W ostatnich miesiącach, w przededniu inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę 24 lutego, przestrzeń medialna była pełna licznych doniesień o konieczności dostarczenia broni w celu wzmocnienia Sił Zbrojnych Ukrainy. Stało się to istotne po opublikowaniu danych wywiadowczych USA i Wielkiej Brytanii na temat akumulacji dużych jednostek wojskowych i sprzętu Rosji wzdłuż granic Ukrainy. I choć wyżej wymienione kraje zintensyfikowały starania o dostarczenie Ukrainie przeciwpancernych (ATGM) i przenośnych przeciwlotniczych systemów rakietowych (MANPADS), wielokrotne apele ukraińskich dyplomatów do niemieckiego rządu pozostały bez odpowiedzi. W szczególności, zgodnie z raportami influencera Süddeutsche Zeitung (04.02.2022), Ukraina zwróciła się do rządu federalnego z prośbą o dostarczenie broni z ustną notą (Notatka werbalna), który wskazywał „amunicję do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, amunicję do karabinów maszynowych”. W liście odniesiono się również do przeciwlotniczych systemów rakietowych średniego zasięgu (SAM), MANPADS, dział przeciwdronowych, mikrofalowych systemów niszczenia, elektronicznych systemów pozycjonowania, a także urządzeń noktowizyjnych i kamer monitorujących itp.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, a także generalni przedstawiciele tzw. „koalicja sygnalizacji świetlnej” w Bundestagu (SPD, Liberałowie i Sojuz 90/Zieloni) generalnie negatywnie oceniała tę możliwość, mimo krytycznych głosów ze strony zjednoczonego obozu opozycyjnego CDU/CSU. Sytuacja nie zmieniła się po lutowej wizycie Scholza na Ukrainie, choć wcześniej odbył w Waszyngtonie gorącą rozmowę z amerykańskim prezydentem Joe Bidenem, który krytykował „prorosyjską” politykę zagraniczną Niemiec w ogóle, a w szczególności w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Zieloni, których najsłynniejszą przedstawicielką jest minister spraw zagranicznych Annalena Berbock, opowiadali się za czysto dyplomatycznymi środkami załatwiania tzw. „konflikt między Rosją a Ukrainą”. Liberałowie, czyli Wolna Demokratyczna Partia Niemiec (FDP), ogłosili się przeciwnikami dostaw broni, ale uważali za możliwe zapewnienie opancerzonych środków ratowania rannych i sprzętu do rozminowywania. Takie stanowisko większości partii parlamentarnych opierało się na przekonaniu, że dostawy broni na Ukrainę mogą doprowadzić do jeszcze większej „eskalacji konfliktu”. Rząd argumentował za odmową, odwołując się do ustawodawstwa federalnego, które zabrania dostaw śmiercionośnej broni do krajów, w których mają miejsce „konflikty zbrojne”. Takie podejście wywołało spore zaskoczenie zarówno wśród niemieckich polityków, jak i zagranicznych partnerów RFN. Deputowani Bundestagu z „lewicy” złożyli wniosek do Ministerstwa Gospodarki i otrzymali imponujący odzew. Niemiecki eksport broni stale rósł i w 2021 roku wyniósł 1,51 mld euro. Większość broni (60%) trafiła do krajów spoza NATO i UE. Szczególnie kontrowersyjne było to, że niektóre kraje importujące były krytykowane za łamanie praw człowieka lub były zaangażowane w konflikty regionalne. Największym importerem była Turcja, znana z siłowych działań przeciwko Kurdom. Informacje te pozwoliły opozycji dojść do wniosku, że „wartościowe” rozumowanie rządu i koalicji rządzącej było zasadniczo „farsą” (F.A.Z, 22.04.2022). Prawdziwym ucieleśnieniem takiej polityki była dobrze znana i haniebna historia zaopatrzenia Ukrainy w 5000 hełmów ochronnych i zakazania estońskiemu rządowi dostarczania Ukrainie broni, która była wcześniej używana w armii NRD.
