Pamiętajmy, że jeszcze przed rozpoczęciem wojny, kiedy jej zapach już wisiał w powietrzu, było wiele optymistycznych prognoz, że, jak mówią, pięć, cóż, maksymalnie dziesięć tysięcy zwłok rosyjskich żołnierzy wystarczy, aby wojna się zatrzymała. W końcu byłby to wskaźnik śmiertelności na równi z wojną afgańską, wyższy niż wojna czeczeńska. Matki żołnierzy organizowały protesty, w Rosji wybuchały zamieszki, wojsko masowo odmawiało pójścia na wojnę. U szczytu władzy rozpocznie się legendarna „wojna o wieże”, która zakończy się zamachem stanu. W końcu większość Ukraińców była przekonana, że w ogóle nie dojdzie do wojny, że Rosja blefuje.
Jednak nie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami. Wojna wybuchła, i to nie ograniczona, ale na pełną skalę. A rosyjskie społeczeństwo, jak się okazało, w pełni popiera agresywną politykę swoich przywódców. Jeśli badania opinii publicznej przeprowadzone pod koniec lutego, czyli na samym początku kampanii wojskowej, wykazały poparcie dla działań rosyjskiego kierownictwa na poziomie 71%, to świeża socjologia daje już 83%. Matki żołnierzy, jeśli są zasmucone śmiercią swoich synów, rekompensują ten smutek pociechą z nadchodzącej milionowej nagrody dla tych, którzy zginęli na wojnie (nadal nie wiedzą, że państwo oszuka ich po raz kolejny, bo „wojny nie ma”). Politycy wszystkich partii parlamentarnych proklamują antyukraińską Filippię i opowiadają się za zwycięstwem rosyjskiej broni.
Ale co możemy powiedzieć o Rosjanach zagłuszanych przez kremlowską telewizję, jeśli w wolnym i demokratycznym społeczeństwie niemieckim sytuacja z opinią publiczną nie była o wiele bardziej pocieszająca, przynajmniej dla Ukraińców. Poczucie winy za II wojnę światową, próby zmycia się z grzechów nazizmu, pragnienie przyjaźni z Rosjanami (u szczytu Stanów Zjednoczonych), w końcu potężny interes biznesowy niemieckich przedsiębiorców w Rosji znalazł zauważalne odzwierciedlenie w socjologii.
Niewielki spadek przywiązania do Rosjan nastąpił dopiero wiosną i latem 2014 roku. Aneksja Krymu, agresja w Donbasie, zestrzelenie malezyjskiego Boeinga trochę zszokowały przeciętnego Niemca. Ale jesienią tego samego roku zawarto pierwsze porozumienia mińskie, co oznacza pokój-przyjaźń-żucie. Ponownie, możesz kochać Rosjan, zapominając o wszystkich ich ostatnich grzechach. A socjologia przywiązania do Rosji i jej obywateli znów zaczyna pełzać w górę. A wraz z przybyciem Donalda Trumpa do Białego Domu, sympatią Niemców do Rosji, pragnienie zbliżenia między oboma krajami zaczyna wyraźnie przewyższać sympatię dla Amerykanów, mimo że to ci ostatni gwarantują im bezpieczeństwo.
Badanie opinii publicznej przeprowadzone przez Instytut Socjologiczny wiosną 2018 roku Civey • na zamówienie wydania niemieckiego Die Welt, stwierdzono, że 58% obywateli Niemiec opowiada się za zbliżeniem między Moskwą a Berlinem. I tylko 26% respondentów uważa, że Niemcy powinny zdystansować się od Rosji. Najsilniejsze sympatie dla Rosji odnotowano oczywiście na ziemiach byłej NRD. Tam politykę zbliżenia Berlina i Moskwy popiera 72%. Co więcej, 43% z nich opowiada się za „znaczącym zbliżeniem”. Na ziemiach zachodnich zbliżenie poparło 54% respondentów.
To właśnie na tych odczuciach opierała się niechęć Niemiec do dostarczania nam broni w przededniu wojny rosyjsko-ukraińskiej. Badanie opinii publicznej przeprowadzone pod koniec stycznia br. przez ośrodek socjologiczny YouGov, wykazała, że 59% Niemców poparło odmowę ich rządu dostarczenia Kijowowi nawet broni obronnej w celu ochrony przed ewentualną rosyjską inwazją. Tylko 20% respondentów uważa za konieczne uwzględnienie wezwań władz ukraińskich, które nalegają na dostawy broni przez Niemcy.
