Jak wytłumaczyć najwyższy poziom eskalacji napięć wobec Ukrainy przez Rosję? A przedłużający się charakter rosyjskiego szantażu i skrajne, nieadekwatne żądania Rosji wobec świata zachodniego? Trudno w to uwierzyć, ale główne powody leżą w pozycji i nieprzejednaniu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego oraz niedawnym przeformatowaniu sił w polityce światowej. Od razu zastrzegam, że nie mówimy o osobistej charyzmie czy specjalnych umiejętnościach Zełenskiego. To kwestia jego bezstronności w starym systemie i, przepraszam za banalność, jego osobistej uczciwości. Chciałbym, aby czytelnicy nie stracili zainteresowania artykułem po takim stwierdzeniu, traktując go jako kolejny panegiryk skierowany do Zełenskiego. Podobnie pożądane jest, aby krytyczna analiza okresu prezydentury Poroszenki nie była postrzegana jako indywidualne ataki na niego.
A teraz do rzeczy. Przez cały czas przed wyborem niesystematycznego Zełenskiego Rosja miała „specjalny” wpływ na niemal każdego wpływowego polityka w Ukrainie. Były czasy, kiedy prezydenci byli niemal marionetkami Kremlowskich lalkarzy. Na przykład Janukowycz był szczególnie narażony nie tylko ze względu na swoją kryminalną przeszłość, ale także ze względu na wpływ beneficjentów z Partii Regionów i fakty korupcji na dużą skalę. Kompromitujące dowody w rękach Kremla zawsze były niezawodnym środkiem kontroli nad ukraińskimi politykami i polityką.
Ułatwiając wybór zbrodniczego Janukowycza na stanowisko prezydenta Ukrainy, Putin upokorzył w ten sposób Ukrainę i odebrał jej wszelkie nadzieje na integrację euroatlantycką. Jednocześnie zademonstrował osobistą niechęć, jaką hebista może mieć wobec przestępcy. Ale kiedy nawet Wiktor Janukowycz, wkradł się, zaczął wykazywać oznaki niezależności, próbując podpisać umowę stowarzyszeniową, Kreml przeszedł do bardziej radykalnych działań.
To za czasów prezydenta Janukowycza Rosjanie „przejęli kontrolę” nad najważniejszymi instytucjami obrony i bezpieczeństwa. Zalali swoimi ludźmi ważne instytucje państwowe i zorganizowali „apel” wśród znanych polityków. Wystarczy przypomnieć sobie niejakiego Dmitrija Salamatina, rosyjskiego oficera przenikniętego przez Partię Regionów w ukraińskim establishmencie. Teraz trudno to sobie wyobrazić, ale ten rosyjski obywatel zdołał nie tylko zostać wybrany do Rady Najwyższej Ukrainy, stanąć na czele państwowego koncernu „Ukroboronprom”, a nawet zostać ministrem obrony Ukrainy. W związku z tym został członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Głównym zadaniem tego „kreta” było zaniedbanie zdolności obronnych kraju i upadek odpowiednich instytucji.
To właśnie w tym czasie w Ukrainie się jeden z głównych rosyjskich scenariuszy – upadek Sił Zbrojnych Ukrainy, tak że kraj nie byłby w stanie się bronić w przypadku agresji zewnętrznej, oraz gigantyczny wzrost środków finansowych dla MSW – stłumienie ewentualnych niepokojów wewnętrznych i powstań. Prawie wszyscy deputowani Rady Najwyższej, niezależnie od orientacji politycznej, którzy głosowali za takim budżetem państwa, są zaangażowani w realizację takiego scenariusza. W tym samym duchu należy rozważyć wcześniejsze zdrady ukraińskich wysokich rangą urzędników ukraińskich interesów państwowych. Mówimy o kontraktach gazowych podpisanych przez Julię Tymoszenko z Władimirem Putinem na początku 2009 roku i niesławnych porozumieniach charkowskich z 20010 roku. W obu przypadkach chodziło o korupcję na najwyższym szczeblu państwowym (gaz) i wykorzystanie potencjału Rosji do wewnętrznych starć w Ukrainie.