Wraz z początkiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę na dużą skalę sytuacja się zmieniła i już 26 lutego Niemcy ogłosiły dostawę 1000 ATGM na Ukrainę Panzerfaust 3 i 500 MANPADÓW Żądło. Moim zdaniem taka zmiana wynikała przede wszystkim z bezprecedensowej presji na rząd niemiecki nie tylko ze strony Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, ale także ze strony europejskich sojuszników – krajów Europy Wschodniej, państw bałtyckich, a nawet Szwecji i Finlandii, które ogłosiły swoje pakiety dostaw broni dla Ukrainy. Co więcej, już następnego dnia wysoki przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borrell ogłosił utworzenie dwóch pakietów pomocowych dla Ukrainy, które „mają na celu sfinansowanie dostaw śmiercionośnego sprzętu dla bohaterskiej armii ukraińskiej, która walczy z silnym oporem przeciwko rosyjskim najeźdźcom, i zapewnią im niezbędne nieśmiercionośne dostawy jako paliwo”. Zostanie on sfinansowany z Europejskiego Funduszu Wspierania Pokoju, który wynosi 5,7 mld euro (F.A.Z., 27.02.2022). Ale temat dostaw broni na Ukrainę nie zajął jeszcze znaczącego miejsca w niemieckich programach rządowych. Tak więc w swoim „rewolucyjnym” przemówieniu w Bundestagu 27 lutego Scholz przedstawił program 5 punktów, w którym pomoc wojskowa dla Ukrainy i przystąpienie do sankcji wobec Rosji zostały jedynie nakreślone, a główne miejsce zajęła kwestia zwiększenia budżet na finansowanie Bundeswehry do 100 mld euro, maksymalne finansowanie NATO, przeposażenie w najnowszą broń, przejście na zieloną energię, przyspieszona budowa terminali gazu skroplonego itp. Takie skupienie się rządu na problemach wewnętrznych, które utrzymywało się w przyszłości, zostało już docenione w samych Niemczech. Dwa miesiące po rozpoczęciu wojny wpływowy Instytut Gospodarki Światowej (IfW) w Kilonii powiedział: „Od początku wojny w samych Niemczech rząd zebrał cztery razy więcej pieniędzy na „dyskonto naftowe” (Tankrabatt), niż na Ukrainie…”. Powolna reakcja niemieckiego rządu wywołała krytykę w samym społeczeństwie niemieckim, gdy Niemcy zaczęły przyjmować pierwszych uchodźców z Ukrainy, horror pierwszych dni wojny stał się oczywisty, a wśród europejskich sojuszników. 2 marca, na tle tysięcy demonstracji poparcia dla Ukrainy w największych miastach Niemiec, rząd został nawet zmuszony do oficjalnego ogłoszenia, że cała broń, którą Niemcy obiecywały, została już przekazana Ukrainie. A następnego dnia pojawiła się informacja, że Ministerstwo Gospodarki zatwierdziło dostawę 2700 STRELA MANPADS z rezerw Narodowej Armii Ludowej (NvA) byłej NRD.
Potem kwestia dostaw broni na Ukrainę całkowicie zniknęła z agendy w dyskursie publicznym i przestrzeni medialnej. Na pierwszy plan wysunęła się bolesna dla niemieckiej polityki wewnętrznej kwestia rezygnacji z rosyjskich nośników energii. I chociaż na początku marca, według sondaży, 55% Niemców opowiadało się za porzuceniem rosyjskiej ropy i gazu (62% rządzącej SPD, 70% Zielonych), minister gospodarki Robert Habeck powiedział 12 marca: „Rozumiem wszystkich, którzy wzywają do natychmiastowego embarga z powodu brutalnej agresywnej wojny Putina. Ale jestem odpowiedzialny za cały kraj. Muszę pomyśleć o konsekwencjach naszych decyzji”. Jeśli chodzi o dostawy broni dla Ukrainy, to oczywiście powinniśmy posłuchać słów eurodeputowanej Zielonych Hanny Neumann: „SPD blokuje tę kwestię, gdzie tylko może. I co dwa tygodnie znajduje ku temu nowy powód”.Der Spiegel, 17/2022, 20.04.2022). Być może taka wewnętrzna krytyka niezdecydowania stała się argumentem dla niemieckiego rządu do ogłoszenia 14 marca, że od teraz wszystkie dostawy broni dla Ukrainy stają się niepubliczne. Chociaż kwestie bezpieczeństwa nie są odrzucane.
