie pozwala im odpowiednio ocenić siebie i dostrzec swojej niewspółmierności do wyzwań czasu. Nie są w stanie spotkać się i podzielić się nawet czymś z innymi w trudnym czasie. Okazało się, że nigdy nie znaleźli się w nowym systemie współrzędnych moralnych i etycznych. Robią, co mogą. I niewielu może. Tak się złożyło, że są to mastacy, z wyjątkiem kwestii grabieży w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa. Największą rzeczą, jakiej się boją, jest to, że zostaną zapomniani i zagubieni w tłumie. Dlatego przypominają sobie czasami w głupi, a czasem w podły sposób. Wszystkie ich działania sprowadzają się do zachowania pewnego kręgu ich zwolenników, co zapewni im możliwość pozostania w polityce i uniknięcia odpowiedzialności za to, co zrobili kiedyś przeciwko narodowi ukraińskiemu. Ich działania są kolejnym poważnym błędem w obliczeniach spowodowanym bezgranicznym egoizmem. To znaczy, że zamiast smakołyku, na który liczą po zwycięstwie, będą oczekiwani przez śledztwo i proces.