To wspólne schematy korupcyjne i wątpliwe powiązania polityczne sprawiły, że prawie wszyscy czołowi ukraińscy politycy zostali „oswojeni”. Jeśli dodamy do tego czynnik oligarchiczny z ich protegowanymi i apetytami, to Ukraina nie miała prawie żadnych szans na niezależną, godną przyszłość. Oligarchowie i zarządzający pieniędzmi Putina w Ukrainie zręcznie tasowali zmęczoną talię kart politycznych. Czasami powstawały wojny i spory między odkupionymi ukraińskimi politykami związanymi z konkretnymi klanami, a skorumpowanymi urzędnikami, którzy im służyli. A to pokazało Ukraińcom słabą nadzieję, że te elity ulegną autodestrukcji. Sam konflikt, który powstał z powodu nadmiernego wzbogacenia się rodziny Janukowycza, doprowadził do poważnej konfrontacji między potężnymi ukraińskiego świata.
Konwencjonalnie środowiska te można podzielić na te, które starały się eksploatować Ukrainę bardziej autonomicznie od Moskwy, oraz te, które widziały jedynie formalność w niepodległości państwa ukraińskiego. Aby nie pozostawać przy tych aspektach przez długi czas, muszę powiedzieć, że Petro Poroszenko należał do takich patriotów. Znacznie różnił się od Rinata Achmetowa i Dmitrija Firtasza. Niesamowite ambicje Poroszenki i chęć dołączenia do prawdziwej ligi oligarchów były dla niego prawdziwą motywacją w walce o władzę. Poroszenko z powodzeniem wykorzystał fakt, że na tle otwarcie prorosyjskich polityków i najwyższych urzędników państwowych wyglądał najbardziej atrakcyjnie. A po tym, jak udało mu się skoordynować swoje dalekosiężne plany z Dmitrijem Firtaszem, człowiekiem Putina, pytanie brzmi:Pochopna przyszłość polityczna Poroszenki została rozwiązana.
Nie mamy powodu, by sądzić, że Rosjanie naciskali na Poroszenkę, stosując jakiś niewiarygodny kompromis. Po prostu zobaczyli w nim swojego człowieka. Wykorzystali jego chciwość i niedyskrecję w jego metodach. Obliczyliśmy algorytm jego działań i zdaliśmy sobie sprawę, że nie będzie walczył z systemem, ale po prostu go poprowadzi. Od tego momentu Poroszenko stał się najbardziej dochodowym politykiem i prezydentem Rosji w Ukrainie. Od tego czasu Rosjanie wiedzą, jakie dźwignie wywierać presję, aby prezydent Poroszenko zgodził się na ich żądania. Kiedy Poroszenko został prezydentem, Rosja rozpoczęła bezprecedensowy szantaż Ukrainy groźbami bezpośredniej interwencji.
Rosja naciskała i szantażowała nie tylko Ukrainę, ale także Stany Zjednoczone i UE. Sparaliżowani taką arogancją zachodni politycy, zamiast dać godny odpór i postawić agresora na miejscu, uciekli się do polityki ugłaskiwania agresora. Jednocześnie zmuszając Angelę Merkel i Francois Olanda do przekonania Ukrainy do zgody na opcję Putina. Jak wynika ze wspomnień Olanda, Poroszenko również nie starał się zbytnio chronić interesów Ukrainy. I w dziwny sposób zgodził się na podpisanie porozumień mińskich. Jednocześnie za każdym razem wprowadzał w błąd ukraińskie społeczeństwo, że warunki nie mają mocy, że nie mają żadnych konkretnych zobowiązań.
Jak się później okazało, podpisane warunki były równe kapitulacji po stronie ukraińskiej. Poroszenko miał nadzieję, że po prostu opóźni czas i nie wywiąże się z warunków porozumień. Głupota tego stanowiska polegała na tym, że w krótkim czasie Rosji udałoby się przekonać świat, że Ukraina jest winna wszystkiemu. Że to ona nie wypełnia swoich obowiązków.
W tym samym czasie Rosja wślizgnęła Poroszenkę do partnerów starego znajomego Wiktora Medwedczuka. Wraz z Medwedczukiem i mediacją Medwedczuka Poroszenko zaczął zręcznie komunikować się z Kremlem. Rosjanie odzyskali wpływ na ukraińską politykę, przestrzeń informacyjną i przejęli strategiczne gałęzie przemysłu. Takich jak na przykład dostawa skroplonego gazu i oleju napędowego. „Zmęczenie” Ukrainy pojawiło się na Zachodzie, gdyż było oczywiste, że Poroszenko sabotuje reformy i prowadzi wspólne interesy z Medwedczukiem. Że Ukraina potajemnie kupuje węgiel od terrorystów z tzw. ŁRL-DRL. Że Poroszenko ma bezpośredni kontakt z Putinem.
W dziwny sposób, lub na żądanie oligarchów niezadowolonych z Poroszenki, aktor Wołodymyr Zełenski wszedł na scenę polityczną z teatru. Szczerze mówiąc, ekipa Poroszenki i Rosja „przeoczyły” takie zagrożenie. Wybór niesystematycznego Zełenskiego na prezydenta złamał wszystkie istniejące wcześniej mechanizmy wpływu w Ukrainę. Jedyną nadzieją Rosjan i Poroszenki było to, że Zełenski, przy braku doświadczenia i odpowiednich cech, zawali wszystko w pierwszych miesiącach. Co więcej, Poroszenko podjął wiele wysiłków, aby start Zełenskiego przerodził się w katastrofę. I to pomimo faktu, że anarchia i anarchia w tym czasie zagrażały samemu istnieniu Ukrainy. W tym czasie Zełenski musiał walczyć na dwóch frontach: przeciwko Putinowskiej Rosji i o kontrolę nad sytuacją w kraju.
Po tym, jak Zełenskiemu udało się utworzyć nową międzynarodową koalicję wspierającą Ukrainę, aby stworzyć dobry zespół rządowy, szanse Poroszenki na powrót na prezydenta zostały zminimalizowane. Zełenski pewnie prowadzi proukraińską politykę i nie ma osobistych egoistycznych wskazówek. Nie ma też Merkel, której Poroszenko spisał na straty wszystkie swoje umowy z Putinem. Na przykład Angela zaoferowała i nalegała. Nie ma Poroszenki, który nie byłby bezpośrednim agentem Rosji. Ale który stał się najbardziej wdzięcznym prezydentem w rozwoju rosyjskich służb specjalnych.
Zdeklarowany rosyjski agent Wiktor Medwedczuk również zostaje zneutralizowany. Jego antyukraińskie imperium medialne jest niemal zlikwidowane. Przez pewien czas Rosja próbowała temu zagrozić, ale nie mogła nic zrobić. W ten sposób rozpoczęła się likwidacja rosyjskiej sieci, której działania miały na celu demontaż państwa ukraińskiego. Poroszenki bronili główni rosyjscy propagandyści, agenci wpływu, a nawet dyrektor wywiadu zagranicznego Federacji Rosyjskiej Siergiej Naryszkin. Powiedział: „Osobowość Poroszenki jest dobrze znana nam wszystkim. Ta brudna kampania wewnętrzna w Ukrainie oczywiście nie podnosi reputacji obecnego reżimu w Kijowie. Nie chciałbym udzielać dalszych komentarzy”. I nie chodzi o to, by skompromitować patriotę Poroszenkę. I po to, by dalej wspólnie wstrząsać Ukrainą. Bo śledztwo i sąd ujawnią światu wiele wstydliwych tajemnic.
Fakt, że Rosja nigdy nie znalazła „wspólnego języka” z Zełenskim, tak jak udało jej się to z Poroszenką, skłonił ją do podjęcia ekstremalnych kroków i rozpoczęcia szantażowania całego świata po raz drugi, grożąc inwazją w Ukrainę. Tylko tym razem Putin poważnie się przeliczył. W ogóle nie spodziewał się tak skonsolidowanej reakcji ze strony świata zachodniego. A Prezydent Ukrainy nie ma już własnego prywatnego interesu, z wyjątkiemtalent dla interesów państwa. Dodaje to optymizmu w ożywieniu nie tylko ukraińskiej, ale także międzynarodowej polityki. Musimy wspólnie stoczyć tę bitwę.