Sukcesy ukraińskiej armii w walce z okupantami i doniesienia o straszliwych okrucieństwach rosyjskiego wojska na wyzwolonych przedmieściach Kijowa (w Bucze, Irpenie, Borodyance itp.), które zaczęto określać jako ludobójstwo, dość oczekiwane przeniosły kwestię zaopatrzenia Ukrainy w broń na nowy poziom. Ogólny ton wypowiedzi sojuszników od teraz jest następujący: „Ukraina nie powinna przegrać wojny!”. W związku z tym zmienia się nomenklatura dostaw wojskowych, gdzie oprócz PPK, MANPADS, broni strzeleckiej i amunicji, broń ciężka (czołgi, pojazdy opancerzone, systemy artyleryjskie itp.) powinna zajmować znaczące miejsce. Pierwszymi, którzy odpowiedzieli pozytywnie, byli wspomniani już wyżej sojusznicy Ukrainy, a w momencie pisania tego materiału dowiedzieli się o decyzji o dostarczeniu Ukrainie ponad 200 systemów artylerii dalekiego zasięgu. Apel prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do niemieckiego rządu – najpotężniejszego w Europie producenta i eksportera broni – o pomoc w czołgach i pojazdach bojowych wywołał zamieszanie, zwłaszcza wśród kanclerza Scholza. Przy tej okazji Anton Gofreiter, wpływowy przedstawiciel Partii Zielonych, powiedział, że pod względem stylu podejmowania decyzji obecny kanclerz pod wieloma względami przypomina swoją poprzedniczkę Angelę Merkel: „Myślą przez bardzo długi czas przed podjęciem decyzji … Ale decyzje na wojnie muszą być podejmowane w ciągu kilku dni, a nawet lepiej w ciągu kilku godzin. Styl Merkel i Scholza tu nie pasuje” (F.A.Z., 23.04.2022).
Obecna sytuacja wygląda tak, jakby rząd federalny, kierowany przez kanclerz i frakcję SPD, podjął „obronę” z pewnymi próbami przekształcenia się w „kontratak”. Kanclerz powiedziała, że Niemcy dostarczyły już dużą liczbę broni na Ukrainę, a także zapewniły namacalną pomoc finansową, a jeśli chodzi o czołgi i pojazdy opancerzone, nawet Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie dostarczyły takiego sprzętu. Jednak taka wymówka nie spotkała się z sympatią w samych Niemczech. Według wspomnianego już Instytutu Gospodarki Światowej (IfW), w którym przeprowadzono badanie porównawcze w celu wsparcia Ukrainy, Niemcy znalazły się w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Polską, jeśli dodamy do tego pomoc dwustronną dla Ukrainy i udział niemieckich płatności z UE i Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ale jeśli porównamy te kwoty ze wskaźnikami gospodarczymi krajów-darczyńców, to wszystko wygląda zupełnie inaczej: Estonia jest daleko w tyle, a za nią Polska, Litwa i Słowacja. Niemcy zajmują 12 miejsce, zaraz za Francją i Włochami, które są drugie i trzecie co do wielkości gospodarka w UE (Der Spiegel, 17/2022, 20.04.2022).
Po tym nastąpiły następujące argumenty: a) Ukraińcy potrzebują dużo czasu, aby opanować czołg Lampart, a są bojowe wozy piechoty Marder, według zastępcy generalnego inspektora Bundeswehry, Marcusa Laubenthala, są potrzebne jako części zamienne dla osób będących w służbie; b) dostępne zapasy broni w Bundeswehrze już się wyczerpały i w przypadku dostaw na Ukrainę Niemcy nie będą w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec sojuszników z NATO; c) jakiekolwiek dostawy ciężkiej broni przez Niemcy nieuchronnie wciągną je w wojnę rosyjsko-ukraińską. Ta ostatnia narracja jest najbardziej popularna w niektórych niemieckich mediach i jest retransmitowana nie tylko przez poszczególnych polityków i mężów stanu, ale także przez ekspertów wojskowych, którzy bardzo często pojawiają się w niemieckich kanałach telewizyjnych. Na przykład Erich Wad, emerytowany generał i były doradca ds. bezpieczeństwa w Urzędzie Federalnym, powiedział, że takie dostawy broni nieuchronnie doprowadzą do „trzeciej wojny światowej” (Die Zeit, 20.04.2022). Tacy eksperci należą do tzw. Lodenmantel-Geschwader – grupa emerytowanych generałów niemieckich, rodzaj kasty wojskowej o określonych orientacjach wartościowych. Wcześniej znani byli z dość niejednoznacznego stosunku do wydarzeń II wojny światowej z pewnymi próbami „wybielenia” żołnierzy Wehrmachtu. To od nich wychodzi teza, że ukraińska armia, mimo już osiągniętych sukcesów, nie będzie w stanie pokonać Rosji. I ma zwolenników wśród niemieckich polityków i niektórych grup ludności. Świadczy o tym m.in. „List otwarty” niemieckich intelektualistów do Scholza wzywający Ukrainę do zaprzestania stawiania oporu rosyjskim najeźdźcom (Berliner Zeitung, 22.04.2022). Wiek sygnatariuszy wynosi jednak ponad 65 lat, a część z nich rozpoczęła karierę w byłej NRD i jest dość zbliżona do partii lewicowych.
Wszystko to dzieje się na tle faktu, że ponad połowa ludności Niemiec, według najnowszego sondażu, popiera dostarczanie ciężkiej broni na Ukrainę. Są to krytyka stanowiska kanclerza i rządu, a także SPD w ogóle, a także ze strony przedstawicieli koalicji rządowej – „zielonych” i „wolnych demokratów” oraz zjednoczonej opozycji. W szczególności w ubiegłym tygodniu wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU Johann Vadephul powiedział, że Hadekowie planują poruszyć w Bundestagu kwestię dostaw ciężkiej broni na Ukrainę. I ta opinia ma poparcie wśród liberałów, „zielonych” i znacznej części SPD (28 kwietnia Bundestag podjął stosowną decyzję – red.). Wiceprzewodniczący partii VDP Johannes Vogel w wywiadzie z 23 kwietnia 2022 r. Frankfurter Allgemeine Zeitung stwierdził: „Musimy zintensyfikować i przyspieszyć dostawy broni na Ukrainę… w szczególności broń ciężka, bo Ukraina nie powinna przegrać tej wojny”.
Zjednoczona opozycja coraz bardziej otwarcie przypomina Scholzowi o obecności w SPD dość potężnej „sprawy rosyjskiej”, o czym świadczy relacja z przedstawicielką tej partii, szefową rządu kraju związkowego McLenburg-Pomorze Przednie Manuelą Schwesig, oskarżaną o prorosyjski kurs i bliskie związki z Gazpromem.Die Zeit, 21.04.2022).
Teraz rząd federalny postanowił wprowadzić tak zwany. „wymiana pierścieni” (Ringtausch •) w dostawach ciężkiej broni na Ukrainę, gdzie głównym partnerem jest Słowenia, która powinna dostarczyć czołgi T-72 (zmodernizowane modele radzieckie) na Ukrainę, a w zamian otrzyma bojowy wóz piechoty z Niemiec Marder i kołowy samochód pancerny Fuchs. Tutaj możesz również dodać szkolenie ukraińskich żołnierzy na samobieżnych haubicach PzH 2000, które są przekazywane na Ukrainę przez Niderlandy. „Bundeswehra jest w sytuacji, w której niestety nie może zrezygnować z broni, jeśli chcę nadal gwarantować obronę narodową i obronę Sojuszu” – powiedziała minister obrony Christine Lambrecht (SPD). Jednocześnie winę za tak opłakany stan Bundeswehry zrzuciła na CDU/CSU, której przedstawiciele kierowali ministerstwem od 16 lat (Der Tagesspiegel, 21.04.2022). Ale schemat zaproponowany przez rząd już wywołuje krytykę zjednoczonej opozycji: „To jedna wymówka za drugą. To za mało i za późno”. Inną opcją zaproponowaną przez kanclerz byłoby udzielenie Ukrainie kredytu w wysokości ponad 1 mld euro na samodzielny zakup broni od producentów.
Trudno przewidzieć, jaka będzie dalsza droga kwestii dostaw broni ciężkiej na Ukrainę z Niemiec, ponieważ obecna sytuacja jest bardzo zmienna, a koalicja rządowa znajduje się pod silną presją wewnętrzną i zewnętrzną. Jedyne, co można śmiało stwierdzić, to to, że „niemiecka polityka w tej chwili jest długim pożegnaniem z Rosją”, jak m.eni w prywatnym liście do mojego niemieckiego kolegi.