Niemcy w przeważającej większości nie wierzyli, nawet myśli nie zakładały, że Rosja zdecyduje się zaatakować Ukrainę. Wojna? W samej Europie? W XXI wieku? Ale nie rozśmieszaj mnie. I lepiej nie dawać broni, aby nie denerwować Rosji, nie prowokować napięć.
Ale co możemy powiedzieć o przeciętnym Niemcu, nawet sam prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier nie mógł sobie wyobrazić tak strasznego rozwoju wydarzeń. On sam przyznał to podczas niedawnej rozmowy z dziennikarzami w swojej rezydencji w Pałacu Bellevue. „Moja ocena była taka, że Władimir Putin nie chciałby zapłacić za całkowitą ekonomiczną, polityczną i moralną ruinę swojego kraju za swoje imperialne szaleństwo. Podobnie jak inni, myliłem się” – powiedział Steinmeier. Och, ten Steinmeier, to jego nazwisko powoduje idiosynkrazję u większości Ukraińców. Na długo będziemy pamiętać podstępną „formułę Steinmeiera”, którą Kreml tak bardzo lubił, ponieważ był to w rzeczywistości „koń trojański”, którym rosyjskie kierownictwo zamierzało sparaliżować politykę zagraniczną Ukrainy.
Cóż, choć teraz niemiecki prezydent postanowił odpokutować, w szczególności za swoje uparte poparcie dla rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2. „Moje przywiązanie do Nord Stream 2 było oczywiście błędem. Trzymaliśmy się mostui w które Rosja już nie wierzyła i przed którym ostrzegali nas nasi partnerzy” – powiedział Steinmeier. Przyznał, że Niemcom nie udało się „stworzyć wspólnego europejskiego domu, który obejmowałby Rosję”. „Nie udało nam się, gdy próbowaliśmy zaangażować Rosję w ogólną architekturę bezpieczeństwa” – powiedział niemiecki prezydent.
Cóż, lepiej późno niż wcale. Wraz z jego prezydentem większość Niemców widzi również langsam aber sicher (powoli, ale pewnie – niemiecki)… Poparcie dla Rosji w Niemczech, pragnienie zbliżenia z nią zmierza teraz do zera. Ale poparcie dla Ukrainy szybko rośnie. I nie jakiś efemeryczny, ale dość specyficzny.
Na przykład w sprawie dostarczania broni Ukraińcom. Zgodnie z socjologią firmy Statista •, liczba zwolenników dostarczania broni wśród Niemców wzrosła do 67%. Tylko 29% jest temu przeciwnych. Chodzi o pomoc wojskową, której obecnie udzielają Niemcy. Nieco gorzej jest z ideą wzmocnienia pomocy i zaopatrzenia Ukrainy w ciężką broń. Obecnie tylko 31% jest za, 63% przeciw. Oprócz langsam aber sicher to stanowisko również ulegnie zmianie.
O optymizmie świadczy także gotowość Niemców do porzucenia rosyjskich nośników energii, o które niedawno stanęli pod górę. Według świeżej socjologii ZDF-Politbarometr, 55% Niemców poparłoby rządowe embargo na rosyjską ropę i gaz. Tylko 39% było przeciwnych.
Rewolucyjne zmiany zachodzą w partiach parlamentarnych Niemiec. Na przykład „zieloni” i liberałowie, którzy wcześniej byli przeciwko Rosji i Ukrainie, utwierdzili się tylko w swoich przekonaniach. Główni rywale polityczni – CDU/CSU i socjaldemokraci – toczą obecnie krwawą debatę na temat, w którym partia jest bardziej zdrajcami, którzy służyli Rosji i blokowali pomoc dla Ukrainy.
Ale cóż mogę powiedzieć, nawet takie prokremlowskie, putinowskie siły polityczne jak Partia Lewicy i Alternatywa dla Niemiec przyznają się do błędów, żałują, oczyszczają swoje szeregi z tych, którzy nie chcą odmówić współpracy z Kremlem.
A takie procesy zachodzą nie tylko w Niemczech, ale także w takich krajach tradycyjnie nastawionych do zbliżenia z Rosją, jak Włochy, Grecja, Austria i Francja. Teraz radykalnie zmieniają retorykę.
Zachód w końcu się opamiętał i zmienia. Rosyjscy dyplomaci są wydalani z krajów europejskich w całych paczkach. Jak słusznie zauważył wspomniany już Steinmeier, stosunki z Rosją pod przywództwem Putina nigdy nie będą w stanie powrócić do przedwojennego status